Dodany: 25.11.2007 12:29|Autor: Marylek
Zygzakiem do celu
W „Zygzaku”, jak w każdej książce Somozy, napięcie sprawnie budowane przez autora narasta od pierwszej strony. Narasta i narasta. Nie można się oderwać. Po 100 stronach wciąż nie wiemy, o co właściwie chodzi, ale napięcie wciąż narasta i trzyma nas przy otwartej książce. Po 200 stronach podobnie. Gdy w okolicach strony 300 zaczyna się coś wreszcie wyjaśniać, czytelnik czuje się już trochę zmęczony. Bo jak długo można trwać w napięciu? Ile można czekać?
I to jest poważny zarzut wobec tej książki. Autor za długo stara się trzymać czytelnika w niepewności, przez co akcja nieco się, niestety, rozmywa.
Pomysł intrygi jest świetny i oryginalny. Przesłanie ważne. Książkę czyta się jednym tchem, napisana jest zręcznie i z rozmachem. Cenny jest również wkład pracy autora w poznanie i przybliżenie czytelnikowi pewnych zagadnień współczesnej fizyki. Ale to przecież ma być powieść sensacyjna, a nie dzieło popularnonaukowe! Niestety, zbyt długo trzeba czekać, żeby intryga w pełni się zawiązała i rozwinęła.
Mnoży Somoza uwagi typu: Potem już nic nie było takie samo; lub: Za trzy minuty miała zrozumieć, jak bardzo się myliła; lub: Pięć minut przed definitywnym zwrotem w jej życiu... I byłoby wszystko w porządku, gdyby nie to, że mnoży je przez ponad 300 stron. Jak na powieść sensacyjną, to wprowadzenie nieco przydługie.
[Opinię zamieściłam również w merlin.pl]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.