Rzeki samotności
„Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.”[1]
Rilke widział samotność w deszczu. Paolo Giordano opowiada o niej językiem cyfr i równań. Matematyka to dziedzina bardzo ascetyczna – liczby nie są widowiskowe, nie dają się ująć w ozdobniki, niewiele w nich frywolności. A jednak tę samotność, która powstaje z morza, można odnaleźć w naukach ścisłych.
„Matematycy nazywają je liczbami pierwszymi bliźniaczymi. Są to pary liczb pierwszych, które ze sobą sąsiadują albo raczej prawie sąsiadują, bo między nimi stoi zawsze liczba parzysta, która nie pozwala im się stykać naprawdę. Liczby takie jak 11 i 13, 17 i 19, 41 i 43. Kto ma cierpliwość, by kontynuować liczenie, odkrywa, że liczby bliźniacze, im większe, tym są rzadsze. (...) Pojawia się wtedy niepokojące podejrzenie, że napotkane dotąd pary liczb były przypadkowe, a prawdziwym przeznaczeniem liczb pierwszych jest samotność”[2].
Alice i Mattia żyją zamknięci w swoich światach – pewnego dnia jednak zaczyna ich łączyć nić porozumienia. Coś przyciąga ku sobie te dwie odrębne jednostki. Jeszcze nie wiedzą, co to jest i że w milczeniu będą rozumieć się najlepiej. Alice ma za sobą wypadek z dzieciństwa, który naznacza ją na całe życie. Mattia nie może się otrząsnąć z tego, co wydarzyło się, gdy był kilkuletnim chłopcem. Zdarzenia z przeszłości wrastają w tę dwójkę nieodwracalnie i determinują jej dalsze losy.
„Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem – bardziej jeszcze sami.”[3]
Mijają lata, a Alice i Mattię ciągle coś dzieli. Czy naprawdę są jak liczby pierwsze bliźniacze i zawsze między nimi stanie liczba parzysta? Trudne relacje, najpierw z rodzicami, potem z otoczeniem, niemożność sprostania oczekiwaniom – to wszystko sprawia, że obydwoje boją się bliskości. Samotność daje im poczucie bezpieczeństwa. W końcu Alice zrozumie, że „miłość ludzi, których nie kochamy, pozostaje na powierzchni naszych wspomnień i szybko stamtąd wyparowuje”[4], zaś Mattia odkryje, że jego wyjątkowość, którą są niezwykłe zdolności matematyczne „to najciaśniejsza klatka, jaką można sobie zbudować”[5].
„Samotność liczb pierwszych” to powieść pełna smutku, napisana prostym i pięknym językiem. Smutne są nie tylko poplątane losy głównych bohaterów, w których nie zabraknie doświadczeń tragicznych i traum psychicznych – cała opowieść emanuje melancholią, samotnością, która „z nieba opada na miasta”. Oprócz Alice i Mattii samotność dotyka także Denisa, który czuje się wyalienowany z powodu orientacji seksualnej, i porzuconą przez męża Soledad, próbującą odnaleźć się w obcym kraju.
Paolo Giordano świetnie kreśli portrety psychologiczne postaci, które stają się pełnowymiarowymi, a ich motywacja - wciąż nieodgadnioną. Kluczowe momenty powieści nie zostają przedstawione wprost – ważniejszy zdaje się ich wpływ na psychikę bohaterów. To, co najważniejsze, pozostaje w „Samotności liczb pierwszych” między wierszami.
„samotność płynie całymi rzekami” [6]
---
[1] Rainer Maria Rilke, „Samotność”, przeł. Janina Brzostowska, [w:] „Poeta”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 25.
[2] Paolo Giordano, „Samotność liczb pierwszych”, przeł. Alina Pawłowska-Zampino, wyd. W.A.B., Warszawa 2010, s. 139-140.
[3] Rainer Maria Rilke, „Samotność”, op. cit., s. 25.
[4] Paolo Giordano, op.cit., s. 273.
[5] Paolo Giordano, op.cit., s. 176.
[6] Rainer Maria Rilke, „Samotność”, op. cit.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.