Dodany: 16.07.2013 18:05|Autor: AnnRK
Dobre kino musi działać jak poezja
Sztuka powinna bronić się sama. Bez odautorskich komentarzy, wyjaśnień, suplementów. Film ma przemawiać do widza, książka do czytelnika, obraz do odwiedzającego galerię. Odbiorca snuje refleksje, wytęża umysł, wysila wyobraźnię, wyciąga wnioski, interpretuje. Autor jest już tylko biernym obserwatorem. Nie powinien dodatkowo wpływać na emocje odbiorców - winien pozwolić, by dzieło stało się niezależnym bytem, niewymagającym podpisów, przypisów, podpowiedzi. Jednakże autor mało kiedy stoi bezczynnie z boku, a widz lub czytelnik, kierowany ciekawością, zgłębia jego życiorys, szuka łańcucha powiązań pomiędzy artystą a jego twórczością. Czasami okazuje się, że postać twórcy jest równie ciekawa jak jego artystyczny dorobek, trzeba tylko umiejętnie szukać informacji, a w rozmowie bystrym pytaniem zdobyć odpowiedź odkrywczą, obnażającą, intrygującą.
Zadać pytanie jest łatwo, zadać dobre pytanie, które wyciąga na wierzch odpowiedź pełną interesujących treści, to już spore wyzwanie. Taką umiejętność posiadała śp. Teresa Torańska, dziennikarka i pisarka, często nazywana mistrzynią rozmów, zadawania pytań inteligentnych, dociekliwych, trafiających w sedno. Gdy sięgałam po "Reżyserów" Janusza Wróblewskiego, zbiór wywiadów z wybitnymi reżyserami światowego formatu, nie wiedziałam, czy i on potrafi prowadzić fascynujące dialogi, zadawać celne pytania, kierować rozmową tak, aby była ona bogata w znaczenia. Po moich wątpliwościach nie ma już śladu. Wróblewski z pewnością wie, jak pytać, by otrzymywać interesujące odpowiedzi, stanowiące doskonałe uzupełnienie przekazów, jakie niosą dzieła mistrzów kina.
Kim są ci, których filmy zna cały świat? Jak postrzegają siebie i swoją twórczość? Co chcą przekazać, czego unikają, czym kierują się, wybierając tematykę filmów, środki wyrazu, ekipę aktorów czy pozostałych pracowników? Jacy są w życiu i na planie?
"Reżyserzy" to zbiór dwudziestu dziewięciu wywiadów, efekt wieloletniej pracy Janusza Wróblewskiego, krytyka filmowego i publicysty. Na rozmowę z niektórymi twórcami trzeba było czekać całe lata, negocjując terminy i warunki rozmów z agentami i dystrybutorami. Gdy udało się ustalić termin wywiadu, Wróblewski starał się wykorzystać czas do maksimum, stawiając raczej na poważny dialog niż luźną pogawędkę. "Nie zawsze to wychodziło, czasami przekraczałem granicę bezczelności, zapędzałem się zbyt daleko, za co zbierałem całkiem zasłużone cięgi"[1] - pisze publicysta we wstępie do swej książki. W trakcie jednej z rozmów urażony Peter Greenaway poprosił Wróblewskiego, by ten dokończył śniadanie przy innym stoliku. Zapytany o kwestię palestyńską Claude Lanzmann zareagował bardzo ostro i natychmiast zakończył rozmowę.
Wróblewski nie unika pytań trudnych i kontrowersyjnych. Pyta o stosunek do Boga, do polityki, do życia. Chce wiedzieć, "skąd bierze się ich siła, co myślą o kinie, jakie mają poglądy polityczne, jakimi są ludźmi, co w życiu przeszli oraz co tak naprawdę próbują wyrazić swoją twórczością - tego trudno się dowiedzieć z okolicznościowych rozmów odbywanych z okazji premier, rzadko też udaje się odczytać z recenzji. Nieliczne monografie im poświęcone też nie wyjaśniają wszystkiego"[2].
"Reżyserzy" składają się z siedmiu części. Autor publikacji podzielił swych rozmówców na kategorie, grupując ich według stylu, wizji kina. Są tu "prowokatorzy", tacy jak Lars von Trier czy Andrzej Żuławski, "galernicy wyobraźni", do których Wróblewski zaliczył m.in. Emira Kusturicę i Quentina Tarantino, "ukąszeni przez Hollywood", a wśród nich Roman Polański i Martin Scorsese, "wędrowcy i tułacze", czyli Werner Herzog, Wim Wenders i James Ivory, "prześmiewcy", np. Woody Allen i Robert Altman, reżyserzy określani jako mający "płomień w sercu" (tu m.in. Krzysztof Kieślowski i Krzysztof Zanussi) oraz autorzy poruszający tematykę żydowską, sklasyfikowani w rozdziale "po shoah", jak choćby Roberto Benigni czy Agnieszka Holland, jedyna kobieta wśród rozmówców krytyka. Przed każdym rozdziałem Wróblewski przybliża sylwetkę danego reżysera, nawiązując do jego dorobku filmowego oraz biografii.
Dociekliwość i umiejętność zadawania ciekawych pytań sprawiają, że ten zbiór wywiadów czyta się jak interesującą powieść. Nie znajdziecie tu szablonowych pytań i sztampowych odpowiedzi. W trakcie rozmowy Lars von Trier tłumaczy się ze słynnej wpadki na festiwalu w Cannes, wyznaje też: "Reakcja publiczności nie jest najważniejsza. Pracując, myślę o sobie"[3], Peter Greenaway prezentuje niezwykle śmiałe poglądy na religię, a Michael Cimino zwierza się, że swój niewielki dorobek filmowy zawdzięcza temu, iż w ciągu trzydziestu lat odrzucono ponad czterdzieści jego scenariuszy. Pojawiają się także polskie akcenty, nie tylko przy okazji wywiadów z Romanem Polańskim czy Feliksem Falkiem. Martin Scorsese z entuzjazmem wypowiada się o filmach Andrzeja Wajdy i Jerzego Kawalerowicza. "Popiół i diament" Wajdy zachwycił także Andrieja Konczałowskiego.
Nawiązując do twórczości mistrzów kina, Janusz Wróblewski szuka odpowiedzi na pytanie, kim są ci twórcy, co ich inspiruje, czego unikają, jakich filmów nie chcieliby tworzyć, w których tematach czują się najpewniej. Śledzi ścieżki ich karier, dyskutuje o porażkach i sukcesach. Pyta o to, jak postrzegają swoją sztukę, co jest dla nich ważne, fascynująca, warte uwagi, ile ich samych mieści się w filmach, które tworzą, co myślą o Bogu, polityce, śmierci, starości, sławie, co chcą przekazać, jak przebiega ich współpraca z aktorami. Ciekawi go, dlaczego jedni lubują się metaforach, a inni najlepiej czują się w komediach.
Czy wiedzieliście, że zanim Werner Herzog nakręcił swój pierwszy film, był dobrze zapowiadającym się skoczkiem narciarskim, a Michael Haneke ma w zwyczaju zapowiadać swoje filmy słowami "życzę państwu niepokojącego wieczoru"[4]? Dlaczego Woody Allen tworzy komedie, a David Lynch sądzi, że logika krępuje wyobraźnię i tworzy obrazy, których interpretacja staje się nie lada wyzwaniem? Kilka faktów i poglądów znanych mi twórców mocno mnie zaskoczyło. Czasem pozytywnie, niekiedy negatywnie, ale z pewnością każdy z przeprowadzonych przez Janusza Wróblewskiego wywiadów zachęcił mnie do przyjrzenia się filmografii jego rozmówców. Lista produkcji do obejrzenia niebezpiecznie urosła, do niektórych filmów planuję wrócić, gdyż po przeczytaniu "Reżyserów" ujrzałam je w zupełnie innym świetle. Zaskoczył mnie m.in. Woody Allen, wyznając, że hiszpańskie dialogi pomiędzy Penélope Cruz a Javierem Bardemem w filmie "Vicky Cristina Barcelona" były improwizowane, a sam reżyser poznał ich treść dopiero po powrocie do Nowego Yorku, gdy produkcja była w fazie montażu. Lektura wywiadu z Allenem sprawiła, że poczułam jeszcze większą sympatię do tego prawie osiemdziesięcioletniego, pełnego energii i pomysłów reżysera i to właśnie rozmowa z nim stała się moją ulubioną.
"Dobre kino musi działać jak poezja. Jeśli nie zostawia miejsca dla wyobraźni, staje się puste"[5] - twierdzi Wim Wenders. Jest to jedna z wielu myśli, które trafią do mojego zeszytu z cytatami. Sporo w "Reżyserach" wypowiedzi mądrych i wartych zapamiętania, nie brak także teorii kontrowersyjnych i takich, z którymi trudno się zgodzić. Janusz Wróblewski wspaniale przygotował się do niełatwego zadania przybliżenia sylwetek mistrzów reżyserii, postaci znanych, cenionych, podziwianych, ale także twórców niejednoznacznych, nierzadko niemile widzianych w pewnych kręgach, skandalistów i egocentryków. Zabrakło mi wśród rozmówców publicysty kilku ważnych dla mnie nazwisk, jak choćby Tima Burtona czy Pedro Almódovara, ale ogrom pracy, jaką wykonał Wróblewski, zasługuje na szczery podziw i jakoś przełknęłam ten brak.
W "Reżyserach" tak naprawdę nie podobało mi się tylko jedno. Tytuły filmów pisane są kursywą. O ile nie ma to znaczenia w przypadku cytowania wypowiedzi reżyserów, o tyle w pytaniach Wróblewskiego, również pisanych kursywą, zlewają się one z tekstem. Nie jest to znaczące utrudnienie, ale w tej sytuacji wolałabym, by tytuły ujęte zostały w cudzysłów.
"Reżyserzy" to ciekawa lektura dla interesujących się kinem i obowiązkowa dla tych, którzy uważają się za wielbicieli Dziesiątej Muzy. W tej książce reżyserzy opowiedzą wam to, czego nie mówią ich filmy. Warto dopuścić ich do głosu.
---
[1] Janusz Wróblewski, "Reżyserzy", wyd. Wielka Litera, 2013, s. 10.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 82.
[4] Tamże, s. 333.
[5] Tamże, s. 60.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.