Dodany: 06.11.2013 08:36|Autor: male_czarne

Recenzja nagrodzona!

Książka: Blogotony
Iwasiów Inga

5 osób poleca ten tekst.

Na pograniczu światów


Blogotony. Co to właściwie jest za słowo? Czy chodzi tutaj o blog, który nadaje "ton" całej książce, czy może różne tony emocji wplecionych w tekst, od zadziwienia, zainteresowania światem, miłości do literatury po niezgodę, poczucie pustki, rezygnację? Kim jest Inga Iwasiów, autorka książki intymnej, osobistej, chociaż - jak sama stwierdza - nienależącej do literatury autobiograficznej?

W "Blogotonach" czytelnik spotka Iwasiów szczerą, trochę ironiczną, niezmiennie walczącą z kłodami rzucanymi przez rzeczywistość pod nogi człowiekowi, któremu zależy na dobrej literaturze, na wysokim poziomie kultury, na języku polskim, a przez to na Polsce (Iwasiów jest profesorką polonistyki). Wydawca zastosował podział na części - pierwsze pięć to felietony, natomiast szóstą stanowią chronologicznie ułożone wpisy z bloga. To dobre rozwiązanie; część felietonowa dotyczy kilku istotnych zdaniem Iwasiów elementów rzeczywistości, takich jak literatura, feminizm, podróże, kultura popularna (i jej niepopularna siostra, kultura wysoka), nieustannych zderzeń pomiędzy nowymi pomysłami urzędników, parlamentarzystów, splatających w mocnym uścisku edukację i rynek, jednocześnie odsyłających w niebyt finansowanie niszowych wydarzeń kulturalnych. Kto dzisiaj stoi na półkach w Empikach? Kto dziś dostaje wsparcie medialne, zaplecze sponsorskie, dofinansowanie? Co się teraz "opłaca" studiować, a co jest jedynie fanaberią starszych pań i panów pochylonych z zatroskaną miną nad Mickiewiczem?

Iwasiów nie unika trudnych tematów. Nie robi z siebie inteligenckiej profesorki stojącej ponad niedouczonym motłochem, co niestety bywa cechą charakterystyczną innych pojawiających się w mediach pracowników naukowych. Wprost pisze o alkoholizmie, o pozostawaniu na pograniczu widzialności z powodu nieuchronnie pokonywanych pewnych etapów życiowych: „Zmiana przychodzi wówczas, gdy stajemy się przezroczyste. Przepuszczają nas w drzwiach, żebyśmy sobie poszły szybciej. Nie biorą naszych numerów telefonu. Opowiadają o bólach wątroby”[1]. Pojawia się pustka po stracie babki, za którą w późniejszym czasie podąży ojciec. Zostaną, zaobserwowane z bólem przez córkę, ustawione w stos jeszcze przed chwilą czytane książki i poukładane dookoła nich zegarki (ojciec Iwasiów był zegarmistrzem).

Blog, którego wpisy sięgają 2010 roku, przywołuje nie tak dawne wydarzenia i pozwala na poznanie perspektywy autorki. Czego tam nie ma: katastrofa w Smoleńsku, zmiany w prawie dotyczącym edukacji, sprawa "Magdy z Sosnowca", kolejne rozdanie nagród Nike, Euro 2012, "Pogranicza", feminizm. Jest Szczecin, jest Wilno. Jest zauważanie absurdów rzeczywistości z perspektywy feministycznej - "[Inga Iwasiów] dowiedziała się z pewnego tygodnika, że Janusz L. Wiśniewski napisał powieść filozoficzną, ja natomiast – kobiecą"[2]. Są nieustannie książki. Iwasiów prowadzi dialog z literaturą, z kulturą, a przez to z czytelnikiem. Nie zgadzam się z nią w kilku miejscach - trudno mi sobie wyobrazić "likwidację" piłki nożnej (chociaż dokładnie rozumiem jej zadziwienie niezwykłym wspieraniem medialnym i finansowym tego niezbyt widowiskowego w polskim wykonaniu sportu oraz czynieniem z niego "dobra państwowego", a z piłkarzy "bohaterów narodowych"), bez problemu przyjmuję istnienie grup rekonstrukcyjnych odgrywających bitwę pod Grunwaldem (uważam działalność takich grup za przejaw prawdziwej pasji do historii; byłoby miło, gdyby media zechciały jednak pokazać ciężką pracę docierania do źródeł i opracowań naukowych oraz tworzenia wizerunku rekonstruktorów, zamiast skupiać się na "waleniu Krzyżaka mieczem po głowie").

"Pogranicza" - dwumiesięcznik o tematyce kulturalno-literackiej wydawany od 1994 roku. Wątek tego czasopisma pojawia się w "Blogotonach" nieustannie, jako że Iwasiów współtworzyła je przez 18 lat. Rzucone tu i ówdzie uwagi, zapiski z walki, jaką redakcja toczyła o wydanie kolejnego numeru, o dotację, o przekonanie miasta, że naprawdę warto łożyć na coś takiego, jak czasopismo kulturalno-literackie. Tym większa była moja wściekłość, gdy w jednym z wpisów z bloga przeczytałam, że "Pogranicza" zlikwidowano. "Będzie mi bardzo brakowało »Pograniczy«. Przez osiemnaście lat myślałam o tym piśmie codziennie. Cóż, jeszcze jeden ostry odwyk"[3] - pisze Iwasiów i nie sposób nie odczuć w tym zdaniu gorzkiego posmaku zawodu oraz zwykłego smutku, gdy coś, o co się walczyło przez tak długi czas, koniec końców upada. Ileż takich czasopism dotyczących kultury, literatury, teatru zostało zlikwidowanych...

Fragment, który doskonale ilustruje powyższy problem i stanowi w pewien sposób esencję "Blogotonów": "Bo dziś jest tak, że o potrzebę wydawania czasopism kulturalnych pytamy ludzi, którzy prywatnie czytają »Galę«. Zwracam się więc do Was, czytających prześwietne »Książki w Tygodniku« z apelem o to, byście nie dawali sobie wmówić, że człowiekowi do życia potrzebne są tylko te wartości, które się dobrze sprzedają, dobrze wyglądają w tabelkach aplikacji do eksplikacji. Stare nawyki, jak czytanie, gadanie, oglądanie, pisanie, granie, malowanie i co tam jeszcze pamiętamy, nie są gorsze od internetowych kompulsji i od słusznego trendu kultury dla każdego, który w rezultacie może okazać się wielkim niczym. Jeszcze zobaczymy, co jest bytem, a co dotacją"[4].

Sprawa "Pograniczy" pokrywa się dziwacznie, nieprzyjemnie z ostatnią głośną sprawą związaną z Ingą Iwasiów: bezpardonowym usunięciem jej - przewodniczącej i Beaty Kozak z jury Gryfii, nagrody dla pisarek przyznawanej w Szczecinie. Również o Gryfii Iwasiów pisze w "Blogotonach", o pierwszych edycjach tego stworzonego przez nią festiwalu. I znów robi się smutno.

"Kim więc jest Inga Iwasiów? Sama o sobie lubi mówić: profesorką i pisarką. Czyli kobietą w świecie mężczyzn, która »wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość«"[5] - taki opis zafundował Iwasiów wydawca na okładce "Blogotonów". Podpisuję się pod tym; lektura tej książki napełnia mnie przekonaniem, że do czego jak do czego, ale do swej intelektualnej wartości mnie Iwasiów nie musi przekonywać.


---
[1] Inga Iwasiów, "Blogotony", wyd. Wielka Litera, 2013, s. 132 (przypisy odnoszą się do elektronicznej wersji książki).
[2] Tamże, s. 406.
[3] Tamże, s. 415.
[4] Tamże, s. 377.
[5] Fragment tekstu zamieszczonego na okładce "Blogotonów" i stronie internetowej wydawnictwa wielkalitera.pl.


[Recenzję zamieściłam również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2512
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: BardMirMił 10.12.2013 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Blogotony. Co to właściwi... | male_czarne
Bardzo ciekawa recenzja. Z książką jeszcze nie miałem do czynienia, ale po tym co przeczytałem to raczej sięgnę :)
Użytkownik: male_czarne 10.12.2013 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa recenzja. ... | BardMirMił
Dziękuję za pozytywną opinię :) Chociaż z niektórymi poglądami autorki się nie zgadzam, uważam, że naprawdę warto sięgnąć po tę książkę, dla wartości dialogu Iwasiów z czytelnikiem, który mimowolnie wręcz się wytwarza.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: