Dodany: 29.01.2014 21:04|Autor: dot59
Jak się żyje z TYM nazwiskiem?
Niełatwo być dzieckiem kogoś znanego. Jeszcze trudniej być dzieckiem kogoś, kto nie dość, że jest powszechnie znany, to jeszcze budzi, łagodnie mówiąc, sprzeczne emocje. Nazwisko można zmienić, zwłaszcza jeśli się jest kobietą – ale czy trzeba? Monika Jaruzelska przekonuje, że bycie córką „takiego” ojca nie jest powodem ani do wstydu, ani do dumy. Rodziców się nie wybiera – wybiera się własną drogę. Od przeszłości nie da się uciec – ale można ją od siebie oddzielić.
Wbrew temu, co autorka mówiła w różnych wywiadach opublikowanych na łamach prasy, czytelnikowi niełatwo oprzeć się wrażeniu, że spisanie wspomnień było rodzajem działania autoterapeutycznego. Zresztą przecież nic w tym złego: jeśli człowieka stać na zmierzenie się ze swoimi dawnymi lękami, słabościami, wątpliwościami, dlaczego nie ma przelać ich na papier? Zwłaszcza jeśli nikogo przy tym nie skrzywdzi. A Jaruzelska stara się nie budzić sensacji, nie wylewać niepotrzebnych żali, zdradzić raczej za mało niż za dużo. W zasadzie niewiele więcej, niż ujawniła wcześniej dziennikarzom – ot, jeszcze garstkę zabawnych scenek z dzieciństwa (któż takich nie ma w pamięci?) i nieco poważniejszych z młodości, kilka relacji z podróży, w których towarzyszyła ojcu, parę historii znajomości z różnymi (przeważnie także znanymi z telewizji czy prasy) ludźmi, nieco refleksji na tematy „ogólnożyciowe”.
Wszystko w formie krótkich obrazków, zwięzłych i oszczędnych w słowach. Bez błędów, bez zgrzytów, ale i bez fajerwerków. Dobrze i szybko się to czyta, tylko pewnie równie szybko się zapomni…
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.