Dodany: 27.08.2008 16:40|Autor: Valaya

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ustrój świata: Tom III
Stephenson Neal

1 osoba poleca ten tekst.

"Niech cię diabli, Newton!", czyli o "Cyklu barokowym"


Jest wiele powieści historycznych, które akuratnie oddają to, co w opisywanej epoce najważniejsze. Zawsze interesowało mnie wczesne średniowiecze i czytywałam głównie powieści dotyczące tego właśnie okresu. Zachłystywałam się opisami życia codziennego dzielnych wojów, intrygami na królewskich dworach, bohaterskimi wyprawami wikingów i zawsze miałam wrażenie, że inne epoki są zwyczajnie dla mnie niezrozumiałe i nieciekawe. Biorąc do ręki pierwszą część „Cyklu barokowego” „Żywe srebro”, którą mi polecono gorąco, mówiłam sobie: „A co może mnie zainteresować w baroku? Nauki przyrodnicze? Newton? Rachunek różniczkowy? Filozofia? Architektura? Przecież ja tego nie lubię! Nie, zaraz, ja tego w ogóle nie znam, więc jak mogę nie lubić czegoś, co jest mi prawie obce…”. Zdecydowałam sie więc zanurzyć się w tę powieść i posmakować przygody z barokiem.

Zaczęło się świetnie, jak na mój gust – wieszaniem wiedźmy w Nowym Świecie. „Jak to w Nowym Świecie, przecież miało być o Newtonie?” - i brnęłam dalej. Stopniowo brnięcie ustąpiło miejsca zainteresowaniu, no i powieść mnie pochłonęła na tyle, żeby zacząć szukać dodatkowych informacji o Newtonie, Leibnizu i Towarzystwie Królewskim. Było nieźle, ale z chwilą gdy poznałam Jacka Shaftoe, moja lekturowa przygoda potoczyła się z ogromnym impetem i nie mogła się zatrzymać aż do ostatnich stron „Ustroju świata”.

„Cykl barokowy” jest wielowątkowy, wielowymiarowy, zarazem złożony i spójny. Stephenson zgrabnie przedstawia wiele postaci, tych prawdziwych i tych fikcyjnych, jednak oś fabuły całej powieści tworzą perypetie trzech najważniejszych, czyli Daniela Waterhouse’a, Jacka Shaftoe i Elizy. Żadna z tych trzech postaci nie jest sztampowa. Daniel to naukowiec parający się filozofią naturalną, osoba raczej powściągliwa i zrównoważona. Jednak splot przeróżnych ciekawych wydarzeń powoduje, że i on zostaje wciągnięty w wir przygody i dokona rzeczy szalonych i wielce ryzykownych. Jack Shaftoe, moja ulubiona postać, jest klasycznym awanturnikiem. Począwszy od zarabiania pieniędzy w dzieciństwie w bardzo nietypowy sposób, poprzez znamienne dla awanturnika szlajanie się po całej Europie i rozrabianie, galery, następnie specyficzną kradzież baaardzo pożądanego przez władców Europy towaru i opłynięcie kuli ziemskiej, stopniowe bogacenie się, a w końcu osiągnięcie ogromnej popularność wśród prostego ludu Londynu, jego półświatka i nie tylko, a zarazem ściągnięcie na siebie uzasadnionej animozji, a niekiedy wręcz czystej nienawiści niektórych możnych ówczesnego świata. Ta nieokiełznana i żywiołowa natura, która nieustannie pakuje się z deszczu pod rynnę i wychodzi bez uszczerbku z poważnych tarapatów, aby za chwilę popaść w jeszcze gorsze, kierowana jest specyficznym afektem do trzeciej z głównych postaci książki, a mianowicie Elizy. Dziewczę owo, z początku słodkie, ale wcale nie niewinne, a ponadto diabelnie inteligentne, uratowane przez Jacka z poważnej opresji pod Wiedniem (tak, tak, Sobieski też pojawia się w tej historii), z uporem maniaka walczy o swój byt i z niewolnicy staje się w przedziwnych okolicznościach hrabiną, a potem już pnie się dzielnie po szczeblach dworskiej kariery, nie robiąc sobie nic z ówczesnych konwenansów, zdobywając fortunę pomyślunkiem i podstępem, często ryzykując utratę swojej pozycji, a nawet głowy. Losy tych trzech postaci przeplatają się bezpośrednio i pośrednio, pozostając w ścisłym bądź luźnym związku z dworami angielskim, francuskim, niemieckim, a nawet rosyjskim. Wymieniając bohaterów, nie należy zapomnieć o przesympatycznym Leibnizu i troszkę mniej sympatycznym Newtonie, którzy toczą spór matematyczno–filozoficzny, alchemiku, który zwie się Enoch Root i zawsze pojawia się niespodziewanie, gdy sprawy przybierają naprawdę kiepski obrót, królach, królowych i wielce wytwornych, lecz nie mniej zepsutych, nieobyczajnych i w większości chorych na syfilis członkach dworów królewskich.

Na „Cykl barokowy” składają się trzy części: „Żywe srebro”, „Zamęt”, i „Ustrój świata”, które w Polsce wyszły jako 8 książek, w oryginale zaś jako trzy spojone interesującą szatą graficzną książki, dlatego zdecydowałam się zrecenzować cały cykl, bo owe trzy części są ze sobą ściśle powiązane. Na uwagę zasługuje język, jakim posługuje się Stephenson w poszczególnych częściach.

„Żywe srebro” to wprowadzenie do całej historii, przedstawienie baroku, a więc mamy tu do czynienia z barwnymi i precyzyjnymi opisami przedmiotów badań Towarzystwa Królewskiego z dziedziny nauk przyrodniczych, fizyki, optyki, astronomii (na mnie największe wrażenie zrobiło, jak Newton dłubał sobie igłą w oku). Znajdziemy też rozliczne opisy architektury ówczesnego Londynu, znamiennych wydarzeń, np. wielkiego pożaru Londynu czy wybuchu zarazy, opisy półświatka i biedoty, jak też sporu między katolikami i protestantami. Język tej części może być dla czytelnika momentami przyciężkawy i zniechęcający do dalszego czytania, jednak warto zagłębić się w powieść, mając na uwadze, że autor odzwierciedla w ten sposób to, co dla tej epoki było znamienne, a więc rewolucję naukową, oryginalność, łączenie różnych przeciwnych sobie elementów i bogactwo środków.

„Zamęt” poświęcony jest głównie wojażom Jacka i perypetiom Elizy, a więc język również jest lżejszy i czyta się tę część jak powieść awanturniczą. Akcja toczy się z niewiarygodną prędkością, obfituje w rozliczne przygody, romanse, niebezpieczeństwa, występki, jak na powieść awanturniczą przystało.

„Ustrój świata” dotyczy poważnych przemian na dworze angielskim i w angielskiej mennicy, mamy tu więc przedsmak nowego świata, którym rządzić będzie ekonomia (rozwój Bank of England) oraz rozum (Maszyna Logiczna). Ta część przedstawia też proces, który dał podwaliny rewolucji przemysłowej (budowa Maszyny Dźwigającej Wodę za Pomocą Ognia), parlamentowi angielskiemu, rewolucji ekonomicznej i idei wolności jednostki. Język jest dość podobny do języka „Żywego srebra”, ale przyzwyczajony już do takiego stylu czytelnik nie powinien mieć żadnych problemów z ogarnięciem „Ustroju świata”. Stephenson wcale nie pisze nudno i nieciekawie o tak ważkich sprawach. Czytając powieść ma się do czynienia ze wszystkimi aspektami życia ówczesnego, ale nie tylko, człowieka, z jego poczynaniami, nadziejami, bolączkami, słabościami, wynaturzeniami, prostotą i złożonością, aktywnością i biernością, prostolinijnością i cynizmem. Stephenson pisze tak, że raz po raz wybucha się gromkim śmiechem, a niekiedy człowiek uśmiecha się przez łzy. Sama często wykrzykiwałam: „Ale z niej jędza! Jak ona mogła?” lub też: „Niech cię diabli, Newton!”, do tego stopnia, że zarzucono mi nadmierne emocjonowanie się perypetiami bohaterów.

To, co spaja wszystkie trzy części „Cyklu barokowego”, to żywe srebro, którym są Jack Shaftoe, pieniądz i rtęć właśnie. Dlaczego? – zapytacie, ale ja nie odpowiem, odeślę Was po prostu do tej fascynującej, kipiącej wiedzą i inteligencją autora książki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6390
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Annvina 28.08.2008 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest wiele powieści histo... | Valaya
Recenzje rozpychające schowki powinny być surowo karane ;) najlepiej grzywną w postaci recenzowanej książki ;)
Gratuluję wspaniałej recenzji, a książki, no cóż, do schowka...
Użytkownik: Valaya 28.08.2008 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzje rozpychające sch... | Annvina
Dziękuję Annvino. Jest to moja pierwsza recenzja dla BiblioNetki i myślę, że nie ostatnia. Zauważyłam, że Neal Stephenson jest w Polsce mało znany, więc postanowiłam zachęcić Zacne Grono Biblionetkowiczów do zapoznania się z twórczością tego pisarza.
Hm... a jeśli chodzi o tę grzywnę... cóż... wprawdzie mam wszystkie tomy po polsku i po angielsku, ale (namyśla się)... nie, nie oddam. :)
Użytkownik: mchpro 01.09.2008 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Annvino. Jest to... | Valaya
W ramach promowania Stephensona pragnę polecić jego "Cryptonomicon". Występują w nim dalecy potomkowie bohaterów trylogii barokowej, ale to nie jest jedyny (ani najważniejszy) powód mojej rekomendacji. Naprawdę warto.
Użytkownik: Valaya 01.09.2008 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: W ramach promowania Steph... | mchpro
Ha! Tę książkę też mi polecono i na szczęście udało mi się ją zdobyć. Słyszałam, że oprócz dalekich (w czasie) potomków bohaterów Cyklu występuje tam jeszcze E.R.
Tak więc zaraz po uporaniu się z książkami z biblioteki, przystępuję do następnej przygody ze Stephensonem.
Użytkownik: jareksoz 30.08.2008 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest wiele powieści histo... | Valaya
Podzielam pogląd, że zbyt nadęte recenzje powinny być karane egzemplarzem książki, z obowiązkiem jej (ponownego) przeczytania. Książki nikomu nie polecam, chyba, że jako środek nasenny.
Użytkownik: Kuba Grom 30.08.2008 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Podzielam pogląd, że zbyt... | jareksoz
jakoż nie spostrzegłem, aby ta była nadęta, najwyżej rozdęta obętościowo.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: