Dodany: 10.09.2008 21:12|Autor: matylda_ab

Książka: Dajan
Eliade Mircea

Wieczna młodość


Zdarzyło mi się w życiu nie raz zastanawiać, co zrobiłabym z życiem i jak ono by wyglądało, gdybym nagle odkryła, że nie starzeję się, że otrzymałam od losu niespodziewany dar życia wiecznego. Co wtedy począć z darowanym czasem? Jak spożytkować ten niezwykły prezent? Czy cieszyć się z niego? Czy się przerazić? Myślę, że w moim przypadku bardzo szybko radość zamieniłaby się w stan depresji. Z wielu powodów. Życie wieczne, to nie dla mnie! Niech mi będzie dane żyć kilkadziesiąt lat i nauczyć się dobrze wykorzystać czas. Choć pewnie na starość pożałuję wielu rzeczy, których nie uda mi się przeżyć, doświadczyć, dotknąć...

Wpadłam znów w zadumę. Przez książkę. Przez „Młodość stulatka”, niewielką powieść, której autorem jest rumuński indolog, filozof kultury, eseista i pisarz Mircea Eliade. Bo to dobra książka była! – rzekłabym z mocnym na „dobra” akcentem, parafrazując słowa pewnej postaci z pewnego polskiego filmu.
Przeczytałam „Młodość stulatka” i nie mam złudzeń, że czas to pojęcie-zjawisko, które wciąż jest dla człowieka wielką tajemnicą. Tak jak tajemnicą jest życie.

Podczas niespiesznej lektury powieści Eliadego z każdą stroną coraz bardziej podobał mi się pomysł autora. Obdarzył on swojego bohatera darem „życia bez śmierci”, modyfikując w ten sposób motyw, który chyba można spotkać wśród baśni, legend czy mitów wielu narodów świata: Otrzymasz dar życia wiecznego, będziesz piękny i młody, ale w zamian... No właśnie! Każdy skutek ma swoją przyczynę.

Dominik Matei, siedemdziesięciolatek, bohater „Młodości stulatka”, uderzony w sam szczyt czaszki piorunem, otrzymuje nowe życie. Wpierw leży w szpitalu i wraca do życia, bo w takich przypadkach, przy spalonej prawie w 100% powierzchni skóry, przeżycie to cud. W tym szpitalu następuje jego przemiana. Nie dość, że wbrew logice i medycynie wraca do zdrowia, to jeszcze młodnieje. Dosłownie. To początek jego nowego życia. Życia, które go zaskakuje; marząc niegdyś o tym, aby mieć wszechstronną i wręcz nadludzką wiedzę, staje się mężczyzną, który nie ucząc się, w zupełnie niepojęty dla siebie sposób wszelką pożądaną wiedzę posiada. Jednak nie jest on typem człowieka zachłannego, każdy kolejny krok życia planuje, poważnie rozważa. Świadomy tego, co go spotkało, próbuje rozwikłać zagadkę swojej przemiany.

Eliade bardzo oszczędnie konstruuje fabułę. Podając czytelnikowi tylko te treści, które są istotne. I dlatego rozpoczynając swoją powieść w 1938 r., a kończąc ją w 1968 r., pozwala na wędrówkę Dominika z miejsca na miejsce bez podawania pośrednich faktów. W jaki sposób Dominik żyje, raczej się domyślamy, niż wiemy. Raz jest w Bukareszcie, raz z Weroniką na Malcie, potem w Genewie, w Irlandii, podróżuje po świecie i wraca do domu. Do rodzinnego miasta. Przez całe swoje życie prowadzi notatki, prowadzi swoje badania nad przyczyną i skutkiem swojego zawieszenia w czasie. Nie przypadkiem spotyka na swojej drodze życia Weronikę. Bo czas zadrwił i z niej. Spotyka ją coś podobnego... Eliade dotyka w swojej książce wielu teorii, w przypadku Weroniki mamy teorię reinkarnacji.

Nie tak dawno czytałam "Cząstki elementarne" Michela Houellebecqa, który podawał w wątpliwość wiarę w przetrwanie gatunku ludzkiego w takiej formie, jaką znamy. Houellebecq pisał o mutacji, która zmieni i przewartościuje ludzkość i pod względem mentalnym, i genetycznym. Mircea Eliade nie pisał może o mutacji genetycznej, o jakiej mówi Houellebecq, ale on także sugeruje możliwość zmiany, jaka na drodze mutacji nastąpi w człowieku. Jednak o ile Houellebecq traktuje człowieka fizycznie, biologicznie, o tyle Eliade bada ludzkie możliwości umysłowe. Bo Dominik Matei dzięki nieograniczonym możliwościom swojego umysłu jest jakby protoplastą, jest dowodem na mające nastąpić zmiany. Z tym, że zdaniem Eliadego ta mutacja człowieka pojawi się w następstwie wojen nuklearnych. Dlaczego? Czy będzie to pozytywna mutacja? Nie odpowiem Wam. I tak dużo zdradziłam, choćby w analogii: piorun – wojna nuklearna powinniście dostrzec sens.

„Młodość stulatka” to nie tylko opowieść o skutkach uderzenia pioruna w Dominika Matei. To powieść o ludzkiej egzystencji, która jest uwarunkowana przez czas. A czas to pojęcie względne. Wymyślone przez człowieka z potrzeby nazywania rzeczy nienazywalnych, niedotykalnych, niezbadanych. W powieści M. Eliadego życie zatacza krąg, jak wskazówki zegara zmierzające wciąż i wciąż dalej i dalej.... Wrócisz do miejsca, z którego pochodzisz, choćbyś przebył setki mil, a potem pójdziesz znowu, w kolejną wędrówkę. Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, itd.

Tak ja to czuję.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4032
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Bozena 11.09.2008 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdarzyło mi się w życiu n... | matylda_ab
Dobrze czujesz.:)

Uznanie; wspaniała recenzja.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: