Dodany: 15.04.2014 09:23|Autor: Meszuge

Świat według dupka


Doktor nauk humanistycznych Lesław Srebroń w ramach wymiany uniwersyteckiej szykował się do Oxfordu, ale wylądował w Newport na Finneganach, niefigurujących na mapach irlandzkich wyspach, gdzieś na uboczu, a nawet poza horyzontem cywilizowanego świata (czemu od razu skojarzyły mi się z „Finnegans Wake”?), a konkretnie w Brendan College, której to znakomitej uczelni przewodzi dziekan O’Grady. Pasją Lesława Srebronia jest proza niedocenianego twórcy polskiej fantastyki, Filipa Włócznika, z którą planuje zapoznać wszystkich swoich pięciu studentów.

Na Finneganach prawie codziennie pada (tytułowe sto dni bez słońca), Srebroniowi zajęcia na uczelni zajmują kilka godzin tygodniowo, opisuje więc innych akademików, studentów, gospodynię, u której wynajmuje pokój, starą panią Megee, pub i jego właściciela, przegrzebki, spacery, naprawę zlewu i zaloty…

Wydaje mi się, że autor, tworząc postać Lesława Srebronia, palanta i dupka wręcz nieprawdopodobnego, który kontaktu z rzeczywistością nie ma właściwie w ogóle, a swoją percepcję świata, życia i wszelkich zdarzeń opiera jedynie na własnych przekonaniach, bawił się przynajmniej tak samo dobrze w trakcie pisania, jak ja podczas czytania.

Dodatkowa korzyść z lektury – kupiłem kaszkiet. Może nie z tweedu, ale zawsze.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1765
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: Monika.W 20.03.2015 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Doktor nauk humanistyczny... | Meszuge
Początek mnie oczarował. Potem zmiana sposobu narracji ubawiła. Jednak z czasem zaczęłam czuć lekki przesyt. Czy tak będzie do końca? Palant, dupek, kabotyn i bufon. To wszystko prawda. I śmieszy. Ale tylko przez 50 stron.
Co dalej będzie?
Użytkownik: Meszuge 20.03.2015 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Początek mnie oczarował. ... | Monika.W
To samo i bardziej.
Użytkownik: Monika.W 21.03.2015 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To samo i bardziej. | Meszuge
Nie czułeś przesytu?
Na razie odłożyłam lekturę, gdyż poczułam się trochę tak, jakbym czytała jakieś "Na ustach grzechu". Czy poza satyrą i pastiszem będzie coś więcej?
Użytkownik: Meszuge 21.03.2015 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czułeś przesytu? Na ... | Monika.W
Nic więcej - to się tylko nasila, kumuluje. Ten dupek tworzy kolejne iluzje. Do końca. :-)
Użytkownik: Monika.W 21.03.2015 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic więcej - to się tylko... | Meszuge
Hmmmm.
Po autorze Oberków spodziewałam się czegoś więcej. Pewnie zamiast 100 dni powinnam wziąć się za lekturę Trylogii krakowskiej. Żeby tylko Szostak tym pastiszem i satyrą nie zlikwidował swojego kredytu zaufania, jaki ma u mnie.
Użytkownik: adas 14.01.2016 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmmm. Po autorze Oberkó... | Monika.W
Bliżej mi do Twojego zdania, a nie Meszuge. Niestety.

Niestety, bo cały czas nie potrafię określić, czego Szostakowi brakuje, by być naprawdę uznanym pisarzem. Tym bardziej, że z całej tej grupy towarzyskiej, generacji '80, jest na pewno najlepiej wykształconym twórcą i chyba nawet najciekawszym warsztatowo. No i ma w dorobku "Chochoły", książkę niesłusznie niezauważoną/już zapomnianą, nawet jeśli to nie do końca udana próba przeniesienia powieści totalnej na polski grunt, to pozostaje pozycją ważną, o Polsce, mitologii, rodzinie, kreacji i rozpadzie.

Ze "100 dnami" jest na pewno ten problem, że materiału jest tu na właśnie 100 stron druku, może trochę gęstszego niż w rzeczywistości. Szostak rozciągnął swój "tweed" na 450 stron. Zresztą już raz wcześniej zrobił to samo, w "Dumanowskim" pomysł wypalił się równie szybko, potem zostało żmudne przepychanie się ze strony na stronę, od czasu do czasu rozjaśnione a to naprawdę śmiesznym żartem, a to pomniejszą kreacją literacką. Największym problemem jest chyba to, że ciężko określić "tonację" tej powieści, jak na grę literacką jest zbyt błaha (cały czas ma się nadzieję na jakiś szczegół, który by odmienił odczytanie), z kolei jej frywolność, satyryczny potencjał, są "zabijane" przez powracające nawiązania do Dzieł Ważnych.

Szkoda.
Użytkownik: Meszuge 14.01.2016 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bliżej mi do Twojego zdan... | adas
Remigiusz Mróz jest doktorem prawa, ale czy to (naukowe tytuły) jest niezbędne, by dobrze pisać powieści?
Użytkownik: Rbit 14.01.2016 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Remigiusz Mróz jest dokto... | Meszuge
Zapewne nie są konieczne. Jednak czasem pomagają.

W przypadku Szostaka widać to szczególnie, bo mniej więcej w tym samym czasie, gdy pisał "Chochoły" naukowo zajmował się "doświadczeniem utraty bliskiej osoby i konsekwencjami, jakie owo przeżycie odciska w ludzkiej egzystencji" czego efektem była książka (naukowa), która zawiera cyt: "z jednej strony fenomenologiczny opis doświadczenia utraty i jej konsekwencji, z drugiej zaś – to próba osadzenia opisywanej problematyki w szerszych kontekście badań nad ludzką podmiotowością".

Jakby nie patrzeć "Chochoły" są literacką wariacją na ten sam temat. Może dlatego są tak dobre.
Użytkownik: Monika.W 14.01.2016 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Remigiusz Mróz jest dokto... | Meszuge
Też ostatnio miałam tę nieprzyjemność czytania Mroza. Żeby był chociaż doktorem botaniki. Albo elektromechaniki. To wtedy bym mu wybaczyła błędy merytoryczne, jakie zrobił . Ale z całą pewnością żaden tytuł doktora nie pomoże przy pisaniu dobrych powieści. Nie porównujmy jednak nawet słabszego (jeśli 100 dni jest słabsze, bo nie dla każdego) Szostaka z Mrozem.
Użytkownik: Rbit 14.01.2016 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bliżej mi do Twojego zdan... | adas
Trochę racji w tym jest, ale moim zdaniem jednak w "Stu dniach bez słońca", można doszukać się więcej ukrytych "den" niż w "Dumanowskim", a nawet w "Fudze". Przynajmniej wydaje mi się, że dostrzegam coś więcej niż tylko pastisz i satyrę.

Zastanawiam się, jak będzie z "Wróżeniem z wnętrzności". One mają tylko 260 stron :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: