Dodany: 27.04.2014 18:36|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Niedystyngowana ciocia Jane


Wynudziwszy się przy chaotycznym i nijakim „Niezłomnym sercu” Valerie Grosvenor Mayer, można nabrać przekonania, że życie Jane Austen faktycznie było mało ciekawe. Żadnych wielkich dramatów, żadnych niezwykłych wydarzeń; ot, była sobie taka uzdolniona literacko niewiasta z niezbyt zamożnej rodziny, wobec braku realnych szans na zamążpójście zajmująca się hołubieniem licznych bratanków i bratanic (także tych bogatych, jak mała Fanny, którzy po latach będzie wspominać, że "z różnych przyczyn ciocia Jane nie była osobą tak dystyngowaną, jak powinna być ze względu na swój talent"[1]!), obserwowaniem krewniaków i sąsiadów, a w wolnych chwilach pisaniem powieści o pannach równie mizernej kondycji finansowej, które mają jednak więcej szczęścia w kwestii matrymonialnej…

Ale, jak się okazuje, dobry biograf potrafi nawet na kanwie takiego prozaicznego żywota stworzyć doskonałą, wciągającą historię. Musi tylko dobrze znać portretowaną postać. A któż ją poznał lepiej, niż tłumaczka, która przez całe lata obcowała z jej prozą? Anna Przedpełska-Trzeciakowska, która już udowodniła swoją umiejętność pisania biografii za pomocą „Na plebanii w Haworth”, i tym razem nie zawodzi czytelnika. Jej opowieść o życiu i twórczości Jane Austen jest równocześnie opowieścią o życiu angielskiego drobnego ziemiaństwa na przełomie XVIII i XIX wieku, o tym wszystkim, o czym w swoich powieściach pisała Jane: o sytuacji dobrze urodzonych niezamożnych panien – najczęściej stawianych w obliczu alternatywy: małżeństwo z mężczyzną niekochanym, za to na tyle wielkodusznym, że godził się wziąć „matrymonialny towar” bez wiana, albo życie na łaskawym chlebie któregoś z rodzeństwa – i młodzieńców, dla których, o ile nie zostali przysposobieni przez bogatych krewnych (z czym wiązała się i zmiana nazwiska, jak w przypadku brata Jane, Edwarda, a także pamiętnego Franka Churchilla z „Emmy”), „zawód duchownego stanowił, oprócz służby w marynarce, jedyny możliwy wybór”[2]. O tym, czym żyła prowincja: wizytach towarzyskich, balach, konkurach, ślubach, narodzinach i zgonach, i o ludzkich słabościach i przywarach, których przy takich okazjach można się było aż nadto napatrzeć. Wśród wymienionych w biografii znajomych Jane łatwo się doszukać pierwowzorów niektórych postaci, inne prawdopodobnie zostały posklejane z kilku różnych charakterów, a wszystkie przedstawione w realiach, które poznała osobiście.

Śledzenie procesu powstawania kolejnych powieści i ich analiza w kontekście tego, czego stopniowo dowiadujemy się o pisarce, to zajęcie, od którego niełatwo się oderwać, zwłaszcza gdy obcujemy z tworem tak wprawnego pióra. I nie potrafią zepsuć wrażenia jakieś drobne mankamenty, jak poprawna może, ale wskutek tego bardzo kłująca w oczy odmiana imienia Martha – „pomagała Marthcie”[3]. Gdybyż tak jeszcze podobnych biografów znaleźli inni angielscy klasycy!


---
[1] Anna Przedpełska-Trzeciakowska, „Jane Austen i jej racjonalne romanse”, wyd. WAB, 2014, s. 314.
[2] Tamże, s. 27.
[3] Tamże, s. 211.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1799
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: