Dodany: 19.05.2014 01:08|Autor: misiak297

I gdyby tylko zgasić światło!


Dawno, dawno temu w małym miasteczku w Karolinie Południowej żyły dwie przyjaciółki. Urocza ośmioletnia Hope Levelle - córka lokalnych krezusów - lubiła przygody i nie uznawała rodzicielskich zakazów. Jej rówieśnica Wiktoria Bodeen, zwana Tory, była córką tyrana, który katował ją z wyraźną przyjemnością. Tamtej sierpniowej nocy dziewczynki miały się spotkać, jednak Tory nie dotarła w umówione miejsce. Hope za to spotkała kogoś innego - kogoś, kto bestialsko ją zamordował. Po osiemnastu latach od tamtych tragicznych wydarzeń Tory wraca do rodzinnego miasteczka, aby zamieszkać w swoim dawnym domu, otworzyć sklep z artystycznym rękodziełem. Chce zacząć nowy rozdział w życiu, ale przede wszystkim zmierzyć się z dramatyczną przeszłością i ostatecznie pożegnać się z Hope. I jak to w tego typu powieściach bywa, spotyka na swej drodze wyjątkowego mężczyznę. I - to też znamy z takiego rodzaju książek - grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Trzeba uczciwie przyznać, Nora Roberts nie jest złą pisarką w swojej kategorii - jej książki to przykład może dość schematycznej fabularnie, ale całkiem udanej literatury popularnej. Złośliwie dodam, że niejedna polska autorka niezbyt wymagających powieścideł "okołorozlewiskowych" mogłaby się od niej uczyć prowadzenia narracji, wykorzystywania potencjału poszczególnych scen czy tworzenia postaci, zwłaszcza kobiecych. Obarczona koszmarnym bagażem psychicznym Tory, Faith, która próbuje zagłuszyć własny ból pozorną nonszalancją czy Sarabeth uwięziona w toksycznym związku to bohaterki ciekawe, wyraziste, starannie dopracowane. Również statystom z drugiego planu niewiele można zarzucić (choć oczywiście nie należy się spodziewać wirtuozerskich portretów psychologicznych na miarę Axelsson). Niestety i od tej reguły jest wyjątek - irytująco doskonały lowelas Tory (taki, co to zawsze wie, co powiedzieć, pozostaje urzekająco troskliwy, ponadto jest bogiem seksu, a w wolnej chwili znajdzie się na miejscu, aby uratować heroinę przed zakusami seryjnego mordercy). No, ale widać Roberts uznała, że książę na białym koniu nie może mieć skaz. Co tam, ważne, że podoba się głównej bohaterce.

I właściwie "Księżyc nad Karoliną" można by uznać za całkiem przyzwoite czytadło obyczajowo-sensacyjne, gdyby nie jeden drobny szczegół, który rzutuje na całość. Chodzi o fragmenty, w których bohaterowie dają się unieść uczuciom (wtedy prowadzą długie banalno-ckliwe dyskusje o tym, jaka niezwykła więź ich łączy i jak bardzo się kochają) i chuciom (wtedy - oględnie mówiąc - słowa zastępują dokładnie opisane czyny). Innymi słowy, kiedy na tekstowym horyzoncie pojawiają się dzikie żądze, mięknące pod wpływem gorącego pocałunku wargi, szeptane obietnice upojnych nocy czy wręcz orgazmy, jakich świat nie widział, robi się tak żenująco, że pozostaje tylko przewrócić oczami - albo stronami. A może ja się czepiam, bo prawdopodobnie nie jestem "targetem"? A może po prostu erotyka w literaturze to śliska sprawa, na której popłynęło już wielu twórców wybitniejszych niż Nora Roberts? Oceńcie sami, poniżej dwa wyjątkowo żenujące przykłady takich fragmentów:

"– Co ty wyprawiasz?
– Dlaczego jesteś taka przerażona? – Wolną ręką objął jej kark. – Chcę tylko poznać twój smak.
– Ani się waż. – Ale jego wargi muskały już jej usta.
– Nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję.
Jego słowa uspokoiły go [tutaj chyba miało być "ją", ale jest to jeden z naprawdę wielu byków, które ominęła korekta - przyp. mój], rozbudziły wszystkie pragnienia, które tak starannie ukrywała w sobie. Usta Cade’a były delikatne, subtelne, zachęcające jej wargi do… poznawania jego smaku. Poczuła go. Poprzez napięcie zmieszane z czujnością poczuła spływające do brzucha ciepło. A kiedy ta mieszanka wezbrała w jej sercu [czyli od brzucha przeszła do serca. Fajnie - przyp. mój], wycofał się ostrożnie.
– Gdy tylko cię zobaczyłem, od razu poczułem coś do ciebie – powiedział prawie szeptem. Jego ręka nadal pieściła jej kark"[1].

A tu scena erotyczna (jedna z krótszych):

"– Weź mnie. – Wygięła się do tyłu, podczas gdy jego usta delektowały się jej szyją. – Weź i doprowadź mnie do szaleństwa. Pospiesz się.
Jej desperacja rozpaliła go, wyzwoliła dziką żądzę. Zadarł czerwoną spódnicę, chwycił ją za biodra [nie wiedziałem, że spódnica ma biodra - przyp. mój]. Była gorąca i wilgotna, a kiedy w nią wszedł [czyli chyba włożył tę spódnicę... - przyp. mój], zacisnęła się mocno. Oplotła go w pasie jedną nogą i wydała jęk, długi i niski. Wypełniał jej puste miejsce. Wypełniał tak, jak nikt inny nigdy tego nie robił. Chrapliwe, zwierzęce oddechy, mocny, rytmiczny odgłos zderzających się ciał, wspaniałe uczucie jego silnych, celnych uderzeń. Poddała się temu, wydając cichy, zduszony krzyk, kiedy osiągnęła orgazm"[2].

Śmiać się? Płakać (ze śmiechu)? Oburzać? A może po prostu zgasić bohaterom światło? Szkoda, że autorka na to nie wpadła...

I tym erotycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć... Kto będzie miał ochotę, i tak sięgnie po powieści Nory Roberts. Niezłe, niezbyt wymagające, ale z fragmentami, które nadawałyby się tylko do wycięcia.


---
[1] Nora Roberts, "Księżyc nad Karoliną", przeł. Aleksandra Komornicka, wyd. Amber, 1999, s. 97.
[2] Tamże, s. 84-85.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5511
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: gaiuss 19.05.2014 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu w małym... | misiak297
Już wiem, jaką książkę kupię koleżance na imieniny!!! ;-) A "jęk długi i niski" mi się z Jurassic Park kojarzy ;-P
Użytkownik: misiak297 19.05.2014 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wiem, jaką książkę ku... | gaiuss
Jeżeli koleżanka lubi się śmiać z banalnych opisów erotycznych, to "Księżyc nad Karoliną" będzie jak najbardziej na miejscu:)
Użytkownik: gaiuss 19.05.2014 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli koleżanka lubi się... | misiak297
Koleżanka nie będzie się śmiać. Ona się zapomni! ;-D Zatraci się w lekturze znaczy ;-P Jej się te całe rozlewiska, Christian G. i zapomniałem, co jeszcze, też podobały. Ale poza tym jest całkiem inteligentna ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: