Dodany: 08.09.2014 22:10|Autor: Kuba Grom

Koniec końców


Gdy będąc po lekturze "ostatniej sprawy Wallandera", jaką miał być "Niespokojny człowiek", zauważyłem w bibliotece tę książkę, podszedłem do niej z mieszanymi uczuciami. Drugie z kolei "ostatnie śledztwo" nie wróżyło nic dobrego; wręcz zapowiadało kontynuację w stylu Sherlocka Holmesa. Na szczęście, jak się dowiedziałem z pierwszych stron, jest to naprawdę ostatnia powieść o szwedzkim detektywie, choć nie nazwałbym jej "ostatnim śledztwem" jak sugeruje okładka (wyd. W.A.B., 2013).

Jesień 2002 roku. Komisarz policji Kurt Wallander mniema, że uda mu się spędzić wolny czas spokojnie. Na dodatek ma szansę spełnić od dawna pielęgnowane marzenie - pragnie kupić domek na wsi, a akurat pojawił się odpowiedni dom, blisko, w znanej mu okolicy i w sam raz na jego kieszeń.

Oglądając domostwo, mimo dość krytycznego podejścia do niezbyt dobrego stanu budynku zaczyna sądzić, że oto znalazł właściwe miejsce dla siebie. I byłby zapewne spokojnie osiadł tam, na skańskiej ziemi, uprawiając ogród i wyprowadzając psa, gdyby nie złośliwy przypadek.

Obchodząc dom potyka się o coś. Dokładniej - o wystającą z ziemi rękę. Reszta leży pod grządkami i na pewno nie znalazła się tam z własnej woli. Rozpoczęte śledztwo przebiega dosyć niemrawo - nie wiadomo, czyje jest ciało ani od kiedy się tam znajduje, bardzo jednak prawdopodobne, że sprawa już się przedawniła i nie stanowi dla policji priorytetu. Wallander z zespołem ciągnie ją właściwie tylko z poczucia porządku. Domu kupować nie zamierza.

Jest to w zasadzie opowiadanie, ale bardzo przypomina nierozwiniętą powieść - mamy tu niejako podstawową konstrukcję: fabułę, do której nie dodano pobocznych wątków. Liczne fragmenty, w których bohater mógłby rozpocząć rozważania, czy być nadal policjantem, czy przywoływać dalsze wspomnienia, zostały skrócone da samego opisu czynności. Jest zresztą w tej fabule pewne potknięcie, ale nie przekreśla ono intrygi. Widać tu pewną schyłkowość - gęsto występują refleksje i porównania z przeszłością, żal za utraconymi latami.

"Ręka" stanowi jednak zaledwie małą część książki, resztę jej objętości wypełniają materiały dla miłośników serii. Najpierw autor objaśnia, jak wymyślił pierwszą powieść o Wallanderze i jak niezamierzenie rozwinęła mu się ona w dłuższą serię. Następnie pojawiają się podsumowania i spisy faktów: krótki życiorys Wallandera i innych ważniejszych postaci; streszczenia kolejnych tomów cyklu. Najobszerniersza część to wykaz miejsc i osób pojawiających się w powieściach. Jak nazywał się obserwator ptaków z "Piątej kobiety"? Jakie nazwisko nosił opiekun policyjnych psów z "Fałszywego tropu"? W jakiej miejscowości Wallander przymusowo spędził święta w "Mordercy bez twarzy"? Na koniec - podsumowanie rzeczy, które lubi detektyw oraz lista pojawiających się w serii utworów muzycznych, zespołów, obrazów i książek. W zasadzie myślę, że można było "Rękę" dodać do któregoś z wcześniejszych zbiorów opowiadań, a materiały dodatkowe wydać osobno.

Dla kogoś, kto chce ostatecznie zakończyć lekturę serii o Wallanderze, jest to pozycja idealna, bo podsumowuje wszystko, co jest do podsumowania.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1188
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: