Dodany: 19.09.2014 12:41|Autor: Frider

Książka: W krainie długodystansowców
Kowalkowski Jerzy

1 osoba poleca ten tekst.

Paszport do Etiopii


„W krainie długodystansowców” to dziewiętnasty tom „Serii ze znaczkiem”. Książeczki te są małe formatem i objętością tekstu, ale bardzo bogate w informacje i ciekawostki dotyczące opisywanych krain. Ta konkretna pozycja omawia Etiopię. Autor – Jerzy Kowalkowski - na samym początku uprzedza: „zawsze bardziej pociągała mnie możliwość skręcenia z drogi do szałasu koczownika czy glinianej chatki rolnika, niż na przykład podróż samolotem do Addis Abeby (stolica Etiopii). Z góry może i więcej widać, ale za to jakże mało dokładnie”[1]. Do końca książki jest wierny temu podejściu, opisuje góry, pustynie, przyrodę i przede wszystkim ludność Etiopii – głównie ludzi żyjących w skrajnie trudnych warunkach, czasami w niemożliwej do wyobrażenia nędzy.

Treść jest skondensowaną dawką wiedzy o kraju. Wydawałoby się, że autor omawia bardzo dużo bardzo różnych tematycznie zagadnień dotyczących Etiopii w sposób przypadkowy czy też powierzchowny. Jednak, wbrew pozorom, narracja jest całkowicie spójna, poszczególne opisywane elementy zazębiają się, płynnie przechodząc od, na przykład, spojrzenia na społeczeństwa plemienne pustyni do historii monarchii etiopskiej. Kowalkowski swoje spostrzeżenia przekazuje swobodnie, nie brakuje mu gawędziarskiego zacięcia i umiejętności wplatania drobnych osobistych przygód w krajoznawcze tło.

Książka „W krainie długodystansowców” została napisana w roku 1975. Od tego czasu upłynęło już prawie 40 lat i należałoby się spodziewać, że informacje w niej zawarte zdezaktualizowały się. Biorąc jednak pod uwagę bardzo złą kondycję gospodarczą większości państw afrykańskich, niestabilność polityczną i płynność granic na całym kontynencie, wreszcie słuchając informacji o powtarzających się wojnach i klęskach głodu, można przypuszczać, że (przynajmniej poza największymi miastami) życie w Etiopii niewiele się zmieniło od lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Zresztą sugeruje to sam autor, w jednym z rozdziałów stwierdzając: „Jest jeszcze na kuli ziemskiej sporo takich Krain Stojących Zegarów. Nieważny tam jest czas, tempo, organizacja, życie płynie powoli, odmierzane nie zegarem i kalendarzem, a porami deszczu i suszy, zbiorów i głodnych przednówków. Krainy, gdzie stosunki społeczne nie uległy zmianie od setek lat, a może i tysięcy. Taką krainą była Etiopia. Jeśli w stolicy czy w miastach można było mieć złudzenia, że jest się w kraju w miarę współczesnym, to prowincja etiopska złudzenia te rozwiewała natychmiast”[2].

„W krainie długodystansowców” można śmiało polecić jako reporterski zapis podróży człowieka wrażliwego, otwartego na ludzi i ciekawego życia w egzotycznych społecznościach. Jednocześnie bystrego obserwatora, potrafiącego wyłuskać z banalnej scenerii interesujące migawki, zostające w pamięci jak pieczątki w paszporcie po podróży, stanowiące swoiste, oryginalne dokumenty wskazujące na odmienność opisywanej kultury.

„Kraj wolny, choć większość jego ludów nigdy wolna nie była. Bogaty, choć ludy jego cierpiały zawsze głód i nędzę. Piękny, choć życie w jego górach i pustyniach jest ciężkie, a przyroda okrutna”[3].


---
[1] Jerzy Kowalkowski, „W krainie długodystansowców”, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1977, str. 111.
[2] Tamże, str. 78.
[3] Tamże, str. 111.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 568
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: