Dodany: 07.11.2014 18:25|Autor: Frider

Czytatnik: Przy okrągłym oknie

4 osoby polecają ten tekst.

Opowieści z Miasta Stu Mil (I)


PROLOG. KUBUŚ PUCHATEK – HISTORIA (NIE)KONIECZNIE PRAWDZIWA.

Prosiaczek uśmiechnął się złowieszczo i napiął muskuły, aż zatrzeszczał różowy sweterek. Krzysio zadrżał, znał ten stan - zbliżał się napad niekontrolowanej wściekłości.
- Może pobawimy się w szukanie cienia? Zaproponował szybko i lękliwie.
Prosiaczek tylko zmiażdżył go wzrokiem. Jego małe, świńskie oczka miały zwężone, nieruchome źrenice i nie mógł skupić wzroku na twarzy rozmówcy. Pochylił się i na jednym wdechu ściągnął ze stołu ścieżkę białego proszku. Kaszlnął i zachrumkał z zadowoleniem. Boss lubił dragi, ale rzadko wiedział kiedy powinien przestać.
- Wezwij Kubusia i Maleństwo, szczeknął. Krzysia wywiało z gabinetu. Był „rodzinną” ofermą używaną jako kurier, oraz popychadłem do sprzątania i robienia kawy. Tolerowano go tylko dlatego, że miał bogatych rodziców, którzy od czasu do czasu sponsorowali „rodzinne” interesy i prali brudną gotówkę.
Po chwili, do ciemnego jak nora pomieszczenia, weszła nietypowa para. Pierwszą osobą był geniusz komputerowy Puchatek - niechlujny, wiecznie zarośnięty typ, śmierdzący papierosami i miodem fermentującym na przepoconej sierści. Mówiono o nim, że z dwóch zapałek i nocnika potrafi zrobić wirusa komputerowego, a hamburgery zamawia przez serwery Pentagonu. Drugim z przybyłych był Maleństwo. Nazwano go tak z przekory - gość ważył jakieś 150 kilo, przy wzroście sięgającym dwóch metrów. Toporna bryła mięsa, zakończona małą główką z olbrzymimi oklapłymi uszami – efekt ciągania do kąta przez nauczycieli i rodziców. Ziomal przy przechodzeniu przez drzwi deformował framugi na kształt swojego ciała. Legenda głosiła, że potrafi tak wyginać łapami szyny kolejowe, aby pociągi parkowały pod jego domem.
Weszli. Kubuś rozglądał się nerwowo. Odruchowo odganiał muchy, siadające na jego niemytym ciele. Obciągnął kubraczek na wypiętym brzuchu i pierdnął. Prosiaczek spojrzał groźnie. Mówiło się, że skrycie nienawidzi Puchatka za błyskotliwy intelekt, którego jemu brakowało, jednak w mafijnej „rodzinie” ktoś tak inteligentny, mimo licznych wad, był niezbędny.
Maleństwo od niechcenia bawił się obracanym w serdelkowatych palcach pustakiem. Był specem od brudnej roboty. Nie używał noży czy broni palnej. Uważał, że naturalne elementy otoczenia - jak na przykład wyrwana balustrada schodowa - są wystarczająco dobre, aby zrobić komuś Dużą Bubę.
- Co się stało, Szefie? Spytał Kubuś. Jakieś problemy?
Prosiaczek zebrał się w sobie,sapnął i z widocznym trudem wykrztusił:
- Ukradli moje Misie-Patysie...
Nikt z obecnych się nie zaśmiał, nikt się nawet nie uśmiechnął, nikomu nie drgnęła powieka. Niezdrowa skłonność Szefa do Misi-Patysi była ogólnie znana i żartowanie z tego, w jego obecności, groziło długą i bolesną śmiercią.
- Kto? Lakonicznie i jakby od niechcenia rzucił Maleństwo.
W Prosiaczku coś się zagotowało. Zmienił się na pucołowatej twarzy. Zawsze różowy, teraz stał się purpurowo - czerwony. Zaczął wrzeszczeć, pryskając dookoła śliną:
- Oni! Te gnidy - Królik z Tygryskiem! Wkradli się tu i zabrali je gdy spałem! Po prostu ich znajdźcie i przyprowadźcie do mnie!
Walił małą piąstką w stół.
- Chcę ich żywych i zdolnych do odczuwania bólu!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1790
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: carmaniola 08.11.2014 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: PROLOG. KUBUŚ PUCHATEK – ... | Frider
Hihihi, ja wszystko rozumiem, tylko dlaczego Prosiaczek "szczeknął"? ;-)
Użytkownik: Frider 08.11.2014 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihihi, ja wszystko rozum... | carmaniola
Przejrzałem stare kroniki Miasta Stu Mil i mogę udzielić Ci odpowiedzi, która – być może – rozwieje nieco wątpliwości. Prosiaczek był synem Świnki Peppy, wychowywanym przez nią samotnie przez wiele lat. Peppa nigdy nie znalazła sobie stałego partnera. Jako głowa Rodziny znana była z wyjątkowo rozwiązłego trybu życia, a jej wieczorki towarzyskie przeszły do legendy. Podobno na jednej z takich imprez poczęty został Prosiaczek, ojciec nigdy jednak nie został ujawniony, a i sama Peppa niechętnie wracała do tamtych namiętnych chwil – nie wiadomy czy dlatego, że sama nie była pewna kto został szczęśliwym ojcem, czy też dlatego, że nie chciała poprzez ujawnienie tożsamości partnera stwarzać sobie konkurencji do tronu Rodziny. Do dzisiaj zostaje to słodką tajemnicą. Pewną wskazówką może być fakt, że Prosiaczek szczeka w chwilach zdenerwowania oraz fakt, że codziennie o świcie wskakuje na płot i głośno pieje.
Użytkownik: carmaniola 08.11.2014 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Przejrzałem stare kroniki... | Frider
Och, Peppa musiała mieć naprawdę ogromne powodzenie! Co za rozrzut! Nic dziwnego, że Prosiaczek został bossem - tak zestaw genów! ;)
Użytkownik: Frider 09.11.2014 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Peppa musiała mieć n... | carmaniola
W Kronikach znalazłem informację, że przez jakiś czas wysuwali swoje pretensje do ojcostwa dandys Reksio i niecnota Pluto. Jednak ten pierwszy zniknął gdzieś w niedługim czasie i nigdy już się nie odnalazł, natomiast Pluto pojawił się któregoś dnia na konferencji prasowej z podsinionymi jak śliwki oczami i publicznie zdementował swoje roszczenia. Co do Koguta – był taki, który twierdził, że jest największym kogutem pośród ogierów i największym ogierem pośród kogutów, i wielokrotnie uczestniczył w libacjach u Peppy. Jednak jego autoreferencje poddane zostały w wątpliwość przez niejaką Złotą Kaczkę, która stwierdziła, że Kogut to nielot, chrypliwy krzykacz i ogólnie ciamajda, a wie to z autopsji, bo miała z nim cztery jajka, z czego trzy były wydmuszkami, a czwarte zawierało samochodzik do samodzielnego składania. Tak więc tajemnica została nieodkryta i Kroniki nie podają dokładniejszych danych. Prosiaczka nikt nie pytał, bo łatwiej udusić pytona, niż wydusić informacje z Bossa.
Użytkownik: carmaniola 10.11.2014 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W Kronikach znalazłem inf... | Frider
A nie wspomina się w owych Kronikach o dziwnych wydarzeniach, zaginięciach, kamiennych pomnikach i wielkich oczyskach święcących w ciemności? Ale Bazyliszek się nie przyzna... ;)
Użytkownik: Frider 10.11.2014 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie wspomina się w owyc... | carmaniola
Chwileczkę, już sprawdzam. Jest! Pod hasłem „Bazyliszek” widnieje taka oto informacja:
„Oszust, handlarz fałszywymi dziełami sztuki. Przez wieki gromadził „rzeźby”, będące owocem jego morderczych skłonności do zamieniania ludzi wzrokiem w kamień. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku wpuścił do nielegalnego obrotu czarnorynkowego kilkaset niebywale szczegółowych „rzeźb” znanych historycznie postaci. Między innymi zawrotne ceny osiągnęła „rzeźba” króla Popiela na nocniku, z wytrzeszczonymi oczami. Bazyliszek twierdził, że rzeźbił króla w trakcie jego ataku paniki na widok armii myszy. Rozgłaszał także, że cierpi na chroniczną chorobę oczu i w związku z tym musi całą dobę nosić ciemne okulary. Kres jego zbrodniczej i spekulacyjnej działalności położył przypadek, choć niektórzy twierdzą, że była to miłość. W czasach Burmistrza Shreka Bazyliszek poznał jego bliską znajomą – Smoczycę. Zadurzył się od pierwszego wdechu jej siarkowych wyziewów, zresztą z wzajemnością, bo Smoczyca traktowała unikanie kontaktu wzrokowego ze strony Bazyliszka jako dowód nieśmiałości i delikatności, co zawsze ją w mężczyznach pociągało. Jednakowoż była ona zwolenniczką ścisłej higieny jamy ustnej i bez wyczuwalnej od partnera delikatnej nutki mięty nie chciała tonąć w miłosnych pocałunkach. Bazyliszek został zmuszony do umycia swego imponującego uzębienia, niestety odruchowo przy froterowaniu paszczy podniósł głowę znad umywalki, spojrzał w lustro i skamieniał z wyszczerzonymi zębami i pastą Colgate na pysku. Po tym spektakularnym zejściu Policja Miasta Stu Mil przeszukała jego dom, odnajdując w przepastnych podziemiach zamczyska makabryczną kolekcję tysięcy kamiennych figurek (między innymi całą załogę statku „Mary Celeste”). Posąg samego Bazyliszka za garść żołędzi kupił Rumcajs, wykorzystując go później do straszenia podróżnych na gościńcach.”
Tyle Kronika. Od siebie dodam, że Bazyliszek nie jest ściśle związany z samym Miastem Stu Mil. Jego zamczysko położone było na terenach wiejskich dookoła metropolii, w tak zwanym sektorze Goddamn City (zwykle wymawianym przez mieszczuchów jako Gotham City), pełnym nietoperzy i pająków.
Użytkownik: carmaniola 10.11.2014 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Chwileczkę, już sprawdzam... | Frider
W pełni zaspokoiłeś moją ciekawość odnośnie Bazyliszka. Wielce przemawia do mojej wyobraźni jego "wyszczerz" z pastą Colgate. Niech tak zostanie! ;)
Użytkownik: miro51 09.11.2014 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: PROLOG. KUBUŚ PUCHATEK – ... | Frider
Opis informatyka mnie zmiażdżył, nie tylko dlatego, że oddziałuje na zmysły, ale przede wszystkim, że niemal odpowiada opisowi naszego "firmowego" informatyka: niechlujny, przepocony, zarośnięty, tylko zamiast sierści - spodnie zsunięte do połowy pośladków, dzięki czemu (pa)rów międzypośladkowy uwidacznia się za każdym razem, gdy komputerowiec schyla się do jednostki centralnej. Brawo, Friderze! Czekam na ciąg dalszy!
Użytkownik: Frider 09.11.2014 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Opis informatyka mnie zmi... | miro51
;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: