Dodany: 18.12.2014 23:10|Autor: kpostek

Science fiction w służbie kontemplacji Ziemi


Czasem dobór lektury kończy się ironicznymi sytuacjami. Na przykład kiedy wybierając książkę z internetowej listy 50 najlepszych polskich powieści fantastycznych, by przeczytać coś możliwie dalekiego od Ziemi i jej problemów, uczę się lepiej widzieć Ziemię i jej problemy.

„Fiasko” zawiera pewną scenę, która pozostawiła we mnie wrażenie na tyle głębokie, że reszta powieści przestała się liczyć. Obraz ten ukazuje się zawsze w mojej wyobraźni z zaskakującą dokładnością. To wędrówka głównego bohatera – Angusa Parvisa przez powierzchnię jednego z księżyców Saturna. Długa i samotna droga w ciszy, obfitująca w obce dla niego widoki. Opisując planetę, autor czyni kilka spostrzeżeń, które dały mi do myślenia i do których często wracam, gdy wokół brak ludzi.

Co takiego jest w owej drodze? Tryb „zapamiętać” w mojej głowie, po dłuższej chwili apatycznej lektury przed snem, uruchomił następujący obraz: Obszar planety jest pokryty skalnymi tworami przypominającymi szkielety, choć żadnego życia nigdy tam nie było. Narrator wyjaśnia, że tak wyglądające skały to nic dziwnego. Jest bowiem dokładnie na odwrót – to organizmy żywe przybierają kształty, jakie natura mogłaby przyjąć nawet bez życia, bo takie właśnie są najwydajniejsze. Dzięki temu odwróceniu rozumowania to, co niezwykłe, staje się nagle oczywiste. Ten sposób myślenia okazuje się tak nienaturalny, że mający tę wiedzę Parvis stara się nie niszczyć owych „szczątków” swoim pojazdem.

Dlaczego jednak to podejście do problemu uruchomiło u mnie tryb „zapamiętać”? Dlatego, że może ono działać też w drugą stronę - można spojrzeć na staw w lesie jak na kosmiczne jezioro, gdzie każda drobina „życia”, choćby najmniejsza, byłaby czymś niesamowitym. Tymczasem stawy w lasach są pełne życia, i to najróżniejszego.

Można też widzieć ludzi jako niesamowite stworzenia, do których jesteśmy tak podobni, chociaż tak różni od każdego z nich. Ich marzenia i pragnienia mogą się wydać dziwne, zwłaszcza obserwatorowi, który potrafi wyjść poza ziemskie konwencje myślowe. W ten sposób, patrząc na Ziemię oczami obcego, widzę ją coraz lepiej jako miejsce niezwykłe. To jak granie w filmie science fiction, tylko za darmo i z większym realizmem.

Ale to nie koniec wrażeń, które pozostawiła we mnie droga bohatera. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Przybysz próbuje nazywać to, co widzi, przyrównując rzeczywistość innej planety do pojęć, które zna. Nie jest łatwo spróbować spojrzeć na cokolwiek rezygnując na chwilę z używania dotychczasowej wiedzy. Może to być jednak konieczne dla dostrzeżenia czegoś nowego, rozbudzenia uśpionej wyobraźni – zdolności widzenia rzeczy, których nie możemy dotknąć.

Dopiero czytając tę powieść pojąłem, jak bardzo niekompatybilne z rzeczywistością bywają moje opisy i wyobrażenia o ludziach czy wydarzeniach. Nie chodzi o to, żeby rezygnować z opisywania. Nie mamy tu wielkiego wyboru – trzeba posługiwać się takimi narzędziami, jakie otrzymaliśmy. Do nas należy natomiast decyzja, czy pamiętać o niedoskonałościach naszej percepcji. Czy chcemy być gotowi na wzbogacenie swojego rozumienia o nowy poziom precyzji, czy też poddać się lenistwu i ulegać frustracji, gdy coś wyjdzie poza znany nam schemat.

Jednym z przykładów jest skłonność ludzi do „myślenia totalnego” – np. zakwalifikowania danego miasta jako ładnego lub brzydkiego. Dzieje się tak, chociaż miasto to zbiór rzeczy, z których jedne są gorsze (i warto ich unikać), a drugie lepsze (i te warto doceniać). Takiemu myśleniu przeciwstawiłbym myślenie globalne – dostrzeganie wszystkich elementów i godzenie się z pewnym brakiem komfortu intelektualnego.

We „Fiasku” myślenie globalne nie całkiem udaje się załodze pewnego statku kosmicznego. Jego dowództwo, tkwiące w ziemskich kategoriach postrzegania obcej planety jako wroga, wdaje się w walkę z nią, dopiero w ostatniej chwili pojmując, czym są jej mieszkańcy. Te dwie sytuacje: walki z rzeczywistością i spóźnionego zrozumienia są dostrzegalne wszędzie.

„Fiasko” pozostawia czytelnikowi swobodę dostrzeżenia czegoś ciekawego. Obfituje w kontemplacyjne sceny, gdzie ma on, podobnie jak w kinie na filmie z małą ilością akcji, swobodę wzruszenia ramionami i wyjścia. Dla mnie, ilekroć przypomnę sobie ten tytuł, samotna droga bohatera w ciszy odległej planety pozostanie jednym z ciekawszych punktów odniesienia podczas spacerów po cichych i pustych zakątkach naszej, znanej planety.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 741
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: