Dodany: 06.02.2015 16:14|Autor: antypater

Grecy w Baktrii i w Indiach - złożone losy, żyjących razem społeczności.


Czy możliwe jest pokojowe istnienie społeczeństwa, o zróżnicowanym składzie entniczno-kulturowym? Pomocną w udzieleniu jednej z możliwych odpowiedzi na to pytanie okazała się między innymi książka autorstwa Stanisława Kality pt. ''Grecy w Baktrii i w Indiach'' (link: Grecy w Baktrii i w Indiach: Wybrane problemy ich historii (Kalita Stanisław)). Porusza ona skrajnie zaniedbany w naszym kraju, ale bardzo ciekawy przypadek historyczny najdalszych, wschodnich rubieży świata hellenistycznego.

Odpowiedz na powyżej postawione pytanie znajdziemy między innymi w epoce antycznej. Zwycięska wyprawa Aleksandra III Wielkiego w głąb Azji, która zaowocowała epoką zwaną hellenizmem, w której kultura grecka rozprzestrzeniła się aż po Indie i rozkwitła na nowo wzbogacona o elementy orientalne jest faktem powszechnie znanym. Mało znane polskiemu czytelnikowi są natomiast dzieje poszczególnych państw, zwanych państwami hellenistycznymi. Powstały one po rozpadzie państwa wielkiego zdobywcy macedońskiego, który poprzedziła jego nagła śmierć w Babilonie, niedoszłej stolicy jego imperium. Imperium Aleksandra podobnie jak jego sukcesorzy, czyli państwa utworzone przez jego generałów zwanych diadochami (gr. diadochos – dziedzic) na terenach Azji zachodniej i środkowej oraz Afryki północnej było państwem silnie zróżnicowanym pod względem etnicznym i religijnym. Grecko-macedońscy zdobywcy państwa Achemenidów stanęli przed bardzo poważnym problemem organizacji tak złożonego świata, do którego powstania przyczynili się najbardziej. Konflikt między wychowanymi w kulturze helleńskiej zwycięzcami a orientalnymi pokonanymi zarysował się wyraźnie jeszcze podczas podbojów Aleksandra, zwłaszcza wtedy kiedy młody macedoński król próbował różnymi sposobami zmusić swoich żołnierzy do oddawania mu czci na sposób perski co było dla nich nie do przyjęcia, gdyż utożsamiali oni go z oddawaniem czci boskiej osobie pozdrawianej. Niektórych, najbardziej odpornych na rozkazy królewskie jak siostrzeńca arystotelesowego Kallistenesa spotkała za opór okrutna kara. Dla podkreślenia przepaści kulturowej, której zniwelować nie dał rady nawet największy wódz wszechczasów warto podać dla lepszego ukazania powagi problemu przykład, że oficjalne domaganie się przez Aleksandra ogłoszenia go bogiem, które zostało bezsprzecznie zaakceptowane na przyzwyczajonym do tego wschodzie na ziemiach grecko-macedońskich wywołało w najlepszym wypadku szyderczy śmiech z wybujałych zachcianek młodego króla. Nawet organizowane w perskiej Suzie ze względów ideologiczno-politycznych mieszane małżeństwa, między aleksandrowymi wiarusami a wschodnimi kobietami z możnych rodów mające scementować zwycięzców i pokonanych w przeważającej większości nie przetrwały próby czasu.

W wielonarodowych monarchiach, które nie dziedzicząc rozmiarów imperium Aleksandra odziedziczyły jego poważne problemy ustaliła się dość szybko równowaga między miejscowymi a przybyszami. Owa równowaga nie była ani sprawiedliwa ani godna bezwzględnego pochwalenia, gdyż grecko-macedońska elita tych państw stworzyła dość szczelnie zamknięty krąg, do którego mieli wstęp etniczni Grecy, Macedończycy oraz ściśle zhellenizowani przedstawiciele elity tubylczej. Od kandydatów do pracy w administracji państwowej (często nawet niższej) wymagano biegłej znajomości języka greckiego. Nie udało się stworzyć wymarzonej monarchii Aleksandra, gdzie istniałaby równość wszystkich ludzi z różnych kultur jego następcom, gdyż egoizm zdobywców i spolegliwość pokonanych przeważyły. Kłopoty wynikające z nowego porządku, narzuconego przez zdobywców z jakimi borykali się grecko-macedońscy władcy w hellenistycznych monarchiach ilustruje świetnie sytuacja jaka zaistniała w Egipcie Ptolemeuszów po wygranej dla egipskiego władcy bitwie pod Rafią w pobliżu palestyńskiej Gazy w 217 roku przed Chrystusem. Zwycięskie dla sił egipskich starcie, w którym król z dynastii Seleucydów Antioch III Wielki poniósł dotkliwą klęskę okazało się tak naprawdę początkiem poważnych problemów dla egipskiej monarchii rządzonej przez grecko-macedońską elitę. W bitwie pod Rafią kluczową dla zwycięstwa rolę odegrali wyszkoleni pośpiesznie na wzór grecki rodowici Egipcjanie, których głównodowodzący egipską armią wobec wielkiego zagrożenia postanowili zwerbować do oddziałów falangii, składających się wcześniej wyłącznie z żołnierzy greckiego i macedońskiego pochodzenia. Upojeni swoim zwycięstwem Egipcjanie spostrzegli, że rządzący nimi od około stu lat europejscy zdobywcy, których sztukę walki dobrze opanowali są możliwi do pokonania. Przez następne osiemdziesiąt lat uratowana od okupacji wojsk Antiocha Wielkiego monarchia egipska przeżywała ciągłe niepokoje wewnętrzne wywoływane przez krwawo tłumione bunty ludności egipskiej przeciwko rządzącej nią obcej elicie, zazdrośnie strzegącej swojego przywileju władzy.

Ale czy na pewno nie udało się stworzyć wymarzonej monarchii Aleksandra, gdzie przedstawiciele różnych kultur byliby tak samo traktowani na tak wielkim i różnorodnym obszarze? Cierpliwym poszukiwaczom odpowiedzi ‘’nauczycielka życia’’, czyli historia znów daje odpowiedz. Odpowiedz tak brzmi: Udało się, ale w bardzo specyficznych warunkach. Na północno wschodnich peryferiach efemerycznego imperium młodego króla-wojownika, istniała kraina o nazwie Baktria, która była wcześniej jedną z perskich satrapii. Jej obszar pokrywa się z grubsza z dzisiejszym terytorium północnego Afganistanu oraz terytorium Tadżykistanu, wschodnimi prowincjami Uzbekistanu oraz Turkmenistanu. Region ten, zamieszkały wówczas przez indo-irańską ludność wyznającą wówczas w większości buddyzm stał się pod koniec panowania Aleksandra miejscem buntu osadzonych tam na straży greckich żołnierzy chcących wrócić do domów, którym młody król za bardzo nie ufał. Ta odległa i bardzo egzotyczna dla zdobywców kraina czerpała zyski z dalekosiężnego handlu i pastwisk, które przynosiły znaczy dochód. W wyniku rozpadu imperium Aleksandra dostała się ona pod panowanie dynastii Seleucydów i przez pierwsze kilkadziesiąt lat od tego wydarzenia nic nie zwiastowało, że region ten pójdzie zupełnie inną drogą niż pozostałe państwa hellenistyczne. Gigantyczna odległość oraz ukształtowanie terenu w postaci otaczających tę satrapię pasm stromych gór powodowały geograficzną izolację tej części kraju od Syrii będącej centrum administracyjnym państwa Seleucydów. Pomimo dużego napływu w rejony Baktrii ludności greckiej jej zarządca, satrapa Diodotos uniezależnia się stopniowo od monarchii Seleucydów ogłaszając się ostatecznie samodzielnym władcą przyjmując imię Diodotosa I co znajduje poświadczenie w bitych przez niego monetach. Działo się to około 250 roku przed Chrystusem. Wspomniane powyżej uwarunkowania geograficzne uchroniły go od zemsty jego dawnych zwierzchników i pozwoliły mu zorganizować nowo powstałe państwo po swojemu. Zbuntowany satrapa nie był człowiekiem głupim i szybko spostrzegł, ze Grecy w jego kraju są w zdecydowanej mniejszości oraz, że dalszy dopływ nowych greckich osadników na skutek powstania niehellenistycznego i wrogo nastawionego do Seleucydów państwa Partów na jego zachodniej granicy około 240 roku przed Chrystusem będzie mocno ograniczony. Chcąc dalej utrzymać się przy świeżo zdobytej władzy musiał działać sprytnie. Postanowił, że dopuści do współrządzenia swoim państwem na równych prawach elitę złożoną z Baktryjczyków i nie będzie narzucał im greckich obyczajów i rozwiązań z wyjątkiem monety, której Baktryjczycy uprzednio nie posiadali. Taką samą politykę, która zapewniła pokojową koegzystencję między przybyszami a tubylcami kontynuowali jego następcy. Okazała się ona na tyle trwała, że nawet nowi władcy tacy jak Euthydemos, który przybył z greckiej Magnezji na wybrzeżu Azji Mniejszej nad morzem Egejskim i około 230 roku przed Chrystusem zagarnął władzę nad tym obszarem w wyniku przewrotu nie zmienili jej zupełnie. W tak zorganizowanym państwie, gdzie nie ma faworyzowania żadnej grupy ludzi ze względu na jej pochodzenie lub wyznawaną przez nią religię każda grupa etniczno-religijna zajmuje przeważnie miejsce pasujące dobrze do jej preferencji i zdolności. Wspomniany powyżej uzurpator wykorzystał tę prawidłowość i dzięki reorganizacji armii opartej na współpracy baktryjskiej konnicy i greckiej piechoty obronił swoje państwo przed królem z dynastii Seleucydów Antiochem III Wielkim, który wyruszył na wschód aby odzyskać utraconą przez jego przodków dochodową satrapię. Wojna pomiędzy Antiochem a Euthydemosem toczyła się w latach 208 - 206 przed Chrystusem. Korzystając z cennych doświadczeń swojego mądrego ojca syn Euthydemosa Demetriusz wykorzystawszy przewrót polityczny w sąsiednich Indiach z 185 roku przed Chrystusem w wyniku, którego zaprzyjaźniona z Baktrią buddyjska dynastia Maurjów została obalona rusza na podbój Indii. Jednym z oficjalnych powodów rozpoczętej około 180 roku przed Chrystusem grecko-baktryjskiej interwencji w Indiach była chęć niesienia pomocy uciskanym przez nowego bramińskiego władcę Indii buddystom, którzy byli cenionymi poddanymi również w samej Baktrii. W wyniku zwycięskiej wyprawy Demetriusza, kontynuowanej przez jego następców, którzy najczęściej zgodnie z właściwym tamtym stronom zwyczajem stworzyli swoje państwa na podbitych terenach grecka kultura weszła głęboko w subkontynent indyjski zostawiając swoje wyraźne piętno na indyjskiej sztuce (rzeźba) i filozofii, zwłaszcza buddyjskiej. Demetriusz ruszając na Indie nie przypuszczał pewnie, że tym krokiem rozpocznie nieodwracalny proces pokojowej asymilacji kultur, która stworzy coś nowego i bardziej wartościowego. Grecy, którzy znaleźli się w Indiach zaczęli stosunkowo szybko integrować się z tym wielkim organizmem kulturowym wzbogacając go znacznie czego przykładem może być fakt, że jednym z ważnych dla buddyzmu myślicieli został jeden z indo-greckich władców Menander. Władca ten, w Indiach zwany Milindą, który panował w połowie II wieku przed Chrystusem jest pierwszym udokumentowanym człowiekiem pochodzenia europejskiego wyznającym buddyzm. Państwo grecko-baktryjskie miało swój chwalebny, lecz niezwykle krótki na tle historii powszechnej żywot, gdyż upadło ono w połowie lat 30-tych II wieku przed Chrystusem w wyniku gigantycznego najazdu koczowników, których dokładne pochodzenie nie jest jeszcze do końca jasne. Godnym uwagi i pochwały przykładem pokojowego współżycia i dobrowolnej asymilacji różnych od siebie kultur przez kolejne około 140 lat bo do 10 roku po Chrystusie świeciły państwa indo-greckie aż do ich ostatecznego upadku z takiej samej przyczyny, jak to było w przypadku Baktrii. Przytoczony powyżej fascynujący i niezwykle krótki opis dziejów greckich państw w Azji środkowej i północnych Indiach pokazuje jasno, że prawdziwą pokojową egzystencję między różnymi grupami ludzi w jednym kraju da się osiągnąć tylko wtedy kiedy nie będzie jakiegokolwiek faworyzowania wybranej grupy społecznej oraz wtedy kiedy znajdzie się czynnik łączący całe złożone społeczeństwo, dający się utożsamiać ze wspólnym dla wszystkich interesem. W przypadku państwa grecko-baktryjskiego czynnikiem łączącym ich mieszkańców było stałe zagrożenie atakami z zewnątrz, które mogło pochodzić albo od dzikich koczowników z północy albo od żądnych zemsty Seleucydów, bądź agresywnych i pewnych siebie Partów. Jak widać w przypadku północnych Indii, które dostały się w grecko-baktryjskie panowanie mniejsze poczucie zagrożenia z zewnątrz powodowało, że ogromne indyjskie zdobycze Demetriusza i jego bezpośrednich następców, o które zostało wzbogacone państwo grecko-baktryjskie szybko podzielili między siebie co ambitniejsi greccy uzurpatorzy w ramach interesów indo-greckich społeczności o bardziej lokalnym charakterze. Przypadek ten pokazuje jasno, że w chwili gdy brak jest wyraźnego zewnętrznego zagrożenia wspólnego dobra tudzież interesu nie jest potrzebne zrzeszanie się w większe i bardziej złożone, a przez to trudniejsze w rządzeniu organizmy państwowe. Nowi władcy świeżo powstałych indo-greckich królestw nie zapominali mimo wszystko polityki równego traktowania wszystkich poddanych, dzięki której utrzymywali się przy władzy mogąc realizować swoje ambicje.

Na zakończenie tych nieco przydługich rozważań warto jest przytoczyć cytat autorstwa hindudskiego historyka Awadh'a K. Narain'a (1925 - 2013), który w połowie XX wieku również zajmował się historią Greków w Baktrii oraz w jego ojczystych Indiach. Wspomniany badacz przeszłości, parafrazując słynne zdanie Juliusza Cezara, przesłane w raporcie do senatu rzymskiego po bitwie pod Zelą stwierdza następująco: ''Grecy przybyli, zobaczyli, ale Indie zwyciężyły''. Pomimo faktu, że Grecy znaleźli się w Indiach wskutek podboju tych ziem sprawa z tym ''indyjskim zwycięstwem'' nad Grekami nie jest taka prosta, jak się z początku wydaje. Z uwagi na bardzo długą, bardzo często zupełnie pokojową i pełną współpracy koegzystencję Greków z przedstawicielami indyjskiej cywilizacji nie mogę się zgodzić z ostatnią częścia przytoczonego wcześniej cytatu. W przeciwieństwie do jednego z pionierów nowożytnych badań dziejów greckich na indyjskim gruncie, do których pan Narain niewątpliwie należał nie mówiłbym o indyjskim zwycięstwie nad przybyłymi z zewnątrz Grekami, tylko o ubogaceniu się starej indyjskiej cywilizacji nieliczą, lecz istotną grecką domieszką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2194
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Rbit 06.02.2015 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy możliwe jest pokojowe... | antypater
Bardzo ciekawe rozważania, interesująca książka. No i niezła seria wydawnicza Mediterraneum Towarzystwa Wydawniczego „Historia Iagellonica”.

W ramach ciekawostki dodam, że mamy dwie polskie powieści, których akcja dzieje się w Baktrii. To
Koniec "Zgody Narodów": Powieść z roku 179 przed narodzeniem Chrystusa (Parnicki Teodor)
oraz
Wrota pustyni (Sierecki Sławomir) (akcja w latach 163-160 p.n.e.)
Użytkownik: antypater 07.02.2015 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawe rozważania... | Rbit
Dziękuję za krótki, ale treściwy komentarz. Książkę Parnickiego, której akcja toczy się w Baktrii znam, ale niestety nie mam jej obecnie przy sobie. Drugiego autora, wspomnianego przez Ciebie jeszcze nie znam. Książka pana Kality jest faktycznie bardzo ciekawa. Rozbudza ona w czytelniku wielkie pragnienie dalszego drążenia tematu. Osobom zainteresowanym tematem polecam lekturę książki o całej epoce hellenistycznej ''Alexander to Actium'' Petera Greena oraz o Grekach w Baktrii i w Indiach książki następujące ''Greeks in Bactria and India'' Williama Tarna, ''The Greek Kingdom of Bactria'' H. Sidky'ego oraz ''The Indo-Greeks'' wspomnianego w recenzji Narain'a.

Pozdrawiam

Antypater
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: