Dodany: 09.02.2015 22:45|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Most nad rwącą rzeką
Fleszarowa-Muskat Stanisława

...a rwące rzeki płyną...


Dominika, studentka Akademii Sztuk Pięknych i Łukasz, początkujący architekt latem 1981 roku wyjeżdżają do Hiszpanii – ojciec Łukasza wygrał konkurs na zabudowę głównego placu w stolicy Peru i dlatego zafundował im tę „podróż przedślubną”. Dominika od samego początku jest zafascynowana krajem, chce oglądać zabytki, podziwiać wystawy, poznawać ludzi i, być może, zostać, ale Łukasz nie do końca podziela jej entuzjazm – na każdym kroku nasłuchuje w radiu informacji o Polsce; starsi czytelnicy z pewnością pamiętają nastroje panujące w tamtym czasie w kraju, ja byłem wówczas dzieckiem i rodzice ochronili mnie przed tą wiedzą, ale z opracowań historyków wiem, że Polska stała wtedy na krawędzi rewolucji albo wojny domowej, a jak wiadomo, skończyło się stanem wojennym.

W tym samym czasie do Madrytu przybywa na urlop światowej sławy amerykański dyrygent Jerome Asman. Kupuje on od Dominiki dwa kilimy z ludowymi wzorami ze wschodniej Polski, które narzeczeni przywieźli, by zarobić na resztę podróży – i właśnie te kilimy budzą w Asmanie wspomnienia, które w sobie zagłuszył przed czterdziestu dwu laty...

Oprócz nich w mieście znajduje się wycieczka amerykańskich emerytek – ich autokar pewnego dnia taranuje fiata polskiej pary i opiekunka wycieczki, Sybill Gibson, w formie rekompensaty proponuje, by bohaterowie dołączyli do nich. W ten sposób losy wszystkich się splatają, bo improwizujący Jerome Asman również postanawia przyłączyć się do wycieczki.

Zanim dotrą do końca tej wyprawy, zawiąże się nić sympatii między Dominiką i Asmanem. Dyrygent jest Polakiem żydowskiego pochodzenia, który dzieciństwo spędził w Zaleszczykach, uroczym kurorcie nad Dniestrem, blisko granicy polsko-rumuńskiej. Kiedy wybuchła wojna, kiedy polski rząd i polscy żołnierze właśnie przez Zaleszczyki uciekali do Rumunii, piętnastoletni Jeremiasz dołączył do nich i przebiegając przez most nad rwącym Dniestrem, pozostawił za sobą wszystko – ale czy naprawdę tego chciał? Przez czterdzieści dwa lata uważał, że uda mu się zastąpić ojczyznę czymś innym; że jego prawdziwą ojczyzną będzie muzyka – i dopiero pod wpływem dylematów Dominiki dostrzega, że to nie wystarcza. Co jednak zrobi dziewczyna: czy wróci z Łukaszem do Polski, czy sama przejdzie mostem nad rwącą rzeką?

Stanisława Fleszarowa-Muskat razem z drugim mężem, Tadeuszem, odbyła kilka zagranicznych podróży – głównie do tak zwanych demoludów, ale też do jednego kraju zachodniego: Hiszpanii. Musiało być w pisarce bardzo wiele frustracji i rozczarowania Polską, skoro uczyniła tę powieść tak gorzką; musiał być w niej zachwyt Hiszpanią, skoro uczyniła ją tak fascynującą; i musiało być w niej wiele miłości, skoro uczyniła ją tak wspaniałą. Nie będę ukrywał mojego zauroczenia „Mostem nad rwącą rzeką” i nie będę się wstydził tego, że zdarzyło mi się kilka razy wzruszyć w trakcie lektury – przypuszczam, że gdyby Fleszarowa-Muskat jeszcze żyła, dołączyłbym do grona tych czytelników, którzy wyrażali swoje zachwyty w pisanych do niej listach. Powieść jest bardzo autentyczna i emocjonalna, widać tu wyraźnie to, co zawsze było charakterystyczne dla jej autorki, czyli prawdziwą dbałość o czytelnika. Dialogi, nawet te na pierwszy rzut oka banalne, są przede wszystkim prawdziwe, właśnie w rozmowach Dominiki z Łukaszem pisarka najwyraźniej pokazuje ich charaktery, dojrzałość i rozsądek Łukasza, dziewczęcość i pewną naiwność Dominiki, spontaniczną, choć jeszcze niezbyt niedojrzałą miłość obojga. Opisy hiszpańskich miast i zabytków są idealne: wystarczająco długie, by czytelnika zaintrygować i wystarczająco krótkie, by go nie zanudzić i nie przytłoczyć. Wspomnienia Asmana zaś po prostu wzruszają: trudno być twardym, gdy czyta się choćby o jego tęsknocie za babką pozostawioną w Zaleszczykach, zmienionych wkrótce w „małe, prowincjonalne piekło”[1]. I to właśnie siła tej książki: wszystko jest tu na swoim miejscu, wszystko – i przeszłość, i teraźniejszość – jest ze sobą idealnie związane, wszystko jest po prostu dobre.

Osobna historia to opisy tego, co się w tym czasie działo w Polsce – Łukasz słucha w radiu o zrywaniu rozmów, marszach głodowych i nieudzieleniu dalszych kredytów, a Dominika z listów od matki dowiaduje się o doznanych przez nią upokorzeniach i pyta: „Jak nazwać to, co się z nami stało? Ludzie nienawidzą się wzajemnie”[2]. Można się nawet lekko zdziwić, że cenzura w 1984 przepuściła zdanie o „trzydziestu sześciu latach tłamszenia inwencji i ambicji, o kasowaniu wszelkiej indywidualności”[3]. Smutne to, tym bardziej że wiadomo, iż właśnie ta dramatyczna sytuacja kraju zmusiła wielu ludzi do emigracji.

Oczami wyobraźni widziałem w trakcie czytania, że mógłby być z tej książki piękny film, sceny z Dominiką i Asmanem wywoływały skojarzenia z „Między słowami”, dziecięce wspomnienia dyrygenta przypominały „Dawno temu w Ameryce”, a momentami przelatywało mi przez głowę „Co się wydarzyło w Madison County”. Tak, wiem, że fantazjuję, ale czy piękne książki nie zasługują na równie piękne ekranizacje? Zanim jednak zobaczymy film, polecam, szczerze polecam tę powieść – poświęcony jej czas na pewno nie będzie stracony.


---
[1] Stanisława Fleszarowa-Muskat, „Most nad rwącą rzeką”, wyd. Edipresse, 2013, str. 197.
[2] Tamże, str. 310.
[3] Tamże, str. 103.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2687
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: