Dodany: 09.04.2015 21:13|Autor: ejotek

Rodzinne tajemnice


"Strażnik tajemnic" jest drugą powieścią Kate Morton, którą miałam okazję przeczytać. W lutym poznałam debiutancki "Dom w Riverton", jednak do tej pory go nie opisałam. Dlaczego? Otóż napotkałam wiele opinii o twórczości tej autorki i we wszystkich ogromnie wychwalano jej pióro. Mnie ta pierwsza książka nie powaliła na kolana (a tego oczekiwałam po lekturze wspomnianych opinii), ale postanowiłam poczekać na kolejne spotkanie (nastąpiło dość szybko za sprawą wyzwania rzuconego przez Aine) z twórczością australijskiej pisarki i wtedy dopiero wyrobić sobie własne zdanie. Zapraszam dziś do zapoznania się z moimi wrażeniami po przeczytaniu "Strażnika tajemnic"; może kiedyś napiszę i o wydarzeniach w Riverton... Dziś pozostaje mi przeprosić Was za długą recenzję, miałam wenę twórczą :).

W powieści rdominują trzy kobiety: Laurel, Dorothy i Vivien. Laurel jest aktorką i córką Dorothy; jako szesnastolatka z domku na drzewie zobaczyła coś, co na długo zapadło jej w pamięć. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Przedstawiając postać Dorothy, autorka cofnęła się do jej dzieciństwa i młodości, która przypadła na czas wojny. Poznajemy Dolly podczas pracy w domu lady Gwendolyn i w fabryce amunicji. Wraz z nią czujemy smak miłości, rozczarowania, a przede wszystkim braku perspektyw na przyszłość. Nie spodobała mi się od początku. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Owszem, nie miała łatwego życia, ale wielu jej działań to nie usprawiedliwia. Dolly była naiwna, roiła sobie rzeczy czy sytuacje niemające pokrycia w prawdziwym życiu, istniejące jedynie w jej wyobraźni - na przykład przyjaźń z Vivien czy spadek po lady Gwendolyn.

Vivien natomiast początkowo była dla mnie damą z wyższych sfer, niedostępną i dumną. Niewiele jest o niej konkretnych informacji w początkowej części książki - kobieta pochodząca z Australii, aktualnie żona pisarza, pomagająca innym w trudnym wojennym okresie. Nie do końca szczera z mężem, zapadająca na tajemnicze choroby, które ją zmuszają do pozostania w domu. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Dopiero w miarę poznawania kolejnych wydarzeń z przeszłości, które w 2011 roku odkrywa rodzeństwo Nicolsonów, ujrzałam prawdę o Vivien. Czy to sprawiło, że polubiłam ją bardziej? Chyba tak. Powiem nawet, że czułam do niej większą sympatię niż do Dorothy.

Może nie wszystko układa się w życiu po naszej myśli. Może nie zawsze jest kolorowo i radośnie. Często najpierw trzeba przeżyć trudny czas, grzeszyć, cierpieć i pozwalać, by inni wyrządzali nam krzywdę. Po to, by odkupić winy z przeszłości. By wymazać z serca winę za czyjąś śmierć, za czyjeś zachowanie albo za swoje. Czy Dorothy odkupiła swoje winy zakładając rodzinę, kochając męża i dając mu piątkę dzieci? Sprawdźcie!

Fakt, że lubię dobre powieści nie jest dla nikogo, kto zagląda na mojego bloga, tajemnicą. Nie stronię od grubych woluminów. Jednak historia z kart książki powinna wciągać od początku, trzymać w napięciu, dawkować wydarzenia, wzbudzać emocje i nie nudzić. Pewnie wiele osób oburzy moja opinia (trudno, cenię sobie wolność słowa), ale twórczość Kate Morton nie pochłania mnie tak, jak bym tego oczekiwała. Owszem, tu zdarzenie z 1961 roku jest dramatyczne, ma wpływ na wielu ludzi, zmusza ich do skrajnych decyzji. Jest też przyczyna takiego ich zachowania, którą po czterdziestu latach próbują wyjaśnić dzieci zabójczyni. Autorka (jak wielu przed nią i po niej) opisuje też wojnę, jak wyglądała ona w Wielkiej Brytanii, w Londynie: bombardowania, zaciemnienia, pomoc innym, racjonowanie żywności - ale czegoś mi zabrakło. A może to przesyt zbyt barwnym językiem? Odczuwam zmęczenie nadmierną liczbą zdań; uważam, że gdyby zostały nieco przesiane, lektura stałaby się bardziej emocjonująca. Trudny był dla mnie początek powieści - przez trzy pierwsze wieczory czytałam zaledwie po pięćdziesiąt stron. No nie byłam w stanie więcej, zasypiałam... Dopiero kiedy akcja nabrała tempa, poszczególne wydarzenia się wyjaśniały, Laurel zdobywała nowe informacje, działając wręcz jak doskonały detektyw (czytała pamiętniki, listy, odwiedzała lmiejsca ważne dla tej historii), książka stała się świetna i nie mogłam się od niej oderwać. Obniżam jednak ocenę za ten nudnawy początek.

Lubię bogate w treści i pięknie napisane powieści, ale - moim zdaniem - przesada nie jest wskazana. A to właśnie wada "Strażnika tajemnic". Zbyt upiększone opisy sytuacji chwilami mnie nużyły i odbierały chęć poznania dalszej części losów Dorothy i jej dzieci, które tropiły przeszłość matki. To druga w ostatnim czasie książka (wcześniej był "Smak tulipanów" A. van Heugten), która pokazuje, jak wielki wpływ mają tajemnice z przeszłości rodziców na życie ich dzieci. Dlaczego musi dojść do tragedii, by szokujące fakty mogły wyjść na światło dzienne? Jak głęboko i daleko trzeba sięgnąć, by dowiedzieć się wszystkiego? I czy się uda? Jak prawda wpłynie na los rodziny? Czy pozostałe siostry poznają prawdę o matce? Czy Laurel uda się porozmawiać z Dorothy przed jej śmiercią?

Jedno muszę przyznać - autorka wręcz "zabiła" mnie zakończeniem. Pozytywnie. Czegoś takiego się nie spodziewałam, choć domyślałam się, zanim zostało ujawnione. Ten finał przypomniał mi końcówkę "Trzynastej opowieści" D. Setterfield. Ale nie zdradzę, dlaczego.

Podsumowując moje luźne spostrzeżenia dotyczące powieści stwierdzam, że Kate Morton ma dar barwnego wyrażania swoich myśli i układania ich w poetyckie zdania, akapity i rozdziały. Rozumiem, że nie każdy lubi tak napisane powieści, całkowicie podpisuję się pod petycją, by odrobinkę mniej upiększała fabułę. Zawsze daję książkom szansę, nie rzucając ich po trzydziestu stronach; tak było i w tym przypadku. Naprawdę warto poznać twórczość tej autorki, tylko trzeba cierpliwie przedrzeć się przez pierwsze dwieście stron. Może zresztą to ja jestem przewrażliwiona, a początek nie jest nudny? Może, każdy ma prawo do własnej opinii. Moja jest taka. Mimo to chętnie sięgnę po inne powieści Morton.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1746
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: