Klasyka
Były student Rodia Raskolnikow zabija starą lichwiarkę. I jej siostrę, przez przypadek. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować, ponieważ ciągle dręczy go to, co zrobił. Boi się konsekwencji. Boi się, że ktoś wpadnie na trop. Zachowuje się irracjonalnie, starając się wrócić do zwykłego porządku i zatuszować ślady.
Spotkałam się ze "Zbrodnią i karą" po raz pierwszy w drugiej klasie liceum, czyli jakieś cztery lata temu. Byłam nią wtedy oczarowana, zachwycona i polecałam każdemu. To jedyna lektura, która sprawiła mi taką frajdę, która siedziała we mnie tak długo. Bardzo długo, bo aż do teraz. Gdy okazało się, że mam możliwość przeczytania jej ponownie, niesamowicie się ucieszyłam. Czy coś się zmieniło w moim odbiorze?
Na początku ciężko mi się czytało. Trudno było mi się przestawić na język sprzed około 150 lat. Mimo że nie jest on trudny, sposób pisania przez moment sprawił mi kłopot. Jednak im dalej, tym było lepiej. Po kolejnych stronach kłopot językowy zniknął i mogłam w pełni skupić się na lekturze. Idealnie odnalazłam się w sposobie narracji.
Byłam przekonana, że dużo pamiętam z powieści. Tu się trochę pomyliłam, bo czytając dowiadywałam się o takich sprawach, o których zupełnie zapomniałam. Dotyczyły mniej ważnych dla mnie tematów, np. związanych z Dunią. Autor porusza wiele istotnych kwestii. Można je bez problemu odnieść do lat współczesnych. Morderstwo, prostytucja, małżeństwo w celach finansowych. Do tego nędzne warunki mieszkaniowe, ubóstwo. Problemy, które nigdy nie znikną, istnieją do dziś.
Co do samego morderstwa, to pojawia się też interesująca myśl o prawie do zabójstwa. Według głównego bohatera jednostki niezwykłe powinny mieć możliwość eliminowania jednostek, które "przeszkadzają", tzw. wszy. To bardzo odważne stwierdzenie, można powiedzieć nawet, że przerażające. Jest w nim jednak wiele niedomówień, które wychodzą na jaw podczas rozmowy na ten temat.
Dostojewski nie dość, że ma świetny styl, to jeszcze idealnie kreuje bohaterów. Każdy jest specyficzny, indywidualny. Można ich kochać albo nienawidzić. Kiedy czytałam tę powieść po raz pierwszy, bardzo lubiłam Raskolnikowa. Zupełnie już nie wiem, za co. Teraz uważałam go za postać wyjątkowo interesującą, ale nie zapałałam do niego sympatią. To, w jaki sposób zaczął traktować swoich bliskich, bo dopuścił się przestępstwa, które chciał ukryć, drażniło mnie strasznie. Niedojrzały egoista. Natomiast pokochałam Razumichina i Sonię. Jego za opiekuńczość, troskliwość i niewyparzony język, a ją za delikatność, wrażliwość, ale i zdolność do zadbania o innych, poświęcenia się.
Podsumowując, "Zbrodnia i kara" jest to wspaniała powieść kryminalno-psychologiczna, dodatkowo w świetnym wydaniu. Poznajemy dzięki niej stan, w jakim jest zabójca. Wszystkie jego udręki i słabości. Widzimy, jak bardzo się on zmienia, doprowadzając tym do szału swoich bliskich. Co Rodia zrobi ze swoim występkiem? Tego akurat nie zdradzę, bo wiem, że nie wszyscy czytali tę książkę. Ja teraz odebrałam ją inaczej niż cztery lata temu. Jednak w ogóle nie wpłynęło to na fakt, że "Zbrodnię i karę" kocham, jestem nią wciąż oczarowana i zachwycona, i polecać będę każdemu.
Warto zauważyć też, że najnowsze wydanie (Wydawnictwo MG, 2015) jest chyba jednym z najbardziej udanych. Pierwszy raz widzę "Zbrodnię i karę", która wygląda po prostu ładnie.
Muszę koniecznie sięgnąć po pozostałe książki Fiodora Dostojewskiego.
Moja ocena: 6/6.
[Recenzja pojawiła się także na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.