Dodany: 10.06.2015 10:29|Autor: imarba

Szkarłatne wesele


Jestem pod wielkim wrażeniem! Katarzyna Kwiatkowska wróciła do formy, jaką niewątpliwie prezentowała w „Zbrodni w błękicie” i cieszę się bardzo, że wróciła także do tematu, miejsca oraz dawnych bohaterów.

Kryminał retro – choć ja wolałabym raczej w przypadku Kwiatkowskiej określenie „kryminał historyczny” (a to jednak coś więcej niż tylko „retro”), na które w pełni zasługuje – napisać trudno, wymaga pracy, badań i wiedzy.

Jan Morawski i Mateusz z pewnością należą do postaci, z którymi warto spotkać się ponownie. Umieszczenie akcji w Wielkopolsce w okresie historycznie i społecznie dość burzliwym to świetny pomysł, z którym mało kto by sobie poradził w tak błyskotliwy sposób. Dodatkową zaletę powieści stanowią bardzo ciekawe odniesienia do literatury opisywanego okresu i jej wpływu na ówczesnych czytelników.

Są tu więc rozpadający się dwór, bardzo pozytywistyczni i pozytywni bohaterowie, sytuacja polityczna, która przy knowaniach oszustów doprowadza do katastrofy, nietuzinkowa miłość – i oczywiście zbrodnia. Sprawa okaże się zagmatwana i niejednoznaczna. Poszlaki będą się mnożyć, zazębiać, wzajemnie potwierdzać, a także wykluczać i aż do końca nie dowiemy się ani kto, ani dlaczego... Na dodatek jest dobrze ukazane tło społeczne, wszystkie te codzienne troski, zmartwienia i wybory, jakich się dokonuje, kiedy w oczy zagląda bieda i znikąd nie widać pomocy.

Jan zjawia się w majątku kuzynostwa, żeby odnaleźć skarb, bo tylko to może uratować posiadłość, a także bohaterów. Problem w tym, że skarbu raczej nie ma. Dom w ruinie szykuje się do wesela, nie ma czym za nie zapłacić, no i nie ma mowy o posagu... Sytuacja bez wyjścia? A może wcale nie?

Klimat okresu historycznego, miejsca i nastrojów społecznych oddany został tak dokładnie, że naprawdę aż chce się czytać. Powieść wciąga i sprawia, że marzy się o kolejnej. Naprawdę!

Katarzyna Kwiatkowska mogłaby oczywiście napisać inny kryminał, współczesny, osadzony w jakimś innym miejscu, jednak raczej świadomie wybrała trudniejsze zadanie. Dlaczego? Nie odpowiem za nią, ale wydaje mi się, że nie chce powielać tego, co już jest, nie chce kopiować i powtarzać tego, co już było. Szuka dla siebie miejsca w literaturze, takiego miejsca, które byłoby może trudniej dostępne, ale za to nowatorskie i odmienne, co bardzo się liczy w zalewie wciąż tych samych schematów, tematów i rozwiązań fabularnych.

Katarzyna Kwiatkowska niczego nie powiela, ona tworzy.

Można w jej prozie doczytać się aluzji do Rodziewiczówny, odniesień do Agaty Christie, takich czy innych nawiązań do Prusa bądź Orzeszkowej. To pokazuje, że literatura jest jej znana i bliska, i że nawet w kryminale można przemycić trochę wiedzy; tu zresztą tej wiedzy, zwłaszcza historycznej, podanej w strawny i ciekawy sposób, jest naprawdę sporo.

Jestem pod dużym wrażeniem i powiem szczerze: każdy, kto lubi kryminały Agathy Christie polubi i „Zbrodnię w szkarłacie”.

Polecam.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1449
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pani_Wu 22.08.2015 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem pod wielkim wrażen... | imarba
Ach, z nawiązań literackich nie można zapomnieć o "Trylogii" Sienkiewicza oraz, w obliczu szykującego się ślubu, o "Weselu" Wyspiańskiego, w sensie bardziej i mniej dosłownym, aż po mocne przesłanie, które pojawia się, niezależne od wątku kryminalnego.
Właśnie to przesłanie, miejsce akcji i okres historyczny, który pani Kwiatkowska wybrała sobie w celu umiejscowienia fabuły, są mniej znane czytelnikom, niż historia ziem pod zaborem rosyjskim, a jednocześnie szalenie interesujące.
W moim odczuciu, to obecnie najlepsza książka autorki!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: