Dodany: 13.03.2016 14:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

4 osoby polecają ten tekst.

Zagraj to jeszcze raz, Jack!


I tak się wyda, jeśli się jeszcze nie wydało, więc wolę się przyznać: uwielbiam Jacka Reachera! Kto mnie zna osobiście, wie, że ja jako ja, czyli osoba z krwi i kości, żywię niejaką awersję do wszelkich rękoczynów, a jeszcze bardziej „bronioczynów”, a jeśli chodzi o wzorzec mężczyzny, preferuję misiowatych domatorów z zacięciem intelektualnym (zwłaszcza jednego). Ale ja jako czytelniczka mogę sobie pozwolić na cielęcy zachwyt dwumetrowym osiłkiem, który potrafi w jednym starciu unieszkodliwić kilku szczególnie niebezpiecznych przestępców i w którego życiu jedyną stałą rzeczą jest… brak jakichkolwiek stałych elementów prócz tego, że gdziekolwiek się obróci, zawsze wpakuje się w jakąś koszmarnie kłopotliwą i zawikłaną sytuację.

Bo jak by na to nie spojrzeć, Reacher zawsze staje w obronie słabszych i skrzywdzonych; a jeśli na obronę już za późno, to przynajmniej doprowadzi do tego, by nikt więcej nie padł ofiarą tego lub innego wcielenia zła. I nawet mi nie przeszkadza, że od czasu odejścia z wojska wszystkie epizody jego przygód są w gruncie rzeczy powtarzalne: trafia gdzieś, gdzie nawet nie miał zamiaru trafić, tylko tak wyszło – dostrzega coś, co mu się nie podoba (lub uświadamia mu obecność takiego zjawiska jakaś przypadkowo poznana osoba) – zabiera się za zbadanie natury problemu – rozwiązuje problem, wykorzystując swoją doskonałą intuicję i logikę oraz jeszcze doskonalszą sprawność fizyczną i siłę. Wypisz, wymaluj samotny szeryf ze starych westernów (czy trzeba dodawać, że od dzieciństwa jestem wielbicielką tego gatunku?), do czego zresztą aluzja pada w Zmuś mnie (Child Lee (właśc. Grant Jim)). Chociaż szeryf zwykle się na koniec statkuje, Reacher natomiast, choć mu lata lecą, jakoś tego nie potrafi – tylko w ramach każdej przygody ucina sobie przelotny romansik z ładną i atrakcyjną kobietą, która nie ma nic przeciwko seksowi bez zobowiązań. Ale trzeba przyznać, że jego literacki „tatuś” kapitalnie sobie radzi z odtwarzaniem tych powtarzalnych schematów we wciąż nowych okolicznościach; miewa chwilowe spadki formy, ale po nich następują wzloty, co widać na załączonym obrazku. I aż się człowiek boi zadać pytanie „jak długo jeszcze?”, bo wiedząc, że Jack działa w czasie rzeczywistym, wie, że właśnie kończy on, mój Boże, 56 lat. Ta żelazna kondycja, hartowana latami życia w spartańskich warunkach, kiedyś się przecież zacznie sypać, zwłaszcza jeśli Jack nie przestanie zajadać się fast-foodami i wypijać hektolitrów kawy (na który to temat odbywa w tej powieści genialną rozmowę ze współbohaterką:
„ – (…) Wstąpmy na kawę.
- Nie rozumiem, jak można pić tyle kawy.
- Prawo ciążenia – wyjaśnił. – Przechylasz kubek i spływa sama. Wtedy nie można jej nie wypić.
- Serce musi panu walić jak młotem, cały czas.
- Lepsze to, niż gdyby przestało[84]”).

I co wtedy? Agatha Christie doprowadziła swojego Poirota do wielce zaawansowanego wieku (kalkulacje się różnią, ale na ogół przyjmuje się, że w „Kurtynie”, ostatniej powieści z jego udziałem, liczy sobie od dziewięćdziesięciu kilku do stu kilku lat!), lecz pamiętajmy, że co innego prywatny detektyw, pracujący tylko szarymi komórkami, a dobrą formę podtrzymujący piciem ziółek i niespiesznymi spacerkami, a co innego wieczny komandos, który jeszcze żyje tylko dlatego, że za każdym razem okazuje się szybszy, zwrotniejszy i silniejszy, niż przeciwnicy. Nie ma cudów, żeby zachował taką sprawność dłużej niż do ustawowego wieku emerytalnego (który zresztą w jego przypadku nie ma żadnego znaczenia, bo nie mając ubezpieczenia socjalnego, i tak państwowej emerytury nie dostanie), a co pocznie stary i słaby? Żadnych krewnych, u których mógłby się na jesień życia zadekować, na dom spokojnej starości oszczędności mu nie starczy, o ile w ogóle jakieś zostaną… Chyba papa Lee każe Jackowi umrzeć stojąc, ale miejmy nadzieję, że do tego czasu zdążymy obejrzeć w wyobraźni (bo przecież nie w ekranizacji z udziałem Toma Cruise’a, którego obsadzenie w tej roli jest grubym nieporozumieniem!) jeszcze kilkanaście odsłon tego wspaniałego spektaklu, w którym Jack najwspanialej, jak potrafi, odgrywa rolę samozwańczego stróża dobra i sprawiedliwości.

Zagraj to jeszcze raz, Jack, proszę!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1503
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Marylek 14.03.2016 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: I tak się wyda, jeśli się... | dot59Opiekun BiblioNETki
Się podpisuję, no!

Ubolewam, że Jack Reacher ma konkretną datę urodzenia. Mógłby mieć wciąż te, powiedzmy, 46 lat. A on się realnie starzeje, jak każdy z nas! Hm, pozostaje nam wierzyć, że lata treningu, życia w wojsku i ćwiczenia refleksu sprawiają, że Jack znacznie przewyższa średnią sprawność i żywotność w stosunku do wieku. ;)
Użytkownik: asia_ 15.03.2016 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: I tak się wyda, jeśli się... | dot59Opiekun BiblioNETki
To ja też się do czegoś przyznam: znajomość z Jackiem Reacherem zawarłam bardzo niedawno, i to zaczynając od filmu. Było to zresztą dobre podejście; nie miałam osobistego stosunku do bohatera, więc Tom Cruise w ogóle mi nie przeszkadzał, choć miałam świadomość (głównie dzięki Twoim tekstom, Dot), że niespecjalnie pasuje do roli. Film obejrzałam z przyjemnością, a następnie zaopatrzyłam się w losowy podzbiór książek o Reacherze (tzn. te, które akurat były w promocji) i zaczęłam czytać. Sądziłam, że po dwóch tomach będę sobie musiała zrobić przerwę, żeby odpocząć od stałego schematu, a tu niespodzianka - jestem już w trakcie czwartej książki i jeszcze mi się nie nudzi. Może miałam szczęście i trafiłam na zróżnicowane tomy. W każdym razie, marzec jest dla mnie miesiącem z Reacherem :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.03.2016 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja też się do czegoś p... | asia_
Ja też zaczęłam losowo - tak jakoś mnie kiedyś naszło w bibliotece, kiedy jeszcze w ogóle nie słyszałam o autorze ani bohaterze, wzięłam, co było na półce (a był to "Podejrzany", bodaj czwarta część cyklu) i już po tej jednej wiedziałam, że na tym nie poprzestanę.
Tak się właśnie zastanawiałam, kogo mi jeszcze Jack oprócz tych szeryfów przypomina - no, jasne, Old Shatterhanda, mojego idola z lat cielęcych, choć tamten był nieco bardziej rycerski, a mniej cyniczny (tak jak epoka, którą reprezentował...).
Zawsze każdą czytaną powieść widzę bardzo plastycznie, choć stosunkowo rzadko z konkretnymi aktorami w rolach bohaterów; ale akurat jako Jacka od razu zobaczyłam Liama Neesona (jest tylko o 2 cm niższy od Jacka, ale to nie tylko wzrost - i kolor oczu, i coś takiego... no... ogólnego); a kto wymyślił, żeby blisko dwumetrowego ciemnego blondyna o niebieskich oczach grał niski piwnooki brunet, to ja doprawdy nie wiem...
Właśnie wyniuchałam, że na ten rok autor zaplanował premierę kolejnej powieści, czyli że u nas będzie ona, jak dobrze pójdzie, osiągalna na początku 2017 - dobre i to!
Użytkownik: Suara 15.03.2016 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też zaczęłam losowo - ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Po to jest magia kina żeby zrobić herosa z niewysokiego bruneta...Dosłowność zabiłaby kino zaraz po jego powstaniu.
Tak naprawdę przecież nie o wzrost chodzi. Tom Cruise bardzo dobrze sobie poradził z rolą moim zdaniem. Liam Neeson jest zbyt jakby to rzec...prosty z wyglądu. Nie żeby był nieprzystojny ale ma w sobie coś co ( dla mnie oczywiście )nie pozwalałoby mu być dobrym Jackiem. Jack jest w książce także dosyć inteligentnym facetem z dużą dozą empatii. To w wydaniu Liama Neesona byłoby nieco niewiarygodne.
Użytkownik: krasnal 15.03.2016 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też zaczęłam losowo - ... | dot59Opiekun BiblioNETki
A sprawdza się w tym przypadku czytanie w losowej kolejności? W bibliotece są pojedyncze audiobooki, ale same -naste. Za to czyta Jan Peszek - kusi!:) Zwłaszcza, że niedługo skończy mi się przygoda z innym dwumetrowcem, Harry'm Hole, więc będzie wakat;) Tyle, że Holego nie ma większego sensu czytać nie po kolei.
Użytkownik: Marylek 15.03.2016 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A sprawdza się w tym przy... | krasnal
Reachera można w dowolnej kolejności. Ja zaczynałam od Jednym strzałem (Child Lee (właśc. Grant Jim)), a to jest tom dziewiąty. I wessało mnie, zostałam wielbicielką, wolę Reachera od Robin Hooda i Supermana razem wziętych! :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.03.2016 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A sprawdza się w tym przy... | krasnal
Za Holego też mam się zamiar kiedyś zabrać, a mam akurat 2 pierwsze tomy.
Jacka można nie w kolejności, chociaż jest to drobna niewygoda - nie bardzo lubię się dowiadywać w jednym odcinku, jaki był finał pewnego prywatnego wątku z poprzedniego odcinka, który dopiero przeczytam. Ale jak człowiek korzysta z biblioteki, to nie ma wyjścia. Najchętniej dokupiłabym sobie tę połowę brakujących Reacherów, żeby kiedyś przeczytać w kolejności, tylko ile książek można mieć w domu, a co ważniejsze, gdzie je pomieścić?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: