Dodany: 07.04.2016 22:58|Autor: koczowniczka

Nie tylko powieści Söderberga są dobre


Hjalmar Söderberg. Kiedy ostatnio go czytałam? Kilka tygodni temu. Ale już się stęskniłam i wczorajszy wieczór spędziłam z kolejną jego pozycją, „Opowiastkami”. Ta malutka, zaledwie stustronicowa książeczka mieści w sobie zaskakująco wiele treści. Znajduje się w niej dwadzieścia najróżniejszych opowiadań. Jedne są żartobliwe, drugie melancholijne. Niektóre realistyczne, inne groteskowe. Tłem najczęściej jest Sztokholm z końca dziewiętnastego wieku, ale też głęboka prowincja i Paryż. A do bohaterów należą zakochani młodzi ludzie, obłudni księża, znudzony inteligent rzucający z okna szachownicą, okrutna macocha... mogłabym jeszcze długo wymieniać.

Największe wrażenie wywarło na mnie „Futro”. Znajduje się w nim coś, co dzisiaj nazwalibyśmy zwrotem akcji. Został on bardzo starannie przygotowany, toteż nie wypada mi nic pisać o treści, by nie zepsuć Wam lektury. W każdym razie pod względem dramatycznym opowiadanie jest mistrzowskie. Zauroczyła mnie również „Filiżanka herbaty”. Söderberg pokazał w niej pisarza, który wciąż odrywa się od pracy z błahych powodów: chce mu się zagrać w szachy, wstąpić do kawiarni... A czas płynie, z przedpołudnia nie wiadomo kiedy robi się wieczór. Zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy autorzy zdołali ukończyć tak niewiele książek.

„Kominiarzowej” lepiej nie czytać przed snem. To ponura, niemal upiorna opowieść o dwojgu zakochanych dzieciach i o nikczemnej macosze, która bez litości chciałaby zniszczyć czyjeś szczęście. Ze smutkiem czytałam również „Zabijanie”. Autor wspominał w nim zwierzęta, które uśmiercił specjalnie lub przypadkowo. A w „Nauczycielu historii” i „Trefnisiu” pokazał, że okrucieństwo dzieci nie ma granic, nic ich tak nie bawi, jak dręczenie kogoś, kogo uznają za ofiarę.

W niektórych utworach opisał koszmarne sny, zaś w „Prawdziwej historii” nadał cechy ludzkie słupowi i parkanowi, które myślą, mówią, czują. Tytuł brzmi bardzo ironicznie, bo ta akurat opowiastka nie jest realistyczna. Söderberg zresztą często posługiwał się ironią, na przykład w „Mżawce” nazwał Boga dobrym, podczas gdy z następnego zdania wynika, że wcale go za dobrego nie uważał.

Trudno uwierzyć, iż „Opowiastki” wyszły spod pióra pisarza niespełna trzydziestoletniego. Wydają mi się bardzo dopracowane, dojrzałe, nie zauważyłam w nich ani śladu sentymentalizmu, naiwności, przerostu formy nad treścią. Hjalmar Söderberg udowodnił, że od młodości dysponował doskonałym warsztatem i że potrafił zrobić coś z niczego. Coś zobaczył, coś usłyszał, coś mu się przypomniało – i z tego wysnuł ciekawe historyjki, mające wyrazisty temat, zapadające czytelnikowi w pamięć na lata. Uważam je za jeden z cudów literatury. I oczywiście polecam.


[Recenzja znajduje się także na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 598
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: