Dodany: 14.02.2010 21:38|Autor: Shim

Cuchnący pieniądz


Są rzeczy, których kupić nie można - tak przekonuje pewna reklama. Wielu z nas zastanawiając się, czy sprzeniewierzyliby się sobie dla uzyskania majątku, odpowiada przecząco, zgodnie z przekonaniem, że pieniądze aż tak ważne nie są. Pokusa bywa jednak silniejsza, tym bardziej, jeśli propozycja wypływa od osoby mającej psychomanipulację w jednym palcu...

Makabra rodziny Millerów, nakreślona przez młodego francuskiego pisarza - Francka Thillieza w jego "Lesie cieni", przywołuje na myśl skojarzenia z "Lśnieniem" Stephena Kinga. Dzieje się tak za sprawą kilku motywów zaczerpniętych z tego znanego dzieła (m.in. podobne miejsce akcji i zawód głównego bohatera). Sam Thilliez jest nazywany francuskim Kingiem; to oczywiście spora przesada, lecz umiejętności tworzenia klimatu i wzbudzania skrajnych emocji młodemu francuzowi odmówić nie można.

"Las cieni" napisany jest wzorowo, wątek trzyma w napięciu aż do ostatnich stron, a losy bohaterów nagle stają się nam bardzo bliskie. Z każdą stroną dopingujemy ich, dodając otuchy, siły i wytrwałości, która potrzebna im jest, by przetrwać. Trzeba dodać, że autor zrobił duże postępy od czasu napisania swej poprzedniej książki - "Pokój umarłych". Podczas gdy jego wcześniejsza powieść była najzwyczajniej mierna i nieciekawa, "Las cieni" naprawdę może się podobać. Wartka akcja, zmyślna fabula, okraszona odrobiną chwytów znanych z najpopularniejszych utworów tego gatunku, bardzo skutecznie wywołują w czytelniku poczucie grozy, niebezpieczeństwa. Autor nie rozwleka zbędnie akcji, nie znajdziemy też wątków, które nie miałyby związku z główną osią konstrukcji fabuły.

Z każdą rozwiązaną zagadką zdajemy sobie sprawę, że wiemy coraz mniej. W pewnym momencie nie wiemy nic, a w naszej głowie wirują nic nieznaczące skrawki informacji, które stają się podwaliną przeróżnych domysłów, nie zawsze racjonalnych. Muszę przyznać, że okryłem się nieco hańbą, dając sobą manipulować tak - na pozór - niegodnemu tego autorowi. Facet napisał zaledwie dwie książki, które na dodatek nie odniosły większego sukcesu (w Polsce niewiele osób wie w ogóle o ich istnieniu), a czytałem tę powieść z zaciekawieniem zarezerwowanym dla twórczości Kinga, Deavera czy Forsytha. "Jak dzieciak, jak dzieciak..." - powtarzałem sobie w duchu podczas lektury.

Moje początki z "Lasem cieni" były mało fascynujące. Kupiłem tylko dlatego, że książka była przeceniona i świetnie nadawała się na tzw. "zapychacz czasu" pomiędzy poważniejszymi pozycjami bardziej uznanych autorów (teraz biję się w pierś, bo wiem, że to miano nadałem jej pochopnie i nieuczciwie). Nie wiązałem z tą powieścią wielkich nadziei i być może dlatego moje rozczarowanie było tak miłe.

Cała historia rozpoczyna się niewinnie...

David Mille, ojciec malutkiej Clary i mąż Cathy, pracujący jako balsamista wyprawiający zmarłych w ostatnią podróż, w wolnym czasie oddaje się swojej pasji - pisaniu. To właśnie z jego pasją wiąże się oferta Arthura Doffre'a. Propozycja jest jasna i prosta - David pisze powieść na specjalne życzenie Arthura, a ten odwdzięcza się znacznym wynagrodzeniem pieniężnym. Jest tylko jeden warunek. David musi napisać ją podczas pobytu w domu wypoczynkowym Arthura, pośród niezmierzonych połaci leśnych, przez które nie jest w stanie się przedrzeć nawet najgłośniejszy wrzask. Po długich namysłach David decyduje się na coś, co nie przyśniłoby mu się nawet w najczarniejszych koszmarach. Klamka zapadła, już nie ma odwrotu od tej decyzji. To tylko miesiąc horroru, po wykonaniu zadania wszystko wróci do normy...

Jak nietrudno się domyślić, nic do normy nie wraca, a z każdym kolejnym wydarzeniem jest ona coraz bardziej odległa. Lawina tajemnic, która spada nieoczekiwanie na niespełnionego pisarza, przytłacza go doszczętnie i rujnuje jego dotychczasowy świat, obracając jego mniemanie o sobie i swoich najbliższych w proch.

Dlaczego zgodził się na narażenie siebie i własnej rodziny? Jakim sposobem udało się go do tego przekonać? Co jest przyczyną tragedii? Czym kieruje się główny jej architekt? Jak wiele możemy poświęcić dla pieniędzy? W końcu, kim stał się David po tym koszmarze? To tylko kilka pytań, które staną nam na drodze podczas czytania "Lasu cieni". Osoby chętne do poznania odpowiedzi gorąco zachęcam do nabycia tej książki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2603
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: norge 25.05.2011 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Są rzeczy, których kupić ... | Shim
Twoja recenzja jest bardzo ciekawa i zachęca do przeczytania książki. Niestety,nijak nie mogę zgodzić się z twoją opinią na jej temat. Mnie "Las cieni" w ogole nie przypadł do gustu. Z chwilą, kiedy bohaterowie znaleźli się w leśniej chacie, wszystko to zaczęło mi się coraz mniej podobać. A jak doszłam do pięciu świńskich ciał zawieszonych u sufitu, które to ciała były w pięciu różnych fazach rozkładu i wydzielały obrzydliwy zapach, zniechęciło mnie totalnie. Potem natknęłam się jeszcze na pokój z olbrzymią kolekcją zdechłych much. Lubię horrory, naprawdę, mogą w nich być mocne, mrożące krew w zyłach sceny, ale nie znoszę takich dosłownosci, kreowania klimatu grozy na siłę, wymyślania bredni itp.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: