Dodany: 04.06.2016 08:48|Autor: koczowniczka

Książka, którą czytałam z fascynacją, a zarazem z przerażeniem


„Mój cień” przeczytałam dwa miesiące temu, ale zwlekałam z napisaniem recenzji. Nie dlatego, że książka mnie znudziła. Wprost przeciwnie: wstrząsnęła mną mocno i potrzebowałam czasu, by zebrać myśli. Opisana historia wydała mi się bardzo wiarygodna i przerażająca. Christine Falkenland poruszyła wiele trudnych tematów, pokazała m.in., jak może zachowywać się kobieta niespełniona i zazdroszcząca innym oraz jak pod wpływem niepełnosprawności zmienia się charakter człowieka.

Na początku można Racheli współczuć. Miała wypadek, okulała. Chora noga codziennie ją bolała. Ale nie to było najgorsze. Najbardziej drażniły ją przymusowa bezczynność oraz odrzucenie. Czuła się tak, jakby pomiędzy nią a innymi ludźmi wyrósł mur. Już nie brała udziału w życiu, a tylko je obserwowała. Mężczyźni traktowali ją jak powietrze. Kiedy w końcu jeden z nich – wdowiec Georg – zaproponował jej małżeństwo, z radością się zgodziła. Wyobrażała sobie, że będzie miała bezpieczny dom i męża, który ją przytuli, potraktuje jak kobietę. Gdyby wiedziała, co ją czeka!...

Tę poruszającą historię Christine Falkenland napisała oszczędnym, precyzyjnym i bardzo ładnym językiem. Narratorką jest Rachela, która przywołuje ważne wydarzenia ze swojej przeszłości – dzień wypadku, początkowe lata małżeństwa przypadające na okres pierwszej wojny światowej, pandemię hiszpanki. Wspomina swoje psy, z którymi spała w jednym łóżku (często bez ubrania), codzienne życie na wyspie, dziwne relacje z pasierbicą. Nie stara się zdobyć sympatii czytelnika, nie żali na nieszczęścia, nie tłumaczy ze złych rzeczy, które zrobiła. Przy tym nie o wszystkim mówi wprost. Jeśli nie umie się czytać pomiędzy wierszami, można na przykład nie zrozumieć, dlaczego Paul – młody mężczyzna mieszkający w tym samym domu co ona – jej unika.

Patrząc na kochających się ludzi, Rachela czuła dziwny głód. Miała wrażenie, że jest wyjałowiona, pusta, okradziona z tego, co najważniejsze. Pragnęła wywierać wpływ na czyjeś życie, być potrzebna, pożądana. Co zrobiła z tymi uczuciami? Rozwój wydarzeń bardzo mnie zaskoczył. Autorkę „Mojego cienia” uznałam za mistrzynię w ukazywaniu sprzeczności w ludzkim charakterze, a Rachelę – za jedną z najbardziej skomplikowanych postaci kobiecych, jakie spotkałam na kartach książek. Nad jej zachowaniem można zastanawiać się godzinami. Wzbudza ona mnóstwo emocji, od litości po gniew i wstręt. Przyznaję, że o niektórych jej czynach czytałam z ogromnym zdumieniem i niedowierzaniem.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 283
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: