Dodany: 12.07.2016 09:35|Autor: Alos

Znowu poszukiwania


Po początkowych zachwytach świetnymi opowiadaniami i niewiele gorszymi dwoma pierwszymi tomami sagi wiedźmińskiej nastąpiło małe załamanie i brak chęci na dokończenie historii Geralta. Niechęć o tyle dziwna, że „Chrzest ognia” w żadnym wypadku jakościowo nie odstaje od pozostałych części cyklu.

Bunt na Thanedd został stłumiony, a jego konsekwencje okazały się znamienne dla czarodziejów. Rada i Kapituła przestały istnieć, kilkoro znamienitych magów nie żyje. Francesca Findabair została przez nilfgaardzkiego cesarza osadzona na tronie marionetkowego państwa elfów, zaginęli Vilgefortz, Rience, Yennefer. Zaginęła również Ciri. Zmasakrowany przez Vilgefortza Geralt dzięki pomocy Triss dostaje się do Brokilonu, gdzie driady próbują wyleczyć jego rany. Na jego prośbę jedna z mieszkanek lasu stara się dowiedzieć czegoś o losie Ciri. Po świecie rozchodzi się wieść, że znajduje się ona w Nilfgaardzie, a cesarz planuje ślub i oddanie jej wszystkich ziem wcześniej należących do Cintry. Dowiedziawszy się o tym, Geralt postanawia wyruszyć i odbić ją. Początkowo towarzyszą mu Jaskier i Milva – dziewczyna, która przedtem zbierała dla niego informacje.

Wydarzenia przedstawione są z trzech punktów widzenia. Najmniej istotnym w tej części jest wątek Ciri. Poza tym, że żyje i wciąż para się bandytyzmem, wiele więcej nie można jeszcze powiedzieć, zaś tajemnicze zagrożenie, które tak gna Geralta do Nilfgaardu, jest na razie bardzo mgliste. Drugi temat to czarodziejki. Tym razem nie jakaś konkretna osoba, a magiczki jako takie i tworząca się dopiero Loża Czarodziejek. Dowiadujemy się również trochę o aktualnej sytuacji politycznej i militarnej. Najważniejsze są oczywiście przygody wiedźmina, który zwiedza tu kawałek świata, a jego kompania powiększa się o dość różnorodnych towarzyszy.

Dużemu przetasowaniu uległy postacie. I to nie tylko drugo- i trzecioplanowe. Część z nich całkowicie zniknęła w tym tomie, część ma znaczenie bardzo marginalne. Z bohaterów, którzy stanowią rdzeń opowieści o wiedźminie, a pełnią jakąś ważniejszą rolę w tym tomie, poza Geraltem pozostał tylko Jaskier.

Jeżeli chodzi o styl, większych zmian nie ma. Każdy rozdział w dalszym ciągu otwierają krótsze lub dłuższe przypisy dotyczące różnych wydarzeń czy postaci z wiedźmińskiego świata. Nie robią jednak takiego wrażenia jak poprzednio i wydaje się momentami, że nie mają nic ciekawego do przekazania, są, żeby być. Nie pozostał ślad po narracji w formie opowiadań, która była bardzo widoczna w „Krwi elfów”. Tu wątki się przeplatają, a perspektywy, z jakich pokazany jest świat czy przygody poszczególnych bohaterów nie stanowią osobnych części. Sapkowski przez całą książkę zachował ciągłość akcji. Nie ma już epilogu, który prezentowałby działania wojenne lub zawirowania polityczne.
Trudno ocenić „Chrzest ognia” na tle innych powieści z sagi o Geralcie, ponieważ poziomem nie różnią się one praktycznie wcale. Zaletą tej książki jest na pewno brak epilogu i zachowanie ciągłości akcji. Dobrym rozwiązaniem było również nie dokładanie postaci do już istniejącego panteonu, a zamieszanie w nim. Tym bardziej że niektórzy nowi bohaterowie są całkiem barwni lub zabawni. Wadą jest pogorszenie jakości wprowadzeń do rozdziałów. Czytając tę część cyklu ma się wrażenie, że to wstęp do czegoś naprawdę dużego, na co wskazuje jej mniejsza konkretność.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 866
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: