Trudno uwierzyć, że to debiut...
„Zabłąkania” Hjalmara Söderberga to opowieść o życiu dwudziestoletniego Tomasa Webera. Dostał się on akurat na studia medyczne i poczuł się dorosły: zaczął wracać późno do domu, nawiązywać intymne znajomości z dziewczętami, wynajmować pokoje w hotelach, przesiadywać w restauracjach. Szybko roztrwonił otrzymane od ojca pieniądze. Brak środków na przyjemności był najważniejszym i właściwie jedynym jego zmartwieniem. O wiele więcej powodów do smutku miały dziewczęta, które mu się spodobały, czyli Märta Brehm i Ellen Karlsson.
Powieść ukazała się dawno temu, bo w roku 1895. Ale upływ czasu nie odebrał jej wartości. Söderberg pisał o uczuciach, które są uniwersalne. O tęsknocie, pożądaniu, zawiedzionym zaufaniu, znudzeniu życiem. Miał dar kreślenia wzruszających scen. Z otwartością poruszał tematy erotyczne, co irytowało współczesnych mu krytyków. Czytelnicy doskonale wiedzieli, kiedy pomiędzy bohaterami dochodziło do czegoś więcej niż niewinne uściski. Co ciekawe, w „Zabłąkaniach” opisał różne techniki uwodzenia. Czytamy więc o zdobywaniu dziewczyn prośbami, niemal gwałtem oraz opowiadaniem wpływających na zmysły baśni. Scena z baśnią została skonstruowana bardzo misternie, gdyż w tym samym momencie, pod wpływem przypadku, dwie bliskie sobie osoby podjęły ważne decyzje.
Na głównych bohaterów swoich powieści Söderberg przeważnie wybierał mężczyzn inteligentnych, wrażliwych, mających bogate życie wewnętrzne. Tomas Weber jest wyjątkiem. To utracjusz, lekkoduch, któremu najbardziej zależy na zaspokajaniu potrzeb seksualnych. Nieodpowiedzialny, zachłanny, wszystko by chciał mieć od razu. Nie potrafi czekać, planować, a gdy coś dzieje się nie po jego myśli, wpada w panikę. Taki bohater wzbudzi w czytelnikach mnóstwo negatywnych emocji. Dla równowagi postacie drugoplanowe, szczególnie kobiece (Ellen, Märta, Greta, mama Tomasa), mają więcej cech dobrych niż złych.
Czy muszę mówić, że Söderberg po raz kolejny mnie wzruszył, zaskoczył i oczarował? Nie sądziłam, iż debiutancka powieść może być aż tak piękna i dopracowana. „Zabłąkania” łączą w sobie pasjonującą fabułę i zachwycający język. Nie ma w nich ani jednego źle poprowadzonego wątku, ani jednego zbędnego wyrazu. Zdania są wysmakowane, precyzyjne. Za szczególnie urokliwe uważam fragmenty przedstawiające spacery Tomasa po Sztokholmie. Wyjąwszy „Jezusa Barabasza” Söderberg we wszystkich powieściach uwieczniał to miasto. W opisach miejsc i obyczajów był bardzo rzetelny. Wspominał nie tylko o rzeczach pięknych, ale i o odrażających, na przykład o szczurach, które siedziały w restauracji pod krzesłami gości i pałaszowały resztki potraw.
[Recenzja znajduje się też na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.