Dodany: 03.02.2006
|
Autor: Bov
Dobrze się stało, że wybrałam się do biblioteki. Zawsze chodzę do dziecięcej, ze skromnym działem dla dorosłych. Dzięki temu mogłam dziś pożyczyć "Żabę". Kolejna książka potwierdza przypuszczenia. Musierowicz kocha swoich Borejków! Kocha też Poznań i czytelników. I nigdy już nie spotkam tak doskonałej narracji, dowcipu i ciepła, jak u niej.
"Szczodre blaski spływały na Poznań, który i tak był pogrążony w przyjemnym świątecznym błogostanie, całkiem jakby nikogo dziś nie obchodziło, że kraj jest wstrząsany licznymi skandalami, napięciami, aferami i niegodziwościami, że wymiar sprawiedliwości szwankuje, służba zdrowia strajkuje, edukacja leży, transport stoi, kultura upadła, bezrobocie nie spada, kapitalizm rozwija się, lecz nie całkiem w tym kierunku, co trzeba, a szary człowiek jak zwykle dostaje w kość, podczas gdy jego ciemiężcy pławią się w luksusie"(1).
O, jakże widać geny Barańczaków ;).
Jeszcze pamiętam, jak Bebe moczyła stopy w fontannie, Celestyna szła koło kiosku w śniegu, a za nią podążał wierny Hajduk. Co tam "Trylogia", co tam "Nad Niemnem". Okazuje się, że najpiękniejsze romanse wykwitają tuż koło działu "dla dzieci".
Tyle ciepła mi dała, tak długo ratowała, pomogła wskoczyć w ciepły świat, zrekompensować niedoskonałości innych ludzi i światów rzeczywistych. Wielkie pudło czekoladek dla M.M. i Borejków. Znów ucztuję przy jej książce, moje serce ciepłem wyściełane ;).
---
(1) Małgorzata Musierowicz, "Żaba", Akapit Press 2005, s. 24.