Dodany: 14.05.2024 11:49|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nawet mając osiem nóg lub skrzydła można zadziwić resztę świata


Nawet lubiane gatunki literackie potrafią się człowiekowi znudzić czy doprowadzić do swego rodzaju przesytu. Jedynym, którego nigdy nie miałam i nie mam dość, jest literatura przyrodnicza, wszystko jedno, czy to będą fabularyzowane opowieści z życia zwierząt (nie szkodzi, że na ogół przeznaczone dla dzieci; ważne, by zawierały wystarczająco dużo realnej wiedzy), czy zbiory ciekawostek, czy usystematyzowane wykłady z botaniki lub zoologii, byle tylko były dobrze napisane. Ludzie, którzy potrafią zajmująco mówić, nie zawsze umieją równie zajmująco pisać, ale akurat jeśli chodzi o Sir Davida Attenborough, autora dziesiątek najlepszych na świecie filmów przyrodniczych, miałam już możność przekonać się, że i pióro ma sprawne. Jednak jego trylogia autobiograficzna („Przygody młodego podróżnika”, „Podróże na drugi kraniec świata” i „Życie na naszej planecie”) to zaledwie nikły przedsmak tego, co znalazłam w „Na ścieżkach życia”.

Ten ostatni tytuł, wydany w oryginale „równocześnie z serialem przyrodniczym o tym samym tytule” [1] (tu minus dla wydawcy za niepoinformowanie, że obecne wydanie nie jest pierwszym polskim – takowe ukazało się w innym przekładzie i innym wydawnictwie w roku 1993, to zaś powstało w oparciu o trzecie, poszerzone, wydanie brytyjskie) jest serią pasjonujących opowieści o zachowaniach zwierząt, związanych ze wszystkimi możliwymi aspektami ich życia. Doskonale oddają to tytuły kolejnych rozdziałów: „Przyjście na świat”, „Dorastanie”, „Zdobywanie pożywienia”, „Polowanie i ucieczka”, „Odnajdywanie drogi”, „Budowanie domu”, „Wspólne życie”, „Walka”, „Przyjaciele i rywale”, „Rozmowy z nieznajomymi”, „Zaloty”, „Przedłużanie rodu”. Oczywiście każdy z tych tematów można by omówić bardziej wyczerpująco (czego dowodem dzieła równie przeze mnie cenionego autora, Vitusa B. Dröschera, poświęcającego samym zachowaniom godowym czy wychowywaniu potomstwa osobne, kilkusetstronicowe książki), jednak – tak jak i w serialu – w tym przypadku chodzi raczej o naświetlenie czytelnikowi złożoności zagadnienia i różnorodności rozwiązań, jakie dla danego problemu zastosowała natura, niż o obszerność opisu.

Co nie znaczy, że przedstawiona tu porcja wiedzy jest mała lub podana w sposób chaotyczny. Jest na tyle duża, że chcąc więcej zapamiętać, lepiej nie czytać jednym tchem, lecz porcjami. Nie są to zresztą same nowości; wiele z podanych tu informacji musieliśmy już gdzieś słyszeć, zwłaszcza, jeśli jesteśmy wielbicielami filmów i książek przyrodniczych, ale te znane przewijają się między nieznanymi w taki sposób, że nie sprawiają wrażenia „odgrzewanych”. A nieznanych – zabawnych, zaskakujących, zdumiewających – jest mnóstwo. Mrówki wyspecjalizowane do odgrywania roli żywych cystern na zapasy pokarmu albo do realizacji kilku różnych etapów procesu przetwarzania liści na pokarm. Pająk łowiący owada na „wędkę” z nici zakończonej kulką kleistej mazi. Samice pewnego gatunku salamandry, wybierające kandydatów na ojców swego potomstwa na podstawie analizy ich… kupek. Ryby robiące podczas zalotów taki hałas, że właściciele zacumowanych na rzece barek nie mogą spać. Młode drapieżnego torbacza o uroczej nazwie japok wodny, spokojnie ssące mleko w zamkniętej specjalnym mięśniem torbie, gdy ich matka nurkuje łapiąc ryby i żaby.

I tak dalej, i tak dalej, a wszystko spisane pięknym, barwnym językiem, dzięki któremu podczas czytania widzi się te filmowe kadry i słyszy się głos autora. Z pełnego zachwytu nie wyrwało mnie nawet parę wyłapanych w tekście – a powstałych pewnie w przekładzie, na skutek niepełnego nakładania się pojemności znaczeniowej słów czy fraz polskich i angielskich – niezręczności stylistycznych („zapasy tłuszczu zgromadzonego za czasu gąsienicy”[2], „potrafią tak powiększyć ciało człowieka, że jego nogi puchną do rozmiarów słonia”[3], „są one tak niecierpliwe stosunku, że…”[4]) ani fakt, iż zamiast znajdować się przy stosownych partiach tekstu, fotografie (tak piękne, że aż dech zapiera!) mieszczą się wszystkie we wklejce na końcu. Zwykle za takie mankamenty trochę obniżam ocenę, ale ta podróż przez świat zwierząt była tak fenomenalna, że nie miałam sumienia.

[1] David Attenborough, „Na ścieżkach życia: Historia naturalna zachowań zwierzęcych”, przeł. Łukasz Czepiński, wyd. PWN, 2024, z okładki.
[2] Tamże,s. 102.
[3] Tamże, s. 151.
[4] Tamże, s. 255.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 259
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Margiela 16.05.2024 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet lubiane gatunki lit... | dot59Opiekun BiblioNETki
Akurat tęsknię za dobrą lekturą przyrodniczą, może więc ta będzie odpowiednia. Ale zmroziły mnie paskudztwa tłumaczeniowe. Niewiele jest rzeczy, które tak mi podnoszą ciśnienie czytelnicze, jak toporne / niechlujne / zbyt dosłowne przekłady z angielskiego. Bo też przekładów z żadnego innego języka te plagi w takim stopniu nie dotykają:(
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.05.2024 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat tęsknię za dobrą l... | Margiela
Ale Attenborough opowiada tak pięknie, że nawet te potknięcia tłumacza nie gaszą uroku. Nb. jest to jedyny "native speaker", którego jestem w stanie słuchać w oryginale, rozumiejąc wszystko lub prawie wszystko (niestety mam jakiś feler, wskutek którego uczę się języków głównie oczami, za to z rozumieniem języka mówionego mam duży problem).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: