Demaskowaniu prawdziwej tożsamości słynnych autorów nie ma końca. Kiedy wciąż trwają śledztwa co do prawdziwego nazwiska Eleny Ferrante, okazuje się, że ze sporą dozą pewności możemy mówić o odkryciu, kim jest Hendrik Groen, autor popularnych „sekretnych dzienników”. Małe eksperymenty ze szczęściem i Dopóki życie trwa, czyli dowcipne wynurzenia 84-latka z domu starości, miałyby wyjść spod pióra 61-letniego mieszkańca Północnego Amsterdamu, Petera de Smeta.
Od samego początku wiadomo było, że Hedrik Groen to mistyfikacja. Po pierwsze – na okładce widnieje rysunkowy portret autora, nie jego zdjęcie. Po drugie – wydawca porównał go do słynnych diarystów, takich jak Adrian Mole czy Bridget Jones, a więc postaci fikcyjnych. Po trzecie – Internet milczy na temat Hendrika Groena będącego autorem dzienników.
Historia demaskowania autora rozpoczyna się od niedoszłego wydawcy Małych eksperymentów ze szczęściem – pracownika oficyny Liverse, Henka Verweerda. Natrafił on na dzienniki niejakiego Hendrika Groena publikowane na portalu Torpedo Magazine w 2013 roku. Za pośrednictwem właściciela domeny skontaktował się z Peterem de Smetem, który – uprzednio zgodziwszy się na publikację – jednak zrezygnował z propozycji Verveerda. Przyczyną była najprawdopodobniej lepsza oferta finansowa od innego wydawcy. W każdym razie kontakt się urwał.
W czasie narastania fali popularności książki Hendrika Groena i zainteresowania prawdziwym nazwiskiem autora Verweerd już w 2014 roku zdemaskował Petera de Smeta na jednym z blogów literackich. Uczestnicy dyskusji zignorowali wtedy wpis, dopiero dwa lata później – w 2016 – prowadzący bloga wydobyli tę informację. Nadal jednak nikt nie pokusił się o bardziej dogłębne śledztwo w tej sprawie, która odżyła kilka miesięcy później za sprawą badań gazet „NRC Handelsblad” i „De Volkskrant”.
Po poszukiwaniach naznaczonych wieloma trudnościami (m.in. wyniki wyszukiwania w Internecie odnosiły nazwisko de Smet do zmarłego rysownika, farmaceuty, śpiewaka operowego i kilku innych osób), udało się w końcu ustalić, kim jest tajemniczy autor.
Peter de Smet mieszka w okolicy Północnego Amsterdamu i jeszcze do niedawna pracował w miejscowej szkole muzycznej. Z danych Rejestru Handlowego wynika, że w 2015 roku założył jednoosobową działalność zajmującą się „pisaniem i innym sztukami twórczymi”. Książka ukazała się w czerwcu 2014 roku, więc honorarium – zgodnie z procedurą – autor powinien otrzymać w maju 2015 roku, co zbiega się w czasie z otworzeniem działalności przez de Smeta.
Sam zainteresowany twierdzi, że nie jest Hendrikiem Groenem, a pisze wyłącznie dla siebie.
*
Źródło: BL, Artur Maszota