Dodany: 03.05.2022 19:29|Autor: idiom1983

Recenzja nagrodzona!

Książka: Dworska tancerka
Shin Kyung-Sook

4 osoby polecają ten tekst.

Taniec Wilgi wśród gruszkowych płatków


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: idiom1983 (Krzysztof Gromadzki)

Jedną z moich ulubionych miniatur fortepianowych jest utwór "Pagodes" ("Pagody") z cyklu "Estampes" ("Ryciny") francuskiego kompozytora Claude'a Debussy'ego z 1903 roku. W swoim dziele autor twórczo wyraża swoją fascynację orientalną muzyką i kulturą rodem z Dalekiego Wschodu. W melancholijnych nutach "Pagód" - wielokondygnacyjnych wież w kompleksach buddyjskich klasztorów, służących do przechowywania relikwii, przywodzących na myśl skojarzenia z monumentalnymi chrześcijańskimi katedrami, rozsianymi po całej Europie - kompozytor oddaje wyobraźni słuchacza kwintesencję ogromu cywilizacyjnego i intelektualnego bogactwa, jakim na wskroś przesiąknięta jest licząca kilka tysiącleci, bogata dalekowschodnia kultura. Utwór inspirowany muzyką narodowego indonezyjskiego instrumentu gamelan, po raz pierwszy usłyszanej przez Debussy'ego na Wystawie Światowej EXPO 1889, tej samej, kiedy to na cześć setnej rocznicy wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej wzniesiono w Paryżu słynną Wieżę Eiffla, do dziś zachwyca miłośników muzyki na całym świecie siłą swojego impresjonistycznego wyrazu i mocą emocjonalnego ładunku, jaki pobrzmiewa w nim z każdej nuty i każdego dźwięku. To właśnie wówczas, a więc na przełomie XIX i XX wieku, narodziła się w Europie moda i fascynacja kulturą Orientu, widoczna także w twórczości wielu polskich wybitnych artystów tamtych czasów, jak chociażby w twórczości autora "Wesela" - Stanisława Wyspiańskiego. Jednakowoż fascynacja ta od samego początku była naznaczona poczuciem wzajemności. Mieszkańcy Azji, która wychodziła wówczas z klaustrofobicznego izolacjonizmu i coraz śmielej i coraz odważnej otwierała się na resztę świata, tak samo jak Europejczycy orientalne piękno, z zapartym tchem podziwiali osiągnięcia kultury europejskiej. Użyteczne wynalazki techniczne, nowatorskie rozwiązania natury prawnej i konstytucyjnej, bogata kultura z literaturą, malarstwem i rodzącym się wówczas kinem, tolerancja religijna i wyznaniowa, wreszcie swoboda obyczajowa i pluralizm polityczny, objawiający się w swobodnym i nieskrępowanym publicznym wyrażaniu własnych poglądów i przekonań, jak magnes przyciągały uwagę tamtejszych postępowo nastawionych elit. Świadomość tego, że kopiując wypracowane w Europie Zachodniej wzorce, można będzie w szybkim czasie wydźwignąć z technologicznego zacofania rodzimą gospodarkę i wydatnie podnieść stosunkowo niski do tej pory poziom życia wielu swoich rodaków, podsycała nowatorskie prądy i tendencje pośród wielu perspektywicznie myślących mieszkańców Chin, Japonii czy Korei. Niemniej jednak taka postawa spowodowała reakcję niechętnych przemianom konserwatywnych tradycjonalistów, którzy, obawiając się utraty dzierżonej przez siebie uprzywilejowanej pozycji, próbowali na wszelkie dostępne sposoby zatrzymać lub w najgorszym (dla własnych interesów) razie opóźnić tak długo, jak tylko się da, tempo i rozmach procesów modernizacyjnych. Obraz tej konfrontacji obydwu tych postaw społecznych w realiach dziewiętnastowiecznej Korei, poprzez pryzmat burzliwych kolei losu głównych bohaterów, wypełnia treść powieści koreańskiej pisarki Shin Kyung-Sook "Dworska tancerka".

Motyw zderzania się obcych wobec siebie kultur i cywilizacji oraz rodzących się z tego wzajemnych fascynacji czy animozji brali na swój literacki warsztat pisarze tej miary co Henry James, Joseph Conrad, Doris Lessing, Salman Rushdie czy Haruki Murakami. Kolonialne i imperialistyczne zapędy europejskiej metropolii, znaczone nie zawsze chlubnym procesem "cywilizowania" odległych afrykańskich czy azjatyckich zakątków; poczucie zagubienia i cywilizacyjnej pustki pośród wyrosłych na gruncie kulturowego dziedzictwa Europy, a następnie wybitych na niepodległość - a co za tym idzie, odciętych od swoich własnych korzeni - elit nowego mocarstwa, jakim krótko potem stały się Stany Zjednoczone; poczucie wyższości własnej Europejczyków względem obcych sobie cywilizacji, często na wielu polach bijących na głowę europejskie dokonania w tym zakresie; wreszcie bolesne rozdarcie pomiędzy fascynacją nowoczesnością i innością, a wiernością wobec swoich archaicznych już w dużej mierze tradycji, w których zamknięta jest cała esencja własnej narodowej tożsamości, to najwartościowsza nauka i doświadczenie, które elokwentny czytelnik wyniesie z lektury "Jądra ciemności", "Ambasadorów", "Dzieci północy" czy "Norwegian Wood". Czytając powieść Shin Kyung-Sook nie mogłem opędzić się od skojarzenia losów głównej bohaterki - Ri Jin - z losami Isabel Archer, które w kunsztowny sposób, najwyższej próby stylem, po mistrzowsku opisał Henry James w swojej znakomitej powieści "Portret damy". Obydwie te kobiety stają się w pewnym sensie swoistą personifikacją i apoteozą własnych krajów i narodów, kiedy z pełnią młodzieńczego wigoru i witalności, ale też z właściwą młodemu wiekowi idealistyczną naiwnością, której życie nie zdążyło jeszcze nauczyć powściągliwego wyrachowania i krytycznego spojrzenia na innych, stają do konfrontacji z postawą przebrzmiałych i odchodzących powoli w cień, ale właśnie do bólu wyrachowanych i mocno doświadczonych mnogimi przeciwnościami, chytrych, cynicznych i bardzo często nieszczerych Europejczyków. Taki los przypadnie w udziale także i Ri Jin - sierocie przygarniętej przez bezdzietną i opuszczoną z tego powodu przez męża arystokratkę Seo - która przez dziecięcą niefrasobliwość trafia na koreański królewski dwór, a następnie staje się ulubienicą i powiernicą najskrytszych życiowych tajemnic samej królowej Min. Największym skarbem Ri Jin i źródłem jej powodzenia w królewskim pałacu, staje się jej talent do tańca, jako że nikt tak wspaniale jak ona nie potrafi zatańczyć tradycyjnego koreańskiego Tańca Wilgi, pełnego dostojeństwa i majestatycznych skomplikowanych figur, naśladujących ptasi sposób poruszania się wilgi - jakże różnego od tańczonego w Europie walca, kontredansa czy kankana. Taneczny kunszt Ri Jin przyciąga uwagę samego króla, a także zafascynowanego piękną tancerką od pierwszego przypadkowego spotkania francuskiego konsula Collina Victora de Plancy. Zakochany w przenikliwym spojrzeniu czarnych oczu Jin, de Plancy uczyni wszystko, żeby wbrew surowym koreańskim zwyczajom zdobyć serce swojej dworskiej wybranki i ją poślubić. Nie wie o tym, że najpoważniejszą przeszkodą w jego zamysłach jest wola samej Jin, rozdartej pomiędzy zamiłowaniem do francuskiej kultury, które wpoił w nią jej nauczyciel języka francuskiego, posługujący w Korei katolicki duchowny ojciec Blanc, a na poły braterskim, na poły miłosnym uczuciem do Kang Yeona, sieroty jak Jin i towarzysza jej dziecięcych zabaw, który nie potrafi mówić, a wszystkie swoje emocje wyraża poprzez piękną wirtuozerską grę na tradycyjnym koreańskim flecie daegeum. Kogo wybierze piękna tancerka? Czy w ogóle będzie jej dane dokonać swobodnego wyboru, dyktowanego głosem spragnionego szczęścia, zakochanego serca? I czy wybór, który się ostatecznie dokona, faktycznie przyniesie Jin to, czego rzeczywiście dla siebie tak ochotnie pragnęła? Odpowiedź na te pytania powinna już dać ciekawym czytelnikom lektura samej powieści, do której to lektury gorąco i szczerze wszystkich zachęcam.

Powieściowa rzeczywistość "Dworskiej tancerki" przywiodła mi również skojarzenia z czasami stanisławowskimi w Polsce, kiedy potężna ongiś, a teraz chyląca się ku nieubłaganej katastrofie Rzeczpospolita, stała się areną frakcyjnych walk, knowań i spisków pokłóconych pomiędzy sobą licznych arystokratycznych stronnictw i koterii, a chęć reformatorskiego wysiłku, obliczonego na rzecz ratowania niepodległości i suwerenności państwa, uległa partykularnej żądzy pomyślności własnych intratnych i zyskownych interesów możnych i bogatych magnackich rodów. Chcąc postawić na swoim, rody te często i chętnie sięgały po pieniądze i protekcję obcych wrogich Polsce sąsiednich mocarstw, które wkrótce potem na ponad wiek miały okazać się zaborcami rozebranej pomiędzy siebie Rzeczypospolitej. Sto lat później w niemal identycznej sytuacji postawiona została Korea, która stała się areną bezpardonowej walki o dominację nad tym krajem i włączenie go do swojej strefy wpływów pomiędzy Chinami a Japonią. Słaba militarnie, wstrząsana społecznymi niepokojami i nierównościami Korea, wobec coraz agresywniejszej zaborczej polityki obydwu swoich wielkich sąsiadów szukała ratunku i przeciwwagi dla nich w nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, wymiany handlowej i współpracy gospodarczej z mocarstwami zachodnimi. Taki stan rzeczy doprowadził do tzw. "niepokojów roku imo", kiedy w 1882 roku zbuntowane i przez długi czas nieopłacane wojsko postanowiło odsunąć od władzy silnie skorumpowany ród Min, z którego wywodziła się panująca ówcześnie koreańska królowa. Ostatecznie po przegranej Chin w wojnie z Japonią z lat 1894-95, zakończonej upokarzającymi ten kraj warunkami pokoju, zawartymi w Traktacie z Shimonoseki, do dziś powszechnie postrzeganym jako największa hańba w całej chińskiej historii, a także wobec zwycięstwa Kraju Kwitnącej Wiśni w wojnie z carską Rosją w latach 1904-05, Korea w roku 1910 została włączona do Cesarstwa Japonii. Spod tej zależności wyswobodziła się dopiero po zakończeniu II wojny światowej, płacąc za ten sukces słoną cenę, jakim stał się trwający do dzisiaj podział jednego narodu na dwa odrębne, wrogie względem siebie i nienawidzące się nawzajem koreańskie państwa. Wielką pomocą dla czytelników "Dworskiej tancerki" będzie dodane przez tłumaczkę Ewę Rynarzewską posłowie, przystępnie wyjaśniające zawiłe i pogmatwane tło historyczne koreańskich dziejów tamtych burzliwych i przełomowych czasów.

Jednak największy atut "Dworskiej tancerki" tkwi moim zdaniem w wyśmienitym talencie pisarskim koreańskiej autorki, która przelewa na papier pokłady targających bohaterami silnych uczuć i gwałtownych namiętności w wysmakowanej, pełnej malowniczego poetyckiego języka prozie, plastyczną i subtelną literacką manierą oddając przed oczy czytelników piękno koreańskiego krajobrazu, przepełnionego pachnącymi kwieciem drzewami gruszy i moreli; trącącą tajemniczością egzotykę miejscowych dworskich obyczajów; całą paletę smaków i zapachów, którymi potrafi uraczyć oparta na daniach z ryżu, ryb oraz warzyw koreańska kuchnia; i wreszcie urok zapierającego dech w piersiach widowiska, jakim staje się po mistrzowsku wykonany przez Ri Jin Taniec Wilgi, przy melancholijnych dźwiękach akompaniamentu fletu daegeum zakochanego w pięknej tancerce Kang Yeona. Jako puentę i kwintesencję tej wspaniałej powieści, traktującej o bolesnym wyobcowaniu ze swojej ziemi, ojczyzny i tradycji, permanentnej samotności wśród obcych i nieznanych sobie ludzi i drzemiącej w tkliwych zakamarkach każdego wrażliwego ludzkiego serca potrzebie kochania i bycia kochanym, wypada mi przytoczyć zacytowany przez autorkę fragment wiersza Charlesa Baudelaire'a:

"Siostrzyczko, pieszczotko,
Ach pomyśl, jak słodko
Daleko odlecieć nam razem!
Pierś czuciem otwierać
I żyć, i umierać
W tym kraju, co twym jest obrazem!" [1]

Ocena recenzenta: 5/6

[1] Charles Baudelaire, "Zaproszenie do podróży", tłum. Adam M-ski [Zofia Trzeszczkowska], [w:] "Kwiaty grzechu", Warszawa 1894, s. 56, [w:] Shin Kyung-Sook, "Dworska tancerka", tłum. Ewa Rynarzewska, Wydawnictwo Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2020, s. 168.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1992
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: