Dodany: 07.08.2022 19:52|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Zaczynam od frędzelków


Powiedzenie, że nie szata zdobi człowieka, można równie dobrze odnieść do książek, w których wszak najważniejsza jest treść. Jednak nie da się zaprzeczyć, że z większą przyjemnością bierzemy je do ręki, gdy i wizualnie robią dobre wrażenie. Wiedziano o tym nawet w stosunkowo zgrzebnych czasach PRL: wielu z nas ma jeszcze na półkach całe kolekcje czy to „Biblioteczki Złotego Liścia”, czy PIW-owskiej „czarnej serii” w lśniących obwolutach z przyciągającą wzrok grafiką. Ale to wszystko była literaturą piękna; tę użytkową traktowano cokolwiek po macoszemu, oprawiając większość poradników z zakresu kuchni, majsterkowania czy robótek ręcznych w łatwo strzępiące się i kiepsko klejone papierowe okładki, a w środek dając papier niewiele lepszy od gazetowego, na którym czarno-białe fotografie wypadały w najlepszym razie lekko niewyraźnie. Przeżywając właśnie renesans zainteresowania dziewiarstwem ręcznym, przymierzałam się do wygrzebania z kartonu w piwnicy dwóch takich kilkudziesięcioletnich samouczków, otrzymanych niegdyś od koleżanki, gdy jak na zamówienie ukazały się w krótkim odstępie czasu dwa kompendia: „Szydełkowanie dla każdego” i „Robienie na drutach dla każdego”.

To drugie wydane zostało w identycznej szacie zewnętrznej jak pierwsze, różniąc się jedynie kolorem grzbietu. Na nieco ponad 360 stronach formatu albumowego mieści się – również w takim samym układzie treści, z takim samym zestawem ozdobników i wyróżnień graficznych – praktycznie wszystko, co powinna wiedzieć amatorka robótek na drutach (zwłaszcza początkująca lub taka, która do nich powraca po latach przerwy, ale i dla dziergających od lat może się tu znaleźć coś ciekawego).

Pomijając króciutki wstęp, autorki zaczynają od omówienia potrzebnych surowców i narzędzi. Część informacji nie będzie zaskoczeniem dla kogoś, kto już z drutami i włóczkami miał do czynienia (które włóczki są naturalne, a które sztuczne? Na jakie wyroby się nadaje każda z nich? Co oznaczają symbole na ich opakowaniach? Jakie rodzaje drutów dostępne są w handlu? Jakiej grubości drutów używamy do jakich włóczek?), jednak pojawia się tu trochę nowości w stosunku do wiedzy zawartej w podręcznikach z lat 70 czy 80 (na przykład ja dopiero stąd dowiedziałam się, że zamiast kilku kompletów drutów z żyłkami można zaopatrzyć się w jeden, w którym różne grubości drutów przykręca się do tej samej żyłki, wykończonej odpowiednimi nakrętkami, że druty o przekroju kwadratowym „nie męczą dłoni, więc bardzo dobrze sprawdzają się u chorych na artretyzm”[1], a także, że oprócz lawendy, włóczkę zabezpieczają przed molami także kawałki drewna cedrowego).

Kolejny rozdział to „Galeria splotów” z dużymi (1/4 stronicy) fotografiami próbek, których opisy wykonania, ze schematami słownymi i graficznymi oraz małymi zdjęciami, znajdują się w ostatnim rozdziale „Wzory” (szczerze mówiąc, dwukrotne powtarzanie tych samych zdjęć wydaje mi się nie całkiem potrzebne – równie dobrze można by na stronie umieścić dwie fotografie dużego formatu, a obok instrukcje wykonania).
Największą część objętości podręcznika – mniej więcej połowę – zajmuje rozdział poświęcony technikom dziergania, od zasad nabierania oczek (tu doznałam nie lada zaskoczenia, bo nawet w szczytowym okresie mojej aktywności dziewiarskiej nie miałam pojęcia, że można to robić aż na tyle sposobów), poprzez przerabianie podstawowych oczek, łączenie ich we wzory, dodawanie ozdób, kształtowanie skosów, wykańczanie brzegów itp., aż po techniki specjalne, spośród których najciekawsze wydaje się dzierganie… bez użycia drutów. Zastępują je w tym przypadku własne ręce, a ponieważ używa się bardzo grubych włóczek, „oczka są duże, robótka rośnie szybko, dzięki czemu mały pled można zrobić w czasie krótszym niż godzina”[2]. Aż żałowałam, że nie mając pod ręką stosownej włóczki, nie mogę spróbować (tym bardziej, że ogromnie mi się spodobał dywanik wykonany tą metodą, jaki znalazłam w następnym rozdziale)!

W rozdziale z projektami znajdziemy zróżnicowany zakres wyrobów, od takich, za jakie może się zabrać osoba całkiem początkująca (zestaw kolorowych podkładek pod szklanki/kubki, poszewka na poduszkę i pled z kwadratów) po trudniejsze (ażurowy szal, dziecięca bluza z kapturem z uszkami), z precyzyjnymi opisami wykonania. Jest ich tylko dwadzieścia (i jeszcze kilka znajduje się w tekście, przy opisach technik), więc oczywiście nie każdy znajdzie tu akurat takie modele odzieży i dodatków, jakie sam chciałby wydziergać, ale też trudno się spodziewać, że zmieści się tu wszystko, co by nam wpadło głowy. Ten zestaw to po prostu przegląd możliwości, jakimi będziemy dysponować, opanowawszy po kolei wszystkie szczegóły techniczne robótek na drutach.

Po tym rozdziale następują wspomniane wcześniej „Wzory”, na końcu zaś znajduje się indeks, ułatwiający szybkie odszukanie potrzebnego ściegu czy techniki. Wypróbowanie wszystkich zajmie na pewno dużo czasu, ale czy nie warto się nauczyć czegoś więcej, niż tylko szaliki robione dwoma najprostszymi ściegami? Zaczynam od frędzelków do wzmiankowanych szalików; nigdy nie chciało mi się ich dorabiać, a to takie proste!

[1] Vikki Haffenden, Frederica Patmore, „Robienie na drutach dla każdego”, przeł. Anna Derelkowska-Misiuna, wyd. Słowne, 2022, s. 39.
[2] Tamże, s. 252.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 310
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: