Dodany: 27.02.2023 11:43|Autor: Asienkas
Książka: Lśnienie w ciemności
King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl), Barker Clive, Quigley Kevin, Campbell Ramsey, Poe Edgar Allan, Lindqvist John Ajvide, Keene Brian, Ketchum Jack (właśc. Mayr Dallas William), Freeman Brian James, O'Nan Stewart, Chizmar Richard, Vincent Bev
Mało grozy w antologii grozy
Każda okazja jest dobra, żeby wydać antologię opowiadań. Zbiór tekstów grozy pt. „Lśnienie w ciemności” powstał z okazji dwudziestolecia działalności strony internetowej poświęconej Stephenowi Kingowi „Lilja's Library”. Kiedyś zaczytywałam się powieściami tego słynnego pisarza (przestałam bo te nowsze niezbyt mi się podobają i się zraziłam), a ostatnio do czytania horrorów mnie ciągnie, więc postanowiłam sprawdzić, co ta antologia oferuje.
W „Lśnieniu w ciemności” znajdziemy 12 opowiadań, a ich tematyka jest przeróżna. Teksty otwierające antologię, „Niebieski kompresor” (Stephen King) oraz „Sieć” (Jack Ketchum, P.D. Cacek) mają charakter thrillerów psychologicznych. W pierwszym mamy opętanego narratora zafascynowanego swoją (nieco) demoniczną ofiarą. Okraszone jest ono wstawkami (strasznie dziwnymi) samego Kinga. Opowiadanie numer dwa rozpoczyna się od wymiany maili między kobietą a mężczyzną. Jak skończy się internetowa znajomość? W „Opowieści o Holocauście” (Stewart O'Nan) poznajemy pisarza, niemogącego oddzielić twórczości od własnych doświadczeń, które – jak tytuł wskazuje – nawiązują do II wojny światowej. „Aeliana” (Bev Vincent) to (w końcu) opowiadanie grozy. Występują w nim „stwory nocy”, albo raczej mokre, pachnące sierścią „dzieci księżyca”. „Pidgin i Theresa” (Clive Barker) jest dla mnie najdziwniejszym opowiadaniem z zebranych w „Lśnieniu w ciemności”. Anioły, nieświęty święty oraz tytułowe papuga i żółwica. „Koniec wszystkich rzeczy” (Brian Keene) to rozdzierająca serce historia. Opowiada o ogromnej tragedii i pustce, jaką wywołała. Bardzo dobry tekst, jednak ja w ten sposób nie pojmuję literatury grozy. „Cmentarny taniec” (Richard Chizmar) obywa się na cmentarzu właśnie. Jest to tekst, krótki, smutny. Tekst ładny, jednak tak jak w poprzednim przypadku, nie tego oczekuję sięgając po opowiadania grozy. W dwóch opowiadaniach pojawia się motyw lunaparku (moim zdaniem fantastyczne tło dla literatury grozy) - „Wciągnięty w ogień” (Kevin Quigley) i „Towarzysz” (Ramsey Campbell). Edgar Allan Poe to klasyka gatunku. Do tej antologii wybrano tekst „Mowne serce”. Jeśli ktoś go nie zna to napiszę tylko, że to brutalne opowiadanie o tym, że wyrzuty sumienia nas dopadną. „Miłość matki” (Brian James Freeman) skojarzyła mi się z jednym z filmów Hitchcocka. Pozwolę sobie zostawić niedopowiedzenie, z którym. W „Księdze strażnika” (John Ajvide Lindqvist) mamy powiew młodzieńczości. Bohaterami jest grupa chłopaczków grających w gry fabularne, a autor nawiązuje w nim do mitologii Cthulhu.
Przyszła pora na oceny. Największy problem z „Lśnieniem w ciemności” to to, że mało horroru w antologii horroru. 5/12 tekstów mogę na spokojnie zaliczyć do kanonu grozy, z pozostałymi polemizowałabym. Pewnie jeden czy dwa udałoby się podciągnąć, ale w dalszym ciągu pozostaje nam połowa nie na temat. No, właśnie, temat. Jest różnorodnie i to aż za bardzo. Czuć, że zebrane opowiadania są przypadkowe. Co one mają wspólnego ze Stephenem Kingiem? Nie wiem. Twórca publikacji rzucił się na nazwiska, albo wykorzystał znajomości lub tych pisarzy, którzy byli łaskawi odpisać i zostało wydane to, co „skapło”. Tak ja to odbieram. Czy nie ciekawiej byłoby rozpisać konkurs na tekst z „kingowskimi” motywami, albo po prostu z miejscem akcji w Maine? Byłyby to jakieś smaczki dla miłośników twórczości tzw. „króla horroru”.
Ja wyróżnię opowiadanie inspirowane innym pisarzem – H.P. Lovecraftem, czyli „Księgę strażnika”. Tekst stosunkowo długi, ale napięcie jest w nim fajnie stopniowane, więc objętość mi nie przeszkadza. Jest niewinnie, a przy tym demonicznie. Piwnica, dzieciaki zahipnotyzowane zabawą i... Domyślacie się?
Każda okazja jest dobra, żeby wydać antologię, ale swoje działania trzeba dobrze przemyśleć. W „Lśnieniu w ciemności” zabrakło motywu przewodniego. Czytelnik jest rzucany z tematu na temat. Szamoce się, jak ten liść targany na wietrze i nie może sobie miejsca znaleźć. Nie podoba mi się również kompozycja. Kiedy zaczyna się od najsłabszego tekstu, a kończy najlepszym, coś jest nie tak. Nie ma wabika, który każe wracać do książki i odkrywać, co ona oferuje. Klimat większości opowiadań mnie nie porwał – mało tu spokojnej, przeszywającej grozy z wątkami nadprzyrodzonymi, jaką lubię czytać – ale to już kwestia gustu.
[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.