Dodany: 14.02.2024 16:28|Autor: zielkowiak

Noblowska literatura - czyżby niewypał?


Co wiemy o Alfredzie Noblu? No, ufundował nagrodę swojego imienia i wynalazł dynamit. Koniec.
Będąc dojrzałym człowiekiem, tak o sobie napisał: "Alfred N. - pożałowania godne stworzenie; powinien zostać uduszony przez litościwego lekarza, kiedy wyjąc, przyszedł na ten świat. Główne zasługi: utrzymuje paznokcie w czystości i nie jest dla kogokolwiek ciężarem. Główne wady: brak rodziny, pogodny i żarłok. Największe i jedyne pragnienie: nie być pochowanym żywcem. Największy grzech: nie modli się do mamony. Znaczące wydarzenia w życiu: brak" [1].

Ingrid Carlberg w swojej książce kreśli portret wielowymiarowej postaci – wynalazcy dynamitu, który zbił niewyobrażalny majątek na wojnie, marząc o pokoju. Uczonego, który napisał więcej – marnych – wierszy niż naukowych publikacji. Rzutkiego biznesmena, który marzył o literackiej sławie. Człowieka poszukującego prawdziwej miłości, uwikłanego w związek z rozrzutną, trwoniącą jego majątek kobietą o dwadzieścia lat młodszą.

Autorka przekopała się przez archiwa Fundacji Noblowskiej, dotarła do listów, które miały zostać zapomniane i zeszytów laboratoryjnych Alfreda Nobla, na tylnych stronach których zapisywał swoje marne literackie pomysły. Bo na tym polu właśnie wynalazca chciał się widzieć, chciał tworzyć powieści, sztuki i sonety. W swojej bibliotece zgromadził prawie wszystkie dostępne wówczas podręczniki chemii i opracowania poświęcone elektryczności, ale dużo więcej było tam powieści i poezji. Wielbił Byrona, Shelleya, a zwłaszcza Szekspira, któremu w swej twórczości pragnął dorównać. Dzieła romantyczne i idealistyczne uznawał za najwyższą formę literatury, nowszych nie znał i nie poważał.
Ponad 15 lat pracował np. nad powieścią "Siostry", która dzisiaj może się bardziej kojarzyć z harlequinem niż jakąkolwiek inną formą literatury. Jak pisze Ingrid Carlberg, bohaterowie powieści Nobla obracają się w świecie, w którym "żadna godzina nie mija bez uścisków dłoni, powłóczystych spojrzeń, westchnień, perfumowanych listów miłosnych, pąsowienia, wzbierania fal gorąca"[2].

Dziękujmy Bogu, że Alfred zajął się jednak czym innym.
Prawie całe jego dorosłe życie to walka o uznanie. Najpierw w oczach ojca, pod którego kierunkiem uczył się stawiać pierwsze kroki w – jak powiedzielibyśmy dziś – przemyśle zbrojeniowym, potem zmagania z biurokracją kolejnych państw (przedsięwzięcia Alfreda obejmowały Rosję, Niemcy, Szwecję, Stany Zjednoczone i Francję), przekonywanie opinii społecznej, że jego wynalazki będą służyły ludzkości, wreszcie spory ze wspólnikami, braćmi i bratankami.

Pod koniec życia Alfred Nobel uchodził za jednego z najbogatszych ludzi, w związku z tym pod jego domem stała cała gromada interesantów, uważających, że świętym obowiązkiem bogacza jest się dzielić. Jedni chcieli sponsoringu swej sztuki, inni wynalazków, jeszcze inni uderzali w bardziej wzniosłe tony, usiłując namówić uczonego na finansowanie dzieł dobroczynnych.
Przede wszystkim jednak wspierał swych braci, również biznesmenów i ich liczne potomstwo. To właśnie bratanice i bratankowie chcieli zaskarżyć testament Nobla, który nie zostawił im takich pieniędzy, na jakie liczyli. Uważał bowiem, że nadmiar pieniędzy psuje młodzież i czyni ją nieszczęśliwą.

Pieniądze przeznaczył więc na najbardziej oczekiwane obecnie – może poza Oskarami – nagrody na świecie.
Tak więc sięgnijcie po tę biografię – warto wiedzieć więcej o ciekawym i niełatwym życiu wynalazcy, zwłaszcza, że całość jest świetnie udokumentowana!

[1] Ingrid Carlberg, "Nobel: Wybuchowy pacyfista", przeł. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Wydawnictwo Poznańskie, 2022, s. 354.
[2] Tamże, s. 244.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 185
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: