Dodany: 27.04.2024 11:30|Autor: Literadar

"Forteca. Oblężenie Gawilghur 1803 r."


Rec. Marek Piwoński
Ocena 4/6


Richard Sharpe… Parszywe dziecko londyńskich doków w swej epopei przez przekrój kastowego, arystokratycznego światka "porządnych oficerów", wciąż walczy o swą, nieotrzymaną przez urodzenie, pozycję. Przecież tylko dzięki zrządzeniu losu, osobistej odwadze oraz emocjonalnej decyzji Arthura Wellesleya, trafił do środowiska, które najchętniej by się go pozbyło.

Ten wątek, powiedzmy, socjologiczny, stanowi chyba najważniejszy aspekt cyklu Kampanie Richarda Sharpe’a Benarda Cornwella. Nie inaczej będzie w Fortecy, która przedstawia nam dalszy przebieg błyskotliwej indyjskiej kampanii późniejszego księcia Wellingtona. Nasz świeżo awansowany podporucznik boryka się zatem nie tylko z poczuciem alienacji, ale także mniej lub bardziej niechętnym stosunkiem swoich "kolegów" (których nie przestaje tytułować odruchowo "sir" - jak prosty żołnierz), skutkującym zesłaniem na upokarzające stanowisko zarządcy poganiaczy wołów w taborach. Tylko więc zbliżające się oblężenie i szturm Gawilghuru - berarskiej fortecy nie do zdobycia, może mu dać kolejną okazję do wykazania się i ugruntowania swojej pozycji. Nie obejdzie się też bez śmiertelnej konfrontacji z nowymi i starymi wrogami z szeregów brytyjskiej armii…

Sceny batalistyczne wypełniają bez mała trzecią część powieści, na co skądinąd narzekać nie sposób, ponieważ są poprowadzone zgrabnie i widowiskowo. Obraz zwartych szyków odważnej i sprawnej szkockiej piechoty wyrąbującej sobie zwycięstwo pomimo przewagi wroga, przyprawia o dreszcze. Porównywalne dla polskiego czytelnika byłyby sceny np. szarż husarskich pod Kircholmem. Nie dziwna jest zatem szalona popularność cyklu w Wielkiej Brytanii, skoro poniekąd gloryfikuje czasy angielskiej supremacji.

Interesującą obserwacją autora, czy wręcz jego wkładem w ocenę historii swojego kraju, jest zwrócenie uwagi na to, ze największy klejnot Korony Brytyjskiej zdobyły męty i szumowiny pokroju Sharpe’a. To on i jemu podobni, a nie szlachetni wymuskani dżentelmeni wykroili największe imperium w dziejach naszego globu. Do pewnego stopnia jest to przytyczek w nos imperialnej spuściźnie Wielkiej Brytanii, która zapomniała już o doktrynie "dziedzictwa białego człowieka", firmującej angielskie podboje.

Pomimo sporej objętości, akcja książki sprawia wrażenia krótkiej i wyzbytej wątków pobocznych. Można by nawet pomyśleć, że jest nudna ze względu na brak zaskakujących zwrotów akcji czy oczywistość niektórych rozwiązań fabularnych. Lecz czyta się ją wartko i zaskakująco szybko się kończy, nawet z niedosytem. Nie przeszkadzają pewne nielogiczności bądź eksploatowanie kolejnych wariantów tego samego schematu obecnego w całym cyklu: konfrontacja z osobistym wrogiem, zawód miłosny przełamany nowym romansem, odważny czyn bitewny. Nawet częste podkreślanie rozdźwięku klasowego między Sharpem a innymi oficerami nie nuży, a wręcz prowadzi do konstatacji, że jednak kultura wyższych sfer jest bardzo atrakcyjna skoro nasz podporucznik z takim zapałem chce się okazać jej godnym. Nie ma w nim ducha rewolucyjnego, nie tylko jest pogodzony z panującym porządkiem ale uważa go za w miarę uczciwy.

"Forteca" jest ostatnim tomem dziejącym się w Indiach, następne rzucą nas do Europy w wir wojny napoleońskiej, a sam Sharpe dołączy do elitarnej (i kojarzonej z nim z uwagi na cykl filmowy) formacji 95. Pułku Strzelców. Będziemy śledzić z uwagą pańskie poczynania, panie Sharpe!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 97
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Tiste Andii 30.04.2024 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Marek Piwoński Ocen... | Literadar
„Parszywe dziecko londyńskich doków”.

Sharpe urodził się około 1777 r. na Cat Lane, fikcyjnej lokalizacji w Westminsterze, w okolicach Howick Place. Jako osierocony trzylatek trafił do zupełnie innej dzielnicy, do przytułku (Foundling Home) w Wapping przy Brewhouse Lane. Zarządzający tą instytucją Jem Hocking w 1789 r. „wydzierżawia” go do terminu u kominiarza. Uciekając przed warunkami pracy; jak i przed sadystycznym Hockingiem; zaczyna życie ulicznika w slumsach (Rookery) St. Giles. Z ulic zabiera go prostytutka Maggie Joyce, prowadząca gin house w Goslitt Yard (Goslett?) w pobliżu dzisiejszej Charing Cross Road. Przez cztery lata u boku Maggie; która w międzyczasie z opiekunki przeistoczyła się w jego kochankę; Sharpe wprawiał się w złodziejskim rzemiośle w rejonie Seven Dials (pomiędzy Tottenham Court Road, High Holborn i Drury Lane). Dokonawszy swego pierwszego zabójstwa ucieka (w 1793 r.) z Londynu do Sowerby Bridge w Yorkshire.
Żadna z tych lokalizacji jego młodzieńczego życia nie miała związku z dokami. Wówczas najbliższe doki były w Rotherithe. Dopiero po uchwaleniu w 1799 r. ustawy o West India Dock wybudowano doki na Isle of Dogs, a potem powstały: London Dock w Wapping, East India Dock w Blackwall i Surrey Dock w Rotherhithe.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: