Dodany: 20.03.2006 11:04|Autor: dorsz

Kolumbijski powrót do bibliotek


- Musimy odtworzyć w Kolumbii kulturę książki - stwierdza Manuel Jose Botero, koordynator kulturalny w Instituto Caro y Cuervo w Bogocie. To dość zaskakujące, zważywszy na bogate dziedzictwo literackie Kolumbijczyków, z których najbardziej znanym jest Gabriel García Márquez. A jednak książki kosztują tam około 30 dolarów (90 zł) i są zupełnie poza zasięgiem 64% ludzi żyjących na granicy ubóstwa. Bibliotek publicznych w siedmiomilionowej Bogocie w roku 1998 było 105, czyli jedna na 67 tys mieszkańców (dla porównania: w Warszawie jest ich około 180, dane z roku 2002), przy czym trzy czwarte z nich miały bardzo ograniczony księgozbiór i zatrudniały jedną osobę.

Ówczesny burmistrz Bogoty, Enrique Peñalosa, zainwestował w Bibliored - sieć bibliotek publicznych. Między rokiem 1998 i 2002 wybudowane zostały trzy nowe wielkie biblioteki, zaś 16 innych zmodernizowano. Przyciągają w tej chwili 10 tysięcy gości dziennie, zapewniają bezpłatny dostęp do internetu i oczywiście książek. Botero twierdzi, że to nowe podejście do bibliotek bardzo poprawiło sytuację w niebezpiecznych dzielnicach Bogoty, i że książki pokazują ludziom inną rzeczywistość.

Na realizację czeka jeszcze ambitny projekt stworzenia wielkiej biblioteki online. Zaangażował się tu sam García Márquez, który do zeskanowania udostępni cały swój księgozbiór.

[Za Guardianem]
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: ioanka 20.03.2006 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: - Musimy odtworzyć w Kolu... | dorsz
Boże, toż to straszne, taki kraj bez bibliotek. Przecież ciemnota tam musi panować ogromna. Fakt - wtedy łatwiej kierować społeczeństwem. Nie wiem prawie nic o Kolumbii, natomiast to, co przeczytałam mówi mi wiele. Smutne to, naprawdę smutne...
Użytkownik: aleutka 22.03.2006 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Boże, toż to straszne, ta... | ioanka
Jak pisze Kapuściński na przykład "W Kenii są dwie księgarenki w Nairobi. Można w nich kupić głównie mapy i przewodniki na safari. Ma to swój sens, bo przecież kultura Afryki była kulturą mówioną lub śpiewaną." Więc to nie jest równoznaczne z głupotą. Są piękne kultury nie zbudowane na książce, więc nie można jej traktować jako panaceum na ciemnotę.

Oczywiście warto ją kultywować, warto zapewniać do niej dostęp - więc ta akurat wiadomość ucieszyła mnie - że coś się robi, że ludzie próbują, chcą, chodzą do tych bibliotek. W Polsce nie zawsze jest aż tak optymistycznie...
Użytkownik: ioanka 22.03.2006 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak pisze Kapuściński na ... | aleutka
Kultura kulturą... Ale czym innym, nie mniej potrzebnym jest wiedza. Tego nie da się raczej wyśpiewać z pokolenia na pokolenie. Słowo pisane to słowo pisane, biblioteki szerzą wiedzę. Są gwarantem i podstawą rozwoju. Nie samą kulturą człowiek żyje.
Użytkownik: aleutka 22.03.2006 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Kultura kulturą... Ale cz... | ioanka
Ja rozumiem wiedzę jako element kultury. I tak, istnieje wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie! Choćby medycyna ludowa, którą nasza oświecona medycyna odkryła stosunkowo niedawno. (Zanim mi powiesz, że to zabobon - wiele wyczynów medycyny oświeconej też było i jest czymś takim...)

Mówisz że książki przekazują wiedzę i tak jest, ale nie deprecjonuj przekazu ustnego takiej wiedzy. W tym bywamy typowymi dziećmi kultury i wiedzy drukowanej, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, czym kiedyś była pamięć, i jaką potężną rolę odegrała (i nadal odgrywa) w rozwoju wielu kultur. Przecież kiedyś umiano na pamięć całą Iliadę... Starożytni Rzymianie i Grecy mieli mnóstwo technik doskonalących pamięć (jedna z nich stosowana do dziś nosi nazwę "rzymskiego pokoju".

Ludzie kultur niepiśmiennych mają zupełnie inny stosunek do pamięci i inną umiejętność słuchania. Uderza mnie to zawsze kiedy oglądam reportaże stamtąd. I ma to swoje plusy. Oczywiście nie mam zamiaru gloryfikować tych kultur, ale uderzyło mnie twoje "Co to za kraj bez bibliotek - totalna ciemnota." Tak wcale nie musi być.

Jest taka scena w Źdźble trawy Lewisa de Soto kiedy młoda Murzynka Tembi musi zastąpić swoją matkę i podać białym śniadanie. Matka uczy ją co należy zrobić po kolei - to jest lekko licząc osiemdziesiąt czynności, które muszą być wykonane w określonej kolejności (żeby nie przypalić grzanek i podać to jak najszybciej). Dla nas są oczywiste, ale wiadomo też, że dla Tembi same przedmioty są obce i trudne do oswojenia. Tembi zapamiętuje wszystko po pierwszym czy drugim powtórzeniu i podaje śniadanie z jednym potknięciem - herbata się bodajże rozlewa na spodek.

Potem przyjeżdża w odwiedziny sąsiadka i nie zastawszy gospodarzy zostawia u Tembi wiadomość "Powtórz, że była Connie. Connie Kragen. CONNIE - zapamiętasz?" Nóż się w kieszeni otwiera. Kim ona jest, żeby traktować tę dziewczynę jak idiotkę, tylko dlatego, że jest ciemnoskóra i nie umie czytać??
Użytkownik: ioanka 22.03.2006 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja rozumiem wiedzę jako e... | aleutka
Nie wiem, może użyłam złego słowa pisząc ciemnota, zdarza się... Nie miałam na myśli głupoty rozumianej jako takiej, tylko raczej niedouczenia, niedoinformowania. Żyjemy w czasach, gdy wiedza podawana ustnie nie wystarcza, nie może wystarczyć. W takim biednym kraju, jakim jest Kolumbia zwykli ludzie nie mają dostępu do internetu, są słabo wykształceni, nie pozwalają sobie na kupno książek. Więc właśnie w takim państwie biblioteka staje się jedyną ostoją w miarę bieżącej wiedzy. Nie posiadając jej, społeczeństwo staje się poniekąd ociemniałe.
Użytkownik: aleutka 22.03.2006 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, może użyłam złe... | ioanka
Mówisz o prawie dostępu do edukacji - tak, tu masz całkowitą rację. Jeszcze raz się potwierdza że biblioteka to cudowny wynalazek...

Z drugiej wiedza czy wykształcenie nie są równoznaczne z mądrością. A ten natłok informacji, jakimi jesteśmy zasypywani niewiele ma wspólnego z edukacją raczej zwiększa zagubienie i dezinformację. To chyba o tym Lem mówi.

Z trzeciej strony - Jared Diamond zauważa, że dziś kultura europejska jest nieco w odwrocie, następuje ekspansja kultur Pacyfiku i ogólnie mówiąc nieeuropejskich.

Wzór europejski - że wiedza nabyta, książkowa, ogólnie mówiąc edukacja poniekąd człowieka chroni przed barbarzyństwem - skompromitował się nie tak znów dawno temu - jak to ujęła Margaret Atwood ci którzy w to wierzyli nie widzieli Hitlera w operze.

No, trochę zdryfowaliśmy od bibliotek w Kolumbii - ale fantastycznie się rozmawia:))

Pozdrawiam serdecznie.
Użytkownik: ioanka 22.03.2006 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówisz o prawie dostępu d... | aleutka
Prawdę mówiąc, to ja jestem naiwna w tej swojej wierze w moc książek, a nawet wykształcenia. Zdaję sobie sprawę, że wiedza nie równa się mądrość, nie twierdzę też, że nie trzeba z niej umiejętnie korzystać. W tym tkwi problem, bo przecież ile już było przypadków, gdy jakaś informacja podana w nieodpowiedni sposób czyniła więcej szkód niż pożytku. Ja miałam to szczęście trafiać w swoim życiu na ludzi, którzy kierowali mną w dobrą stronę, poszerzając tylko moje pole widzenia, a nie próbując wyłącznie przekonać do swoich poglądów. Pomimo to ja wciąż mam wiele wątpliwości w co wierzyć, co jest prawdziwe, co słuszne. Myślę jednak, że w rozwiązaniu tego typu problemów może służyć tylko szeroki dostęp do wiedzy. Choć przyznaję, że w natłoku można się pogubić, to jednocześnie ogrom informacji czasem staje się koniecznym warunkiem do znalezienia właściwej drogi. To jest bardzo skomplikowane, dlatego trzeba dużej rozwagi i doświadczenia, żeby nie tworzyć zamętu i nie prowadzić, do takich sytuacji, jak np. w Korei, na Kubie czy choćby na Białorusi...

Sądzę, że mówimy o tym samym, tylko dochodzimy do tego różnymi ścieżkami myślowymi :-) Pozdrawiam Cię także, Ioanka.
Użytkownik: amoretka 22.03.2006 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak pisze Kapuściński na ... | aleutka
Niemniej w Kolumbii, jak mi się wydaje, aktualnie dominuje kultura pisana. Marqueza trudno sobie opowiadać...
Użytkownik: aleutka 22.03.2006 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Niemniej w Kolumbii, jak ... | amoretka
Ale on się chyba wywodzi z tradycji ustnej? Nie jestem na sto procent pewna. Oczywiście kultura pisana jest piękna, ważna, cudowna nawet. Nieogarnięta. Jestem przez nią ukształtowana, wiele jej zawdzięczam, a moja religia jest przecież religią Księgi.

Zaprotestowałam jedynie przeciwko temu założeniu, że jak nie ma bibliotek, to musi panować totalna ciemnota. Wcale nie musi.

Oczywiście cieszę się, że w Kolumbii dba się o kulturę książki. W odróżnieniu od ioanki nie byłam zasmucona tylko zazdrosna - w Polsce czytelnictwo spada, a polityka rządu na ten temat - e, nie, spuśćmy zasłonę miłosierdzia.
Użytkownik: amoretka 22.03.2006 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale on się chyba wywodzi ... | aleutka
Czytałaś ostatni artykuł w Przeglądzie (dostępny w onetowym kiosku)? Trzy czwarte Polaków to wtórni analfabeci... Jedyna nadzieja w tym, że w Przeglądzie lubią dramatyzować ;)
Użytkownik: amoretka 22.03.2006 07:19 napisał(a):
Odpowiedź na: - Musimy odtworzyć w Kolu... | dorsz
Ile złotych za książkę? 90?! Nic dziwnego że nie kupują... gdyby u nas ceny były podobne to też bym musiała obejść się smakiem.
Użytkownik: dudla 22.03.2006 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ile złotych za książkę? 9... | amoretka
A weź pod uwagę, że tam jednak wynagrodzenia są niższe niż w Polsce, więc w rzeczywistości to jest więcej niż 90 zł.
Użytkownik: jakozak 22.03.2006 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A weź pod uwagę, że tam j... | dudla
Gdzie się zarabia do ręki mniej niż 1000 złotych?
Bo te różne średnie krajowe to jest pic na wodę.
Użytkownik: amoretka 22.03.2006 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzie się zarabia do ręki... | jakozak
Jolu, przeczytaj "Heban" Kapuścińskiego. Jak czytam, że Afrykańczycy przenoszą się ze wsi do miasta w nadziei na lepsze życie - a lepsze życie to dla nich brukowane ulice i częściowa elektryfikacja - to mi ciarki po plecach przechodzą. Jedyny plus jest taki, że im ciepło. Innych nie mogę się dopatrzeć.
Bliższy przykład? Białoruś. Brr...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: