Długo przyszło czekać na kolejną odsłonę przygód poznańskiej rodziny Borejków oraz ich przyjaciół, bo aż cztery lata. I kiedy wreszcie dotarła do mnie ta wytęskniona, wyczekiwana
McDusia (
Musierowicz Małgorzata)
to pochłonęłam ją w ciągu popołudnia... I znów muszę czekać na kolejny tom "Jeżycjady"...
Tytułowa McDusia to Magda Ogorzałka, córka Kreski i prawnuczka profesora Dmuchawca. Pod koniec grudnia 2009 roku przyjeżdża z Wrocławia do Poznania aby uporządkować mieszkanie zmarłego kilka miesięcy wcześniej pradziadka. Trafia do gościnnego mieszkania przy ulicy Roosevelta gdzie oprócz przedświątecznej krzątaniny trwają przygotowania do ślubu Laury Pyziak z Adamem Fidelisem. Biorąc pod uwagę tradycyjnego "ślubnego pecha", który nęka panny młode z rodziny Borejków wszyscy niejako podświadomie czekają co zdarzy się tym razem. Spokój zachowuje jedynie szczęśliwa i zakochana bez pamięci Laura - uważa, że wszystko ma pod kontrolą i nie wierzy w rodzinne fatum. Ale czy słusznie?
Tak jak w poprzednich tomach "Jeżycjady" są w "McDusi" wątki uczuciowe - Magda po przebytym zawodzie miłosnym zwraca uwagę na Józinka Pałysa, nie zauważając początkowo uczuć jakimi darzy ją Ignacy Grzegorz Styrba. Józinek tymczasem przeżywa kłopoty sercowe z powodu Trolli, a właściwie z powodu jej angielskiego narzeczonego i zdecydowanie odrzuca awanse Magdy.
Magda, trochę pozostawiona sama sobie, obserwuje stosunki panujące w goszczącej ją rodzinie i ma czas oraz okazję przemyśleć własne życiowe wybory. Dziewczyna znajduje się w okresie buntu, uważa, że najwyższy czas odciąć pępowinę łączącą ją z rodzicami (co jest o tyle łatwiejsze, że reszta rodziny wyjechała do Francji) i stać się wolnym człowiekiem. Tymczasem ze zdziwieniem zauważa, że kochająca swojego syna Gabrysia wcale nie ogranicza wolności Ignasia i szanuje jego niezależność.
Jednak tym co w "McDusi" jest najważniejsze to przemijanie i swego rodzaju rozrachunek z przeszłością. Odszedł profesor Dmuchawiec - wielki autorytet, nauczyciel i mentor większości starszych bohaterów "Jeżycjady". Magda nie miała z pradziadkiem zbyt dobrego kontaktu i dopiero teraz go poznaje - poprzez wspomnienia Gabrysi, Nutrii, Aurelii, Hajduka i Bebe, dla których wraz z odejściem starszego pana skończył się pewien okres w życiu.
Gabrysia bardzo mocno przeżywa zamążpójście i wyprowadzkę Laury (ale i Laura przeżywa chwile wątpliwości i obawy o przyszłość) oraz dorastanie Ignasia, ma wrażenie, że przestaje być potrzebna, Ignacy i Mila zastanawiają się ile jeszcze wspólnych Sylwestrów ich czeka, a Ignaś będzie musiał stanąć do walki w obronie Magdy i z dzieciaka stać się mężczyzną.
W powieści pojawia się też postać, której od samego początku nie lubiłam - Janusz Pyziak. Ten chyba jedyny prawdziwy "czarny charakter" w całym cyklu, wiarołomny mąż Gabrysi i ojciec jej córek przyjeżdża na ślub Laury. I niejako przy okazji dochodzi do bolesnej, ale szczerej i oczyszczającej rozmowy pomiędzy byłymi małżonkami. I mnie po tej rozmowie zrobiło się zwyczajnie żal Janusza. Nie, nie jestem w stanie go polubić czy zrozumieć jego działania. Ale teraz widzę, że Janusz najbardziej skrzywdził siebie i że Gabrysia tak naprawdę miała dużo szczęścia, że ją zostawił...
"McDusia" to jeden z najpoważniejszych tomów "Jeżycjady" ale są w niej również zabawne i nieco zwariowane momenty - zresztą czego innego się można spodziewać kiedy na scenę wkracza Bernard Żeromski?
Mam świadomość, że "McDusia" nie wszystkim fanom Borejków przypadnie do gustu. Ale moim zdaniem to jedna z lepszych części cyklu i serdecznie polecam jej lekturę:)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.