Dodany: 30.10.2014 11:25|Autor: misiak297

Książka: Kain
Saramago José

5 osób poleca ten tekst.

Czarne karty Starego Testamentu


Czy Biblia to dzieło nietykalne? Zapewne w opinii wielu osób powinno takim pozostać. Przetworzenie któreś z biblijnych historii zwykle ma w sobie coś z bluźnierstwa. Na szczęście artyści zdają się tym nie przejmować. Traktują Biblię jako świetny materiał do literackiej zabawy. Czasami powstają z tego dzieła genialne (jak choćby „Sto lat samotności” Marqueza), a czasami literackie ciekawostki („Żarłoczna Ewa” z „Teatrzyku Zielona Gęś” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego). I tak na przykład historia pierwszych rodziców zamieniła się w przepiękną love story („Pamiętniki Adama i Ewy” Marka Twaina), okoliczności spalenia Sodomy nabrały komicznego charakteru („Operacja "Sodoma", czyli Dziewiąty Sprawiedliwy” Jerzego Jurandota), Kain i Abel stali się kochankami (mało znana powieść Jerzego Andrzejewskiego „Teraz na ciebie zagłada”). Swego literackiego pomnika doczekali się święty Józef (na przykład w ciekawym wierszu Andrzeja Bursy), żona Lota, której jedynym błędem było to, że raczyła się odwrócić (przypomnę choćby świetny wiersz Szymborskiej) czy nieszczęsne dzieci Hioba (w znanej piosence Kaczmarskiego). Z kolei Jezus w świetnych „Balladynach i romansach” Ignacego Karpowicza powrócił na ziemię, żył w konkubinacie z Nike, a w wolnych chwilach grał w Mortal Kombat (na marginesie - aż dziw, że tej książce nie oberwało się od obrońców religijnej moralności). Również Jose Saramago, wybitny portugalski pisarz, wziął na warsztat Biblię - i tak powstała rewelacyjna, choć dla wielu zapewne szokująca powieść „Kain”.

Wszystko zaczyna się od grzechu pierwszych rodziców, ale to Kain - syn Adama i Ewy - stanie się głównym bohaterów powieści. Kain pierwszy zabójca u Saramago częścią odpowiedzialności za śmierć brata obarcza samego Boga (który jest w tej książce istotą z gruntu złą i ogarniętą szaleństwem). Bóg i Kain zawierają pewien układ. Odtąd Kain - pod boską opieką - będzie się błąkał po świecie, a każde nowe doświadczenie będzie okazją do gorzkich wniosków na temat natury Boga i Jego postępowania. Kain trafi m.in. do łoża fascynującej Lilit, znajdzie się pod Wieżą Babel, spotka Abrahama, który pójdzie w góry z zamiarem złożenia swego syna w ofierze, będzie jednym z pracowników bogatego Hioba, trafi do Sodomy, którą niebawem zniszczy ogień, a wreszcie popłynie razem z Noem i jego rodziną na arce.

Jose Saramago w „Kainie” rozlicza się ze Starym Testamentem, a raczej z tymi jego fragmentami, które od lat budzą pewien niepokój, uwierają jak kamyk w bucie - bo jakoś dziwnie nie współgrają z wciąż powtarzanym stwierdzeniem „Bóg jest miłością”. No bo dlaczego Bóg zasadził w rajskim ogrodzie fatalne drzewo, skoro dobrze wiedział, jak to się skończy? Czemu, kiedy Ewa kuszona przez węża sięgała po owoc, nie pojawił się i nie powiedział: „Ewa, ale ja nie żartowałem. Nie rób tego”? I czemu ten kochający Bóg nie potrafił wybaczyć? Dalej: czy w Sodomie naprawdę wszyscy - absolutnie wszyscy - byli źli i zdeprawowani? Tak samo ci, którzy zginęli w potopie? A dlaczego Bóg wystawił Abrahama na tak ciężką próbę i kazał mu złożyć w ofierze własnego syna? Nawet jeśli od początku miało się to potoczyć tak, jak się potoczyło (czyli w odpowiednim momencie Pan przemówi głosem anioła: „Ja tylko żartowałem”), to jednak jest to okrutne. Jak mógł się czuć Izaak, widząc nóż w ręku ojca - i co by o tym powiedzieli dzisiejsi psychologowie? Saramago podsumowuje to zdarzenie w ciekawej rozmowie, którą Abraham odbywa z synem, gdy schodzą z gór (zwróćcie uwagę na specyficzną manierę pisania Saramago):

„Zapytał izaak, Tato, co ci złego zrobiłem, że chciałeś mnie zabić, mnie, który jestem twoim jedynym synem, Nic złego mi nie zrobiłeś, izaaku, Dlaczego więc chciałeś poderżnąć mi gardło, jakbym był baranem, zapytał chłopak (...). To był pomysł pana, który chciał poddać poddać mnie próbie, Próbie na co, próbie mojej wiary, mojego posłuszeństwa, A co to za pan, co każe ojcu zabić własne dziecko (...) a zatem pan jest do wszystkiego zdolny, do rzeczy najgorszych i najlepszych, Tak jest, Gdybyś jednak nie usłuchał rozkazu, co by się wydarzyło, zapytał izaak, Zwyczajem pana jest siać zniszczenie albo zsyłać chorobę na tych, którzy mu uchybili, Czyli że pan jest mściwy, chyba tak, odpowiedział abraham po cichu, jakby się bał, że ktoś go usłyszy (...), tato, nie rozumiem tej religii”[1].

I najbardziej jaskrawy przykład - dlaczego Bóg bawił się Hiobem - swoim wiernym sługą? Uczynił go przedmiotem zakładu z diabłem i pozwolił zsyłać na niego kolejne nieszczęścia? Przecież w niczym mu ten człowiek nie zawinił. A co z dziećmi Hioba? Nawet jeśli później miał tyle samo potomstwa, tamto już nie powróci. Trudno się nie zgodzić z żoną Hioba, która stwierdza:

„Od zła był szatan, a teraz bóg jawi się nam jako jego konkuret, to nie mieści mi się w głowie, na pewno nie bóg doprowadził mnie do tego stanu, lecz szatan, Za zgodą pana, powiedziała ona i dodała, Zawsze słyszałam, jak starzy mawiali, że podstępy diabła nigdy nie dzieją się wbrew woli boga, ale teraz wątpię, żeby sprawy były tak proste, najpewniej szatan jest zaledwie instrumentem pana, umyślnym, przeznaczonym do wykonywania najbrudniejszych robót, których bóg nie może firmować swoim imieniem”[2].

„Kain” to niewątpliwie mocna książka. Dla tych, którzy są bardzo wierzący może stanowić gorzką pigułkę do przełknięcia. Bo też Saramago ma sporo racji w tym co pisze. I choć zabarwia to wszystko ironią i humorem, ogólne wnioski nie mają w sobie nic śmiesznego.

Pamiętajmy o biednym Hiobie, którego jedyną przewiną stało się to, że był człowiekiem prawym i dobrym. Pamiętajmy o jego dzieciach, których i tak nie dało się zastąpić. O żonie Lota, co chciała tylko spojrzeć na swoje miasto. I o przywiązanym do ofiarnego stołu Izaaku - przerażonym, pewnym, że oto czeka go śmierć z ręki ojca. Choć to fascynujące historie, to zarazem trochę niewygodne, prawda?

A na zakończenie jeszcze jeden cytat:

„Historia ludzi to historia ich niezrozumienia z bogiem, ani on nas nie rozumie, ani my jego nie rozumiemy”[3].

[1] Jose Saramago "Kain", przeł. Wojciech Charchalis, Rebis 2013, s. 80-81.
[2] Tamże, s. 137.
[3] Tamże, s. 86.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2127
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.11.2014 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Biblia to dzieło niet... | misiak297
Gdyby nie osoba autora, już bym się do Ciebie wdzięczyła o pożyczkę - ale panu Saramago powiedziałam "Nie" po pierwszej przeczytanej książce, potem wobec powszechnych zachwytów (no bo skoro 90% czytelników się zachwyca, to może ze mną coś nie tak i trzeba swój pogląd zrewidować?) sięgnęłam po następną i tym razem już raz na zawsze się z nim pożegnałam. Wszystko ścierpię, ale nie ten styl i pisownię...
Użytkownik: Agnieszka-M4 15.02.2015 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby nie osoba autora, j... | dot59Opiekun BiblioNETki
Właśnie jestem w trakcie lektury. Rzeczywiście pisownia i styl może przeszkadzać w czytaniu, ale chyba już po paro rozdziałach przyzwyczaiłam się do niego. Trochę taka łagodniejsza wersja Joyce'a :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.02.2015 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie jestem w trakcie ... | Agnieszka-M4
A ja nie zmogłam i cóż, Joyce'a chyba też nie zmogę...
Użytkownik: Marylek 08.11.2014 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Biblia to dzieło niet... | misiak297
Nie po raz pierwszy wziął Saramago na warsztat Biblię. Polecam również to: Ewangelia według Jezusa Chrystusa (Saramago José).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: