Dodany: 21.07.2015 18:30|Autor: anek7

Dom niespokojnej starości


W 1890 roku na obrzeżach ówczesnego Krakowa, przy końcu ulicy Długiej, otwarto Dom Ubogich, którego fundatorami byli Ludwik i Anna Helclowie. Instytucję prowadził zakon szarytek, a jej głównym zadaniem było zapewnienie godziwej starości najbiedniejszym mieszkańcom miasta. Większość pensjonariuszy faktycznie stanowiła biedota, jednak część budynku przeznaczona została dla zamożniejszych osób wymagających, najczęściej z powodu choroby, stałej opieki, której nie mogła lub nie chciała zapewnić im rodzina.

Przez jakiś czas Dom Helclów funkcjonuje bez zarzutu, jednak wkrótce wszystko się zmienia – najpierw ginie jedna z pacjentek, a kilka dni później inna zostaje znaleziona uduszona we własnym łóżku. Na mieszkańców i personel padł blady strach...

"Tajemnica Domu Helclów" Maryli Szymiczkowej (za tym pseudonimem kryje się spółka autorska: Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński) przenosi nas do Krakowa końca XIX wieku. Jest połowa października 1893 roku. W monarchii austro-węgierskiej panuje miłościwie cesarz Franciszek Józef I, krakowska socjeta z niecierpliwością oczekuje otwarcia nowego Teatru Miejskiego, pospólstwo dla odmiany ekscytuje się przedstawieniami cyrku Sidolego, Tadeusz Żeleński studiuje medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a skłócony z Radą Miasta Jan Matejko odmawia ewentualnego pochówku w krypcie zasłużonych na Skałce. I faktycznie, kiedy niespodziewanie umiera dwa tygodnie później, jego trumna zostaje złożona w rodzinnym grobowcu na Rakowicach.

Jednak te wszystkie wydarzenia bledną wobec tego, co dzieje się u Helclów. Na szczęście dla zabieganych sióstr i przestraszonych pensjonariuszy pojawia się ONA – Zofia z Glodtów profesorowa Szczupaczyńska.

O problemach w Domu Ubogich dowiaduje się przypadkowo, ale jako wielbicielka opowiadań kryminalnych szybko postanawia rozwiązać ich zagadkę. Oj, będzie miał się z pyszna każdy, kto stanie jej na drodze...

Zofia Szczupaczyńska stanowi wręcz wzorzec krakowskiej matrony – jest pobożna (choć bez przesady), oszczędna (momentami wręcz skąpa) i gospodarna, trochę snobistyczna (w końcu jej mąż jest profesorem uniwersytetu), zajmuje się działalnością charytatywną (właśnie organizuje loterię na rzecz dzieci skrofulicznych) i uwielbia plotki. Chociaż chwilami przypomina inną słynną krakowiankę, a mianowicie panią Anielę Dulską, ma nad nią niewątpliwą przewagę – jest inteligentna i potrafi całkiem nieźle kojarzyć fakty. I pomimo różnych swoich wad budzi sympatię...

"Tajemnica Domu Helclów" to kryminał trochę w stylu Agathy Christie (przynajmniej moim zdaniem), a główna bohaterka ma wiele cech wspólnych z panną Marple. Jednak tym, co mnie w powieści szczególnie urzekło nie jest wątek fabularny, ale obraz Krakowa sprzed 120 lat. Autorzy włożyli niemało pracy w odtworzenie klimatu i historii miasta. W powieści występuje całkiem spore grono osób, które mieszkały w tamtym okresie w Krakowie, opisane są również wydarzenia historyczne: spory przy pracach budowlanych na placu Św. Ducha, otwarcie Teatru Miejskiego (dzisiejszy Teatr im. Juliusza Słowackiego), pogrzeb Jana Matejki czy, ciągle wtedy jeszcze żywe we wspomnieniach, wydarzenia rabacji galicyjskiej z 1846 roku. Wnikliwy czytelnik znajdzie tu również masę różnego rodzaju anegdot, dotyczących chociażby nieudanego małżeństwa Henryka Sienkiewicza z Marią Romanowską czy problemów zaistniałych w czasie pogrzebu Adama Mickiewicza.

Bohaterowie fikcyjni to pokaźna galeria typowych dla Krakowa postaci, znanych chociażby z komedii Bałuckiego, dramatów Zapolskiej czy pism Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Profesorstwo Szczupaczewscy, ich krewni i znajomi sportretowani są ironicznie, nieco złośliwie, jednak nie bez sympatii. Wydaje się, że autorzy powieści świetnie bawili się przy jej pisaniu. A ja świetnie się bawiłam przy lekturze.


[Tekst opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1717
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: tynulec 11.12.2016 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: W 1890 roku na obrzeżach ... | anek7
Jestem w trakcie lektury i przyznam, że ja również doskonale się przy niej bawię :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: