Film lepszy niż książka. Kilka dygresji o głównej bohaterce.
Zachęcona udaną ekranizacją, sięgnęłam po literacki pierwowzór. No, nie do końca; zaczęłam czytać część drugą :-). I poczułam się rozczarowana; razi mnie strasznie styl pisarski pana Larssona. Tyle niepotrzebnych szczegółów; np .w drugiej części cały wątek podróży Lisbeth, który kompletenie NIC nie wnosi do fabuły; lawina informacji jakby zaczerpniętych z Wikipedii, bzdury o zagadkach matematycznych, Lisbeth udająca się do Ikei, kupująca sofę Beddinge w kolorze czerwonym czy drewniane krzesła Mammut, serwety Olaf i Batyskaf, opłacone kartą Visa (za wszystko inne zapłaciła MasterCard), serek Danio na śniadanie, zepsuty 15-calowy MacBook Pro (komputer zapowiedziany przez Steve'a Jobsa podczas MacWorld Expo 10 stycznia 2006 r.) itp., itd., masa bzdetów, które czyta się jak scenariusz filmowy; choć wątpię, by i ten zawierał aż tak dokładne informacje. Plus, bezsensowne dygresje; ja rozumiem, że pan Stieg był dziennikarzem i może taki miał styl pisania w szwedzkim "Fakcie", ale MĘCZY! to czytadło, okraszone postacią głównej bohaterki - porąbanej wytatuowanej socjopatki-karlicy; punk-lesbijko-bi z bagażem emocjonalnym autystycznej genialnej pół-sieroty hakerki, która w dodatku dziecięciem będąc, spaliła żywcem własnego ojca, ale mimo wszystko tak wrażliwej na odbiór swojego wyglądu zewnętrznego przez kochanków, że po zdefraudowaniu 3 miliardów koron, nareszcie miała fajs, żeby powiększyć sobie cycki!!! Czy to nie brzmi śmiesznie? nawet jak na bohaterkę kryminału sado-maso, jest za bardzo eklektyczna.
Uff, powiedziałam to wszystko na 1.wydechu :).
Przemoc, molestowanie, seksualność kobieca przedstawiona w jakiś wykolejony sposób. Nie dokończę tej książki. Swoją drogą, mogłaby być o połowę krótsza.
PS Ktoś chce odkupić tomiszcze? choć w sumie, to czytadło za darmo oddam :))) i chyba wolę starego, dobrego Poirota.