Dodany: 12.02.2016 21:07|Autor: zielkowiak

Rozdarty, chwiejny człowiek = rozdarty Kościół?


Dziwnie, a zarazem fascynująco jest przeczytać książkę, gdzie można znaleźć takie zdanie: „Następcą Leona X został Hadrian VI, Hadrian Dedel z Utrechtu (ostatni papież nie-Włoch)”[1]. Albo informację, że królowa Jadwiga nie została kanonizowana, a jednak jest święta w tradycji narodu. Cóż się dziwić, kiedy „Rozdarty Kościół” powstawał tuż po II soborze watykańskim, Jan Dobraczyński skończył go pisać w 1969 r. Podtytuł głosi, że są to szkice historyczne obejmujące okres od XIV do drugiej połowy XVI wieku. W tym czasie mieszczą się niewola awiniońska, czarna śmierć, bunty Wata Tylera, działalność Janów Wiklifa i Husa, wojna stuletnia, chrzest Litwy, sobór w Konstancji, wojny Krzyżaków z sąsiadami, unia florencka, upadek Konstantynopola, powstanie protestantyzmu. Czasy wielkich świętych – Joanny d'Arc, Ignacego Loyoli, Brygidy, Katarzyny ze Sieny, Filipa Neriego, Franciszka Ksawerego. I strasznych grzeszników, nepotów i symonistów, np. Borgiów. Słowem, ciekawe czasy. Obyś (nie) żył w ciekawych czasach ;).

A wszystko to żywiołowo opowiedziane. Dziś mało kto tak pisze o historii. Z pasją, z zaangażowaniem i nieskrywaną nienawiścią do Niemców, ujawniającą się na każdym kroku. „Luter łączy w swej osobie całe dobro i całe zło typowe dla Niemca... był Niemcem. Obdarzony czułym sercem i brutalny, sentymentalny i nie za mądry, pełen sprzeczności i wypowiadający się w sposób niejasny, pewny siebie i dogmatyczny, arogancki i nie znający się na sprawach, którymi się interesował... (...) Może by należało powiedzieć inaczej: Luter był Niemcem, to znaczy miał jednocześnie skłonność do kompleksu niższości i kompleksu wyższości”[2]. „Zginął wilki mistrz [von Jungingen], spośród 700 rycerzy zakonnych ocalało zaledwie 15. Okrucieństwa, zdrady i przeniewierstwa krzyżackie poniosły zasłużoną karę”[3].

Mimo oczywistych pomyłek historycznych (Dobraczyński był z wykształcenia prawnikiem i ekonomistą), przekłamań polegających między innymi na przykładaniu dwudziestowiecznej miary do czasów średniowiecza, naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Zmusza do zastanowienia się, czym jest Kościół, dlaczego trwa pomimo grzesznych papieży i bulwersujących działań kleru, jak ludzie stają się świętymi i co pcha ludzkość do rozwoju lub podtrzymuje ją w trwaniu. Ja do szczególnego przemyślenia na Wielki Post wybrałam myśli:

„W poszczególnych fazach swego rozwoju (…) Kościół pozwalał dominować w całości swego życia duchowego bądź przeważającym dążnościom do współuczestniczenia w ziemskim mozole, bądź wyraźniej zaznaczającym się staraniom o podkreślenie ostatecznej transcendencji swych działań. Natomiast jest rzeczą zupełnie pewną, że zawsze w każdym czasie jego zdrowie moralne i jego nienaruszalna całość zależą od tego, z jaką pilnością jego członkowie, każdy na swym miejscu, spełniają swe funkcje – od powinności zajmowania się sprawami uważanymi za jak najbardziej świeckie zajęcia tego świata, aż po powołania do jak najsurowszych umartwień lub do jak najbardziej wzniosłej kontemplacji. Wszystkie te działania są niezbędne”[4].

„To nie błędy teologiczne i schizmy rozdzierały Kościół. One były skutkiem braku miłości chrześcijan między sobą i chrześcijan do otaczającego ich świata”[5].


---
[1] Jan Dobraczyński, „Rozdarty Kościół”, wyd. Instytut Wydawniczy "Pax", 1970 r., s. 357.
[2] Tamże, s. 340.
[3] Tamże, s. 169.
[4] Tamże, s. 8.
[5] Tamże, s. 428.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 955
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: