Dodany: 09.01.2009 12:58|Autor: Annvina
Skarga na Pratchetta
Pragnę złożyć zażalenie! Do kogo? Hm, do Terrego Pratchetta, do całej Biblionetki, do polecanek, do organizatorów konkursów, do Klubu ternietych oraz do założycielki tego klubu Anny!
Należało mnie uprzedzić, aby dzieł wyżej wymienionego pisarza nie czytać:
1) gdy mam coś do zrobienia
2) gdy powinnam iść spać
3) gdy powinnam jeść
4) gdy piję
5) i przede wszystkim, gdy w zasięgu głosu znajdują się inni ludzie!
Moja opinia osoby poważnej, dojrzałej i zrównoważonej dostała wielu małych nóżek i powędrowała w sobie tylko znanym kierunku.
Prócz tego na wszelkich książkach podpisanych przez wyżej wymienionego autora powinien znaleźć się napis grubą, podkreśloną czcionką "powoduje silne uzalażnienie już od pierwszej strony, dotąd nie wynaleziono skutecznej terapii odwykowej"
Mój ostatni postulat (nieco sprzeczny z poprzednim) to wpisanie książek Pratchetta na listę leków refundowanych przez NFZ jako 100% skuteczny środek przeciw depresji oraz wszelkim obniżeniom nastroju, który może być aplikowany bez żadnych przeciwwskazań, ograniczeń oraz poważniejszych działań niepożądanych - jedynymi znanymi objawami przedawkowania jest ból mięśni brzucha wywołany atakami dzikiego niepohamowanego śmiechu oraz zrujnowana reputacja. Nieszkodliwym skutkiem ubocznym jest mniejsza lub większa chęć przeczytania całej kolekcji Świata Dysku.