Kiedy dojrzałam, że w „Porcie Literackim” planowane jest spotkanie z autorami arabskimi postanowiłam, że takiej okazji nie mogę przepuścić. I jak to kiedyś powiedział pewien zdobywca: veni, widi, vici. A niżej to, co udało mi się zapamiętać.
Uczestnicy spotkania:
HATIF JANABI – ur. W 1952 roku w Babilonie poeta, tłumacz, arabista, teatrolog i wykładowca w Instytucie orientalistycznym na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie w Tizi Ouzou w Algierii i Uniwersytecie Indiana w USA. W Polsce ukazało się kilka zbiorków jego poezji (
Pył gazeli (
al-Dżanabi Hatif)
).
HASAN BLASIM – ur. w 1973 roku w Bagdadzie poeta, prozaik, eseista i scenarzysta. Trudności w swobodnym tworzeniu we własnym kraju skłoniły go najpierw do wewnętrznej emigracji do irackiego Kurdystanu, potem do ucieczki przez górskie bezdroża do Europy. Od 2004 roku mieszka w Helsinkach w Finlandii. Twierdzi, że ponieważ język fiński jest wyjątkowo „łatwy” nie może pracować przy filmach fabularnych i skupia się na filmach dokumentalnych. Prezentowany zbiór opowiadań
Szaleniec z Placu Wolności (
Blasim Hasan)
powstał w całości już na emigracji.
MARCIN MICHALSKI – tłumacz powieści Rabiego Dżabira „Druzowie z Belgradu”, tłumaczył również: „Taxi: opowieści z kursów po Kairze” Chalid al-Chamisiego, z języka hiszpańskiego „Dziewczyna w złotych majtkach” Juana Marse, angielskiego „Rok potopu” Margaret Atwood .
Hatif Janabi fantastycznie mówi po polsku i to w jego gestii leżało prowadzenie spotkania. Najpierw króciutko zapoznał słuchaczy z rozwojem i stanem obecnym arabskiej literatury współczesnej. Ocenia, że współczesna proza arabska zaczęła rozwijać się bardzo późno, bo dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Początkowo została, podobnie jak kinematografia arabska, zdominowana przez przedstawicieli Egiptu. Najbardziej znanym w świecie pisarzem arabskim stał się Najib Mahfuz, który poprzez swoją popularność a także „płodność” twórczą (średnio jedna książka rocznie) w jakiś sposób zamknął innym arabskim pisarzom drogę do szerszego poznania przez świat.
W Polsce, podobnie jak i na świecie literatura arabska nie jest szeroko znana ani tłumaczona. Poza Mahfuzem pojawiają się takie nazwiska jak Gibran Khalil (zaczał pisać po angielsku – przyp. mój) czy Idries Shah. Jak na Polaka-dżentelmena przystało pan Michalski przypomniał, że znane są również pisarki piszące po arabsku m.in. Hanan Asz-Szajch.
Tak w ogóle to tych tłumaczonych z arabskiego książek jest w Polsce trochę więcej – rzuciłam okiem na własne oceny – ale w niczym nie zmienia to faktu, że współczesna literatura arabska powstająca w trudnych warunkach ciągłych walk, wojen, reżimowych zakazów jest jedną z mniej znanych w świecie, mimo że kultura arabska zajmuje olbrzymi obszar.
Rabi Dżabir i Hasan Blasim należą do drugiego po Mahfuzie pokolenia pisarzy arabskich i dopiero to pokolenie zaczyna być w świecie szerzej znane. Opowiadania Blasima wydano najpierw w tłumaczeniu na język angielski, a dopiero potem, w okrojonej formie, ukazały się w języku arabskim. Co ciekawe, jak wspomina autor, cenzura pozostawiła wszystkie krwawe i przerażające sceny, wycięła natomiast treści humorystyczne i żartobliwe.
Rabiego Dżabira, autora
Druzowie z Belgradu: Historia Hanny Jakuba (
Dżabir Rabi)
na spotkaniu nie było – odczytano tylko fragment jego powieści. Szkoda, że czytający przyjął, że skoro czytać potrafi, to jakoś pójdzie, bo tak dukał a kropki i przecinki stawiał w tak nieoczekiwanych miejscach, że zrozumienie treści było naprawdę dość trudne.
Tłumacz Marcin Michalski twierdził, że język Rabiego Dżabira jest niezwykle poetycki i pełen zaskakujących kontrastów, ale to ocenić mogę dopiero po przeczytaniu.
Hasan Blasim najpierw sam odczytał fragment swojej powieści – głębokie, gardłowe brzmienie języka arabskiego wywołuje naprawdę niesamowite wrażenie. Tym bardziej, że natura obdarzyła pana Blasima dźwięcznym głosem o niezwykle ciepłej barwie. (Szkoda, że ekran, na którym wyświetlano tekst w języku polskim trochę oszalał, ale dzięki temu skupiłam się na samym słuchaniu.) Potem fragment opowiadania został przeczytany już w tłumaczeniu na język polski (tym razem czytającemu powiodło się znacznie lepiej). Do chwili obecnej nie bardzo mogę się otrząsnąć z przerażającej makabry ukazanej w tym opowiadaniu. Patrzyłam z niedowierzaniem na tego chłopięco żartobliwego mężczyznę i nie mogłam uwierzyć, że pisze tak wstrząsające rzeczy.
Pan Michalski powiedział, że proza obu panów jest bardzo bolesna i dotyka najgłębszych i najciemniejszych pokładów ludzkiej psychiki. Mimo jednak, że obie opisują okrucieństwa świata i ludzi są jednak zupełnie do siebie niepodobne. Cóż… to będę musiała sprawdzić na własnej skórze.
Na koniec, ściskając w spoconej z wrażenia dłoni „Szaleńca z Placu Wolności” podbiegłam do Hasana Blasima, który chciał się już ewakuować by poprosić o autograf. Sama nie wiem kto był bardziej speszony: on czy ja.
PS. Miało być krótko...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.