Biblioteka zamknięta do poniedziałku, a czytać w weekend się chce, więc wypadło wybrać coś z własnej półki, nie ma rady. Wybrałam "Jeźdźca miedzianego", czytanego kilka ładnych lat temu, który mi się wtedy, przed laty, nie podobał - a nuż mi się coś odmieniło i może jednak coś zaskoczy, może jednak trochę się spodoba? Próbuję!
Obecnie jestem na 136 stronie i niestety, póki co, nadal nie mogę z siebie wydusić ni grama entuzjazmu dla tej powieści.
Razi mnie sztuczność, przebijająca przez tekst; momentami już, już wydawać by się mogło, że idzie dobrze (szczególnie jest to widoczne w epizodach z dziadkami głównej bohaterki), a potem klops! - i znów chodzi tylko o tę zakochaną dziewczynę, i o tego szwendającego się po Leningradzie Aleksandra, tak przystojnego, że aż oczy bolą.
Tatiana póki co, wystrojona w kieckę w róże, ewentualnie (zwyczajną!) różową, kursuje autobusami, wypatrując Aleksandra; a on, zamiast zająć się w czasie wojny wojną, ma czas na wysiadywanie po przystankach i chodzenie na lody. Przystojniejszy od każdego Rosjanina, wyższy, bardziej muskularny, jest PONAD całą resztę, a jego zęby to już w ogóle odlot! bielsze od bieli!Oczywiście, żaden Rosjanin takich nie miał. Żeby on był jakiś... normalniejszy, bardziej ludzki, ta historia zyskałaby może w moich oczach jakiś inny, lepszy wymiar. A tak jest tylko chwilami niesmaczna, chwilami... dziwaczna i sztuczna. Sama autorka zdaje się chwilami nie panować nad tym, o czym pisze. I tak np. gubi się w zachwytach: śnieżnobiałozęby Aleksander na stronie 41 ma (...)"czyste dłonie, długie, grube palce...(...)", a na 113 "(...)długie, silne, szczupłe palce...(...)"
A Dasza, siostra Tatiany na str. 61 pracowała u dentysty "(...)ponieważ lubiła tę pracę...(...)", ale już na 104 "(...)harowała do późnej nocy, nienawidząc tego, co robi...(...)".
To są drobne szczegóły, błahostki, ale niestety potrafią drażnić. A spodziewam się natknąć na jeszcze niejedną, wszak przede mną cały weekend z książką liczącą 716 stron!
Edit:
Kolejne parędziesiąt stron i robi się coraz bardziej niedorzecznie. Ewakuacje, naloty bombowe, koszmar wojny dokoła, a Aleksander, bądź co bądź oficer Armii Czerwonej, po prostu robi co chce - tzn. zajmuje się głównie Tatianą. Co za brednie... Czuję, że nie zmienię zdania co do tej książki.
Jeździec miedziany (
Simons Paullina)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.