„Karmazyny i żuliki” to tomik uroczych wspomnień, które po blisko sześćdziesięciu latach nadal zachwycają stylem, lekkością i dowcipem, a także szczerym i tak rzadkim u nas rozumnym umiłowaniem zwierząt.
„...Stosunek autora do koni jest fantastyczny, wzruszający, entuzjastyczny, nacechowany zdumiewającą intuicją, jaką tworzy wielka, niewyczerpana w swych zasobach miłość. Psy rozumie, bada, zgłębia, podpatruje — za końmi szaleje. Psom współczuje. W stosunku do koni jest żywiołowy, bohaterski, wymagający, nieubłagany – w stosunku do psów badawczy, współczujący, liryczny...
Debiut Janowskiego, wyjątkowego znawcy zwierząt, wzbogaca literaturę o zwierzętach o przyczynek pełen świeżych, cennych wartości uczuciowych i obserwacyjnych...”
Juliusz Kaden-Bandrowski
Jerzy Strzemię Janowski (1887-1938), z urodzenia i charakteru – typowy ziemianin, trochę bałaguła, bujna, kresowa natura; z zamiłowania – hodowca koni i wytrawny jeździec, sławny z szalonych wyczynów i rajdów. Obce były mu jednak wszelkie pozy i fanfaronada. Cechowała go pogoda ducha i wiara w ludzi.
Mało zajmowała Janowskiego wielka polityka, co nie uchroniło go od więzienia i grozy wojennych szubienic; był dwukrotnie skazany na karę śmierci przez ukraińskich rebeliantów (1918-1919).
Kiedy w czasie wojny został zniszczony jego rodzinny majątek w Strutynie, wyemigrował w Poznańskie, a potem przeniósł się do Warszawy. Do końca życia towarzyszyła mu jednak tęsknota za wsią, za umiłowanymi pracami, przyrodą, za „swoimi ludźmi”, z którymi żył tak przyjaźnie.
[Książka i Wiedza, 1995]