Autor: misiak297
Data dodania: 20.01.2011 16:06
Zdumiewające, jakimi drogami potrafią do nas trafiać książki. Jakiś czas temu recenzowałem dla ArtPapieru zbiór esejów o literaturze autorstwa Ewy Wiegandt i tam przy okazji pojawiło się nazwisko Davida Lodge'a. Badaczka wspominała o jednej z jego powieści, omawiając technikę strumienia świadomości. Od razu skojarzyłem to nazwisko. W zeszłym roku czytałem jego "British Museum w posadach drży" i pamiętam jako zabawne czytadło z głębią ocenione na czwórkę.
Od tamtej wzmianki uczynionej przez p...