Dodany: 23.05.2012
|
Autor: gosiaw
Czym jest życie? Julian Tuwim odpowiada krótko: „Życie – dożywotnia kara śmierci”. Tak, śmierć nie zostawia awizo, zawsze znajduje adresata. Jest jedyną pewną rzeczą w naszej egzystencji. Wszystkie drogi prowadzą ku niej. Czym jest zatem nasze istnienie? Niczym więcej niż stanem przedśmiertnym, ale równocześnie też największym skarbem, jaki posiadamy. Jakże często jesteśmy zaślepieni przez otaczający nas świat. Realny świat. Nie dostrzegamy tego, co najważniejsze. Zatracamy zmysły w nieustającym pędzie za doczesnym dobrem. Nasza wyobraźnia jałowieje. W końcu przeistacza się w suchą, nieprzyjazną, piaszczystą pustynię. Na takim gruncie żaden kwiat nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Nasza wrażliwość więdnie, a wraz z nią odchodzi to, co w nas najcenniejsze - człowieczeństwo. Stajemy się pustymi bytami. Nasze umysły pogrążają się w swoistej psychozie zwanej prozą życia. Nie pozostawajmy jednak bierni w takiej sytuacji. Zażyjmy lekarstwo. Sięgnijmy po odpowiedni neuroleptyk. Pokonajmy obojętność i obudźmy w sobie uczucia.
Przedstawiam wam mój debiutancki zbiór opowiadań zebranych pod wspólnym tytułem „Przedśmiertny neuroleptyk”. Utwory zawarte w książce różnią się nieraz znacznie formą i tematyką. Mają jednak jeden cel – wyzwolić emocje. Zarówno te dobre, jak i negatywne uczucia. Tak jak w codziennym życiu. Oczywiście każdy tekst jest o życiu. Równocześnie jednak wszystkie, z wyjątkiem zamykającego zbiór, ukazują nam jego koniec. Śmierć ciała, rozumu, duszy… kres egzystencji. Osobisty koniec świata. Ostatnie opowiadanie, wyraźnie różne od innych, jako jedyny składnik w „pigułce” ma działanie ochronne.
Kamil Czepiel - ur. 20 X 1986 r. w Sokółce. Magister ochrony środowiska uniwersytetu w Białymstoku. Wychowywałem się w małej wsi na Podlasiu, nieopodal granicy z Białorusią. To codzienna bliskość przyrody popchnęła mnie w kierunku ekologii i zaprowadziła pod drzwi Instytutu Biologii UwB. Ta sama siła zapewne wykształciła we mnie specyficzną wrażliwość i charakterystyczny sposób postrzegania świata. Pisać zacząłem dopiero na studiach. Było to swego rodzaju wyzwanie, chęć sprawdzenia się, a jednocześnie potrzeba wykrzyczenia myśli. Pierwszym tekstem, który wyszedł spod mego pióra, była nieco kontrowersyjna polemika filozoficzna, która prawdopodobnie nigdy nie zostanie upubliczniona. To był nagły przebłysk. Wstałem rano z głową pełną myśli, chwyciłem za długopis i napisałem: „Sens?”. I tak to się wszystko zaczęło. Wkrótce pisanie weszło mi na dobre w krew i nie zapowiada się, żeby miało zamiar mi kiedykolwiek odpuścić. Szybko odnalazłem się w szeroko pojętej fantastyce. Stało się to niewątpliwie za sprawą mych niecodziennych zainteresowań. Od dawna interesuję się bowiem metafizyką. Z biegiem czasu moja uwaga skoncentrowała się na demonologii i angelologii. Najchętniej czytywanym przeze mnie autorem jest pani Maja Lidia Kossakowska. To pod wpływem jej „Sagi Anielskiej” rozbudziła się we mnie chęć pisania. Pytany natomiast o najlepszy utwór fantastyczny, bez chwili zastanowienia podaję „Dziady” Adama Mickiewicza.
[Radwan, 2011]