Warszawa, koniec XIX wieku. Dwóch robotników przypadkiem znajduje w kanale przy ulicy Kanonia nieprzytomną kobietę, ciężko ranioną nożem. W obawie przed policją i konsekwencjami postanawiają w tajemnicy zabrać ją do domu, gdzie wyleczy ją student medycyny. Tożsamość kobiety pozostaje zagadką, wiadomo jedynie, że pochodzi ona z bogatej rodziny. Jednocześnie jeden z robotników twierdzi, że widział tajemniczą postać wychodzącą z kanału. Razem ze studentem postanawiają na własną rękę zbadać dokładnie kanały przy ulicy Kanonia, by samodzielnie schwytać mordercę. Kierowani żądzą przygody i sławy, we trzech schodzą do kanałów, nie zdając sobie sprawy, że narażają się na ogromne niebezpieczeństwo. Czy uda im się rozwiązać tajemnice warszawskich podziemi?
Unikalna powieść, największy zbiór gwary warszawskiej z końca XIX w.
"Olbrzym, ubrany w czapkę z daszkiem szkaradnie połamanym, w kubrak jakiś kusy, szedł ciężko, dźwigając ze sobą różne narzędzia i duży worek na plecach, w którym coś ciągle się chrobotało; karzeł zaś postępował przodem, ubrany w palto, stąpał krokiem lekkim i cichym i niósł tylko maleńką latarkę, którą sobie drogę oświecał. Obaj milczeli i słychać było jedynie ciężkie kroki olbrzyma i głośny jego oddech.
Na ulicy oprócz nich żywej duszy nie było i z żadnego okna domów sąsiednich nie przeglądało światło, które by świadczyło, że w oknach tych ktoś jeszcze czuwa. Uboga i pracy oddana ludność tej dzielnicy, korzysta ze spoczynku, którego tak niewiele ma w życiu. Na koniec postępujący przodem z latarką karzeł zatrzymał się prawie na rogu Kanonii i ulicy Jezuickiej, wprost drzwi prowadzących do zakrystii kościoła św. Jana i, nachyliwszy się, począł przy świetle latarni oglądać starannie bruk".
Fragment książki
[Wydawnictwo CM, 2017]