Dodany: 18.10.2004 08:39|Autor: kayleen
Taka sobie
Przyznam szczerze, że trochę się zawiodłam na tej szeroko oklaskiwanej książce uznawanej za arcydzieło. Nie przeczę, czyta się "Wichrowe wzgórza" szybko, ale równie szybko zapomina się o niej po przeczytaniu. Historia miłości, jakich wiele: ona z dobrego domu, a on złego pochodzenia. W XIX wieku nikt by nie pomyślał, że można podjąć taki temat (szczególnie że zrobiła to kobieta), ale forma, w jakiej to uczyniła, nie podoba mi się. Nie przepadam za książkami, w których najpierw jest teraźniejszość, a potem cofa się autor do przeszłości i tak w kółko. Nie podoba mi się to dlatego, że zawsze na początku takiego utworu zadaję sobie pytanie: po co mam to czytać, skoro i tak wiem, jak się to kończy? Szkoda czasu. W skali sześciopunktowej mogę temu arcydziełu przyznać co najwyżej cztery punkty.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.