Dodany: 09.06.2005 13:40|Autor: carmaniola

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Legendy gwatemalskie
Asturias Miguel Ángel

2 osoby polecają ten tekst.

Chłonąć sercem czy umysłem?


„Legendy gwatemalskie” (1930) to debiut pisarski późniejszego laureata Literackiej Nagrody Nobla (1967). Są one poetycką interpretacją mitologii Majów przemieszanej w przedziwny sposób z kulturą chrześcijańską.

Samo dziedzictwo krwi tego Gwatemalczyka - syna Hiszpana i potomkini Majów – predysponowało go do zmierzenia się z problemem wzajemnego przenikania się dwóch odmiennych kultur. Długoletnie studia nad kulturą i mitologią Majów, praca nad tłumaczeniem świętych ksiąg "Popol Vuh" i "Chilam Balam" dały mu ku temu solidne podstawy, a surrealizm - środki przekazu, które pozwoliły mu ukazać specyficzną mentalność Majów i oddziaływanie na nią kultury hiszpańskiej.

Astúrias w sposób niemal naturalny łączy w „Legendach...” mity Majów z symbolami religii chrześcijańskiej – warkocz mniszki staje się nocnym potworem z indiańskich opowieści, Inkwizycja skazuje na śmierć indiańskiego czarownika, a ofiarą diabła staje się zarówno indiański chłopiec, jak i ksiądz. W tej poetyckiej wizji kultury przenikają się wzajemnie i łączą w jakąś niesamowitą całość – identycznie jak "piętrowe" miasta wyrastające jedne na drugich – nowe sięgają korzeniami do swych poprzedników, których duchy snują się po ich ulicach. Nie ma sztywnego podziału, nie ma przerwy - jest tylko ciągłość istnienia.

Trudno rozważać dzieła literackie w oderwaniu od korzeni ich twórców, które wszak rzutują na przedstawioną rzeczywistość. Ale czy dogłębne zrozumienie wszystkich symboli jest absolutnie niezbędne? Akurat ta lektura wzbudziła we mnie wątpliwości. Dlaczego? Nienawidzę słowniczków na końcu książki! Szczególnie, gdy ogromną wagę ma atmosfera i ulotny nastrój chwili.

Wyobraźcie sobie, że właśnie jesteście jednym z trzech „przybyłych wodą” do Krainy Drzew mężczyzn. Leżycie sobie leniwie na omszałych kamieniach, wokół was wirują srebrzyste ryby i słoneczne promienie, gdy nagle ponad lustrem wody dostrzegacie twarze i... gwiazdkę. I natychmiast musicie wertować kartki, by dotrzeć do, często dość obszernego, objaśnienia, po czym wracając nie pamiętacie już, czy twarze wzbudziły w was strach, czy jedynie ciekawość. Przerywanie czytania tych opowiadań to zbrodnia!

„W puszczy zwierają się drogi. Drzewa jak muchy wpadają w pajęczynę nieprzebytej gęstwiny. Na każdym kroku zwinne zające echa skaczą, biegają, polatują. W miłosnej głębinie półcienia gruchanie gołębi, wycie kojota, galop tapira, stąpanie jaguara, lot kani i moje kroki obudziły echo wędrownych plemion; które przyszły od morza. Tu właśnie rozpoczął się ich śpiew. Tu właśnie rozpoczęło się ich życie. Zaczęły żyć z sercem na dłoni. Pomiędzy słońcem, powietrzem i ziemią tańczyły w rytm swych łez, kiedy miał wzejść księżyc. Tutaj, pod drzewami anona. Tutaj, pod kwiatem capuli”.

Czyż nie piękne? I czy moja wiedza dotycząca drzew anona i kwiatów capuli zmieni cokolwiek w odbiorze?

To prawda, że gdy nie mamy żadnego odniesienia, umyka nam większość znaczeń, ale pewne rzeczy powinniśmy odbierać czując, a nie rozumiejąc. Szczególnie że chodzi tu o kulturę, której podstawą było intensywne odczuwanie otaczającego świata. Wydaje mi się, że jest jeszcze jakaś pierwotna cząstka w naszej duszy, która potrafi pojąć to, co ukryte jest w przekazie, ponad i poza rozumem. Zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że w znacznie większym stopniu można „Legendy” "przeżyć", czytając je bez żadnego przygotowania, niż drobiazgowo rozpatrując znaczenie wszystkich symboli.

Narracja większości opowiadań jest prowadzona w osobie trzeciej. W „Kiedy powracam pamięcią” narratorem jest bohater opowieści, a ostatni utwór, „Kukulkan”, ma kształt miniutworu scenicznego, z rozpisanymi rolami i komentarzami zachowań bohaterów. Język książki jest wręcz naszpikowany wyrazami pochodzącymi z narzeczy indiańskich, podkreślającymi dwuwarstwowość kultur. Pisarz wzoruje styl wypowiedzi na kabalistycznym języku Majów, pełnym rozbudowanych określeń – symboli.

Słowo w kulturze Majów to Stworzenie. Właściwe słowo, odpowiednio wypowiedziane, to Moc. Astúrias tę moc posiada. Paul Valéry, francuski poeta i eseista, określił „Legendy gwatemalskie” jako „opowieści-sny-poematy”. Nie może być chyba bardziej odpowiadającego im określenia. Bo „Legendy” to nie proza, to poezja. Sięgać po nią należy w odpowiednim nastroju, w ciszy i skupieniu, nie w rozgardiaszu dnia codziennego. Najlepiej wtedy, gdy Kukulkan wdziewa czerwone szaty zmierzchu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9450
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: groch 13.06.2005 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: „Legendy gwatemalskie” (1... | carmaniola
Bardzo podoba mi się to, co napisałaś...Uwielbiam legendy, baśnie, bo tylko one właśnie prowadzą nas do dawno wymarłego świata. Zdaje się, że zagłębiając się w nich można poczuć jakąś moc, może mądrość, która rządzi od wieków a my już jej dostrzec nie potrafimy...Z przyjemnością sięgnę po "Legendy gwatemalskie".
Użytkownik: teresia50l 16.06.2005 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo podoba mi się to, ... | groch
chętnie przeczytam opowieści ,legendy podobne do tej
Użytkownik: carmaniola 17.06.2005 10:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo podoba mi się to, ... | groch
Mam nadzieję,że podobnie jak mnie zachwyci i wciągnie Was bez reszty czarodziejski świat Asturiasa, który chociaż został starty z powierzchni ziemi całe wieki temu, wciąż przebija się na powierzchnię, wrze i kipi w jego słowach, i w naszej wyobraźni.
Użytkownik: aolda 30.01.2006 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: „Legendy gwatemalskie” (1... | carmaniola
Tak carmaniolo, ja również jestem oczarowana magicznym światem i czarem języka, który nie zagubił się w przekładzie (tłum. Joanna Petry-Mroczkowska). Niektóre fragmenty są tak piękne, że czasem, w melancholijne wieczory, ośmielam się je czytać moim przyjaciołom na głos:

"Puszcza ciągnęła się aż po wulkan, przerośnięta, rozdęta, zwarta, trzeszcząca, z jałową płodnością zmii: ocean liści rozbijający się o skały lub tonący w łąkach, gdzie stopy zwierząt znaczyły ślady podobne do motyli, a białe krwinki rysowało słońce." (Legenda o Wulkanie)

"W ciemnościach kryły się małpy, echo ich ucieczki gubiło się między gałęziami. Jelenie przelatywały szybko jak woń. W potężne wiry powietrza wplątywały się niezgrabne pekari o spopielałych źrenicach." (Legenda o Wulkanie)

"W mieście skierował się ku Zachodowi. Mężczyźni i kobiety otaczali publiczne studnie. Przy napełnianiu dzbanów woda wydawała odgłos pocałunków." (Legenda o Tatuanie)

"Kolibry w pąkach kwiatów zaspokajały swą potrzebę Boga." (Legenda o Cadejo)

"W mieście Copan Król prowadzi po ogrodach pałacowych swe srebrnoskóre jelenie. Przybrane klejnotami pióro Nahuala zdobi ramię władcy. Na piersi nosi on naszyjnik z czarodziejskich muszli nanizanych na złote nitki, na rękach bransolety z tak wygładzonego bambusa, iż może on konkurować z najdelikatniejszą kością słoniową. Nad czołem ma zatknięte wspaniałe pióro czapli. Podczas romantycznego zmierzchu Król pali tytoń w bambusowej fajce. Drzewa kakaowe gubią liście. Deszcz serc to danina godna tak wielkiego pana." (Gwatemala)

Zaczarowana
Użytkownik: carmaniola 31.01.2006 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak carmaniolo, ja równie... | aolda
Cieszę się,że nie tylko ja utknęłam w tej Krainie Poza Czasem - nie będę się tam czuła tak maleńka i zagubiona ;-)
Użytkownik: Natii 18.01.2012 06:17 napisał(a):
Odpowiedź na: „Legendy gwatemalskie” (1... | carmaniola
Właśnie czytam i się zachwycam.
Użytkownik: carmaniola 18.01.2012 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie czytam i się zach... | Natii
:-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: