Życie od kuchni
Książka „Wielki Ogarniacz Życia, czyli jak być szczęśliwym nie robiąc niczego” autorstwa Pani Bukowej zawitała do naszych księgarni w 2017 roku i od razu zyskała wielką popularność. Trudno się dziwić – to wyśmienita, pełna błyskotliwego humoru satyra na nasze czasy. Pani Bukowa, czyli Beata, jest cudownie swojska z lubieniem tego, co kaloryczne/niezdrowe (jak czekolada, wino czy pizza), co typowo rozrywkowe, co nie wymaga wielkiego wysiłku. Nie znosi za to sprzątania, gotowania, ćwiczeń. W jej historii – przedstawionej z przymrużeniem oka i w towarzystwie kapitalnych obrazków – łatwo można się odnaleźć. Nic dziwnego, że po pierwszym tomie przyszły kolejne – poświęcone ćwiczeniom, budowaniu związku (bo do Pani Bukowej dołączył Pan Buk o imieniu Adrian) czy funkcjonowaniu w pracy. W zeszłym roku swój tom „napisał” także Typowy Kot, który zamieszkał z wyżej wspomnianą parą. Teraz przyszła pora na przedstawienie życia (dosłownie) od kuchni – w „Wielkim Ogarniaczu Kuchni”.
Piątek. Pani Bukowa i Pan Buk wybierają się na spotkanie z zaprzyjaźnionym sąsiadem. Zapowiada się tradycyjny miły wieczór z planszówkami, alkoholem, chipsami, słodyczami i pizzą. Zaraz, zaraz… pizzy jednak nie będzie… Nadchodzi nowa epoka:
„Gdy pukam do drzwi Tomka, nic nie zwiastuje tego potężnego tajfunu zmian, który ma wtargnąć w moje życie już chwilę później i zniszczyć to, co było mi drogie, co właściwie definiowało całe moje jestestwo”[1].
Tomek niespodziewanie uracza swoich gości przygotowaną zapiekanką. Dochodzi do sprzeczki, która kończy się zakładem – Pani Bukowa przez dwa miesiące ma wytrzymać „bez gotowców i żarcia na wynos”[2]. W praktyce: nauczyć się gotować. Przyjmuje wyzwanie, ale nie bez złości – choć metodą prób i błędów (z przewagą błędów) nauczy się gotowania. Czy jednak wygra zakład?
Oczywiście, fabuła w tych książkach jest czysto pretekstowa, taka trochę na słowo honoru, ale to wcale nie przeszkadza w dobrej zabawie. A tej jest sporo! Mamy tu m.in. zawody w gotowaniu jajek na miękko, wielkie kulinarne ambicje zaprzepaszczone przez prozę życia (bo czy da się zrobić gofry bez gofrownicy?), testowanie przepisów z internetu (żeby jeszcze były precyzyjne, a ich autorzy odpisywali na nagłe pytania!), trudności kuchenno-lingwistyczne (bo jaka jest właściwie różnica między „dusić”, „poddusić” a „udusić”?), dylematy, które mogą wpłynąć na związek (bo jak można jeść frytki z majonezem/rzadki bigos/placki ziemniaczane z cukrem/pizzę z ananasem itp.), wyzwania (jak zupa z jarmużu), wizytę niezapowiedzianych gości (a precyzyjniej: wizytę zaproszonych gości, o których się zapomniało) przy pustej lodówce czy przykrą konfrontację z nietanimi produktami spożywczymi. Mnóstwo tu świetnych życiowych scenek, przezabawnych obrazków i złotych myśli, a także – co tu kryć - wiedzy (wiedzieliście, że istnieje coś takiego jak otwieracz do bananów, nożowidelec do pizzy czy „plastikowy wafelek do lodów, który obraca kulkę”[3]?). Ponadto w tej satyrze kryje się sporo całkiem niesatyrycznej prawdy o naszym współczesnym życiu - od strony kuchni.
Oczywiście, nie jest to wielka literatura, ale po prostu niezła rozrywka na wolny – najlepiej piątkowy lub sobotni - wieczór. A co najważniejsze - Pani Bukowa i Pan Buk są cudownie swojscy i sympatyczni. To tacy ludzie, których chciałoby się mieć w gronie znajomych.
[1] Pani Bukowa, Pan Buk „Wielki Ogarniacz Kuchni: Jesteś tym, co jesz”, Wydawnictwo Znak Literanova, 2021, s. 11.
[2] Tamże, s. 14.
[3] Tamże, s. 119.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.