Z tytułu uhonorowania Olgi Tokarczuk literacką nagrodą Nobla postanowiłem zaznajomić się z przynajmniej paroma bardziej znanymi jej dziełami i oto moje wrażenia z lektur:
1.
Dom dzienny, dom nocny (
Tokarczuk Olga)
2.5
Pierwsze spotkanie mocno nieudane - chyba nie jestem grupą docelową, nie stroję ze stylem pisarki - ale może to kwestia tej akurat powieści?
Wpierw wrażenia ogólne:
książka jest pisana ładnym językiem, choć wielokrotnie pobrzmiewa w niej efekciarska erudycja, dość topornie wtłoczona w "wiejską" opowieść. Zresztą, nie jest to jedna opowieść - i to mój główny zarzut: cała książka to dla mnie coś na kształt stelaża czy rusztowania, na który/e luźno porzucane są niepowiązane zasadniczo historie, zbierane chyba latami miscellanea, dziejące się tylko nominalnie w uniwersum jednej wioski/jej mieszkańców - bo akcja się nie łączy między tymi opowiastkami. Owo potpourri to dla mnie potworna kołomyja - stylistyczna, fabularna, tematyczna. I w różnych momentach lektury miewałem dojmujące wrażenie, że już to gdzieś czytałem - na myśl przychodziła mi Ostrowska, Stasiuk, Nienacki. Nie mówiąc już o przepisach "kulinarnych" (z grzybów niejadalnych) wrzucanych jak w paru innych znanych książkach. Mamy tu trochę a la ezoteryki, lekki bieda-realizm magiczny oraz dziwne aluzje, jak kpiny z katolicyzmu. Zaś przeniknięta wierzeniami i zwyczajami ludowymi obyczajowa wielowątkowa opowieść o wsi dużo lepiej wyszła w
Raz w roku w Skiroławkach (
Nienacki Zbigniew (właśc. Nowicki Zbigniew Tomasz))
- Tokarczuk jest CO NAJMNIEJ klasę pisarską niżej w "Domu dziennym...".
Szczegółowo:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
2.
Prawiek i inne czasy (
Tokarczuk Olga)
3.0
Chyba naprawdę nie jestem docelowym odbiorcą prozy Tokarczuk. A może po prostu obie dotychczas przeczytane są napisane w tym samym stylu?
"Prawiek..." wygląda dla mnie jak starszy brat "Domu dziennego..." - podobnie osią są historie z prowincji, występuje tu obsesja grzybowa, ironicznie ludowy obraz Boga i religii (przykładowe kpiny: Matka Boska z obrazu broni psa, wyżerającego święconki). Lepiej się jednak klei, bardziej istnieje jakaś fabuła (choć czasem zawiera niezamierzone absurdy, jak w przypadku niespójnej logicznie konfrontacji Izydora z UB), ale nadal jej mało: styl narracji Tokarczuk to przypowieść przemieszana z esejem; dla mnie jest ona jakoś męcząca. Kuleje też dla mnie kreacja charakterów postaci - rysy nie są pogłębione, wszyscy po prostu egzystują, niemal wegetują. Niestety, pewnie narażę się wielu wielbicielom (a nawet WYZNAWCOM) Tokarczuk, ale póki co to przychylam się do określenia, wyczytanego gdzieś, że pisarka ta zbyt często brzmi jak Coelho w spódnicy, dodatkowo przepuszczony przez pryzmat przaśności niby-ludowości (bieda-realizm magiczny). Wybaczcie, ale czasami to jest po prostu pitolenie, udające intelektualizm (zwraca uwagę, jak Tokarczuk lubi popisywać się erudycją - dlatego zawiodłem się, gdy na s.234. napisała "drewniane nosidła" zamiast koromysło). Parę cytatów na dowód poniżej:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Wniosek dodatkowy: gdybym czytał wpierw "Prawiek...", a potem "Dom dzienny...", to ten drugi dostałby zapewne jeszcze niższą ocenę, jako dzieło nie tylko wtórne, ale i słabsze.
3.
Prowadź swój pług przez kości umarłych (
Tokarczuk Olga)
2.0
Nie ulega już wątpliwości, że proza Tokarczuk raczej mi nie pasuje (choć może jeszcze kiedyś się na coś skuszę?). Tutaj jednak jak na razie było najgorzej, że tak użyję sformułowania z tejże powieści: "Ale ma pani jazdę!" [133] Widzę 2 możliwości - albo bohaterka wyraża w jakiś sposób sądy, myśli, poglądy autorki, albo jest to pastisz nt. nawiedzonej ekoterrorystki. W obu przypadkach sama "proekologiczna" (w rzeczywistości animalistyczna) treść książki nie broni się dla mnie. Straszna jest antypatyczna, przemądrzała główna bohaterka. Ma ona zresztą takie światłe przemyślenia, jak: "Czasem myślę, że tylko chory jest naprawdę zdrowy." [105] Dziwaczne są wstawki nt. astrologii (jak grzybomania w innych książkach) - a potrafią ciągnąć się te bzdety astrologiczne na kilku stronach (choćby ss.142-147.). Co więcej, znamienne jest ubóstwienie ezoteryki, natomiast Bóg nie istnieje, bo jego idea jest taka nie do przyjęcia:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Wstawiane są też niezwiązane z treścią takie antyreligijne cytaty z Blake'a, jak: "Więzienia budowane są z kamieni Prawa, burdele z cegieł Religii."[77] Gdzie indziej dowodzi bohaterka, że pogrzeby są niepotrzebne - ale czyni wielkimi mecyjami pogrzeby zwierząt i ich szczątków. Ciekawie wygląda też praktyczna apologia kary śmierci:
"Uwolniła go od bałaganu, którym było jego życie. (...) nagle zdałam sobie sprawę, jak dobra może być śmierć, jak sprawiedliwa, niczym środek odkażający, niczym odkurzacz."[14]
w kontekście wielkich określeń dot. zabijania zwierząt:
"Zbrodnia [zabijanie zwierząt na mięso] została uznana za coś normalnego, stała się czynnością codzienną. Wszyscy ją popełniają. Tak właśnie wyglądałby świat, gdyby obozy koncentracyjne stały się normą. Nikt by nie widział w nich nic złego."[129]
Tutaj nieodparcie nasuwa się skojarzenie z ostatnimi wybrykami niesławnej pani Spurek, w których to krowy przedstawiła w pasiakach z żółtą Gwiazdą Dawida. Na stronie "To tylko teoria" (skądinąd bardzo lewicowo-liberalnej) umieszczono celne podsumowanie, które może i tutaj pomoże coś zrozumieć:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Parę innych negatywów powieści:
- androny, głoszone podniosłym tonem: "Nie ma wątpliwości, że z Gniewu bierze się wszelka mądrość, ponieważ Gniew jest w stanie przekroczyć wszelkie granice." [25]
- seksistowski bełkot:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
- zwyczajne rezonerstwo, które jest znakiem rozpoznawczym Tokarczuk:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
- niezrozumiałe uwznioślenie mitycznych Czech w zestawieniu z ojkofobicznym pomstowaniem na Polskę, w którejś recenzji czy komentarzu zwrócono też na to uwagę:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Wszystkie te rzeczy powyższe można traktować mniej lub bardziej jako specyficzna kreacja świata czy uszkodzonej psychiki i moralności bohaterki. Zdaje mi się jednak, że niekoniecznie wszystkie prezentowane idee są odległe od własnych poglądów autorki. Poza tym - czyż sposób, w jaki przedstawiamy świat w powieści, nie wpływa na zapatrywania na daną rzecz? Można by się zapytywać, po cóż właściwie niektóre treści zostały w "Pługu" umieszczone?? Zamieszczę jeszcze jeden cytat-znalezisko z tej powieści - czyżby credo Tokarczuk i myśl przewodnia, wskazówka co do tego, jak tworzy świat przedstawiony w swoich powieściach?
"Trzeba mówić ludziom, co mają myśleć. Nie mam wyjścia. Inaczej zrobi to ktoś inny." [182]
A już zupełnie niezależne od tego, czy to są poglądy Tokarczuk, czy imputowane nieistniejącej postaci literackiej, to niezbyt pozytywne wrażenie pozostawia taki zestaw "eleganckiego" słownictwa, znowu animalizmu, a przy okazji seksizmu i stereotypów społecznych:
" - Zwierzęta powinny rozpierdolić to wszystko w piździec.
- Właśnie tak. Rozjebać w pierdoloną nicość - podchwyciłam, a mężczyźni spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i szacunkiem." [166]
I już na sam koniec cytat z noty "Od Autorki", jakże kuriozalnie wyglądający w kontekście dysput o "wyrywaniu z kontekstu cytatów z Tokarczuk":
"Kazanie księdza Szelesta jest kompilacją zaczerpniętych z Internetu autentycznych kazań kapelanów myśliwych." [317]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.